Świątynia uchyla rąbka tajemnicy

Magda Trepeta [email protected]
Płótna z wizerunkami świętych są w bardzo dobrym stanie. Nie wiadomo, jakie obrazy kryją się pod spodem - pokazuje ksiądz Józef Żyłka.
Płótna z wizerunkami świętych są w bardzo dobrym stanie. Nie wiadomo, jakie obrazy kryją się pod spodem - pokazuje ksiądz Józef Żyłka.
Pod odkrytymi dwa miesiące temu XIX-wiecznymi malowidłami na suficie kościoła w Kluczu ukazały się jeszcze starsze obrazy.

Historia świątyni

Historia świątyni

Kościół pod wezwaniem św. Elżbiety Węgierskiej pochodzi z 1610 roku. Parafia jest jeszcze starsza - powstała w 1310 roku. W 1748 świątynia została przebudowana i pozostaje w niezmienionym kształcie do dziś. Z XVIII wieku zachowało się w drewnianej budowli mnóstwo zabytków: ambona z czterema ewangelistami, świeczniki ławkowe i feretron z wizerunkiem świętej Anny, czyli specjalny obraz do noszenia podczas procesji. Najstarszym zabytkiem w kościele jest fragment kamiennej chrzcielnicy z początków XIV wieku.

Przez ponad 20 lat sufit świątyni w Kluczu był pokryty boazerią. O malowidłach na suficie dowiedziała się od mieszkańców wsi Ewa Rurynkiewicz, wicemarszałek województwa, i zadecydowała o odsłonięciu sufitu. W listopadzie do pracy przystąpili konserwatorzy. Jej efekt był zaskakujący.

- Spod desek ukazały się wizerunki doktorów kościoła: Augustyna, Hieronima, Ambrożego i Grzegorza, ewangelistów: Jana, Marka, Mateusza i Łukasza oraz liczne ornamenty - mówi ksiądz Józef Żyłka, proboszcz parafii w Kluczu. - Płótna pochodzą z XIX wieku. Pierwsze cztery zachowały się idealnie, mają wyraziste barwy. Pozostałe znajdowały się nad ołtarzem i są nieco okopcone przez świece.
Po konsultacjach z wojewódzkim konserwatorem zabytków ustalono, że obrazy zostaną odnowione. Specjalna komisja miała je zbadać 30 stycznia. Kilka dni temu okazało się, że specjaliści będą musieli podjąć o wiele trudniejszą decyzję.
- Na fragmencie sufitu, w miejscu, gdzie były lampy, odkleił się kawałek płótna. Okazało się, że pod spodem są jeszcze starsze malunki - emocjonuje się ksiądz Żyłka. - Spod wierzchniej warstwy widać niebieskie ornamenty kwiatowe, nie wiadomo, co jest na całej powierzchni. Konserwator zabytków przypuszcza, że te zdobienia mogą pochodzić z czasów przebudowy kościoła, czyli z XVIII wieku. Nie wiadomo teraz, czy ściągać nowsze płótno z obrazami świętych, czy odsłonić tylko kawałek starszego, bez naruszania wizerunków.

O tym konserwatorzy, władze gminy, powiatu i województwa będą debatować pod koniec miesiąca. Lesław Niziński, konserwator zabytków z Głogówka, wyznaczony do odnowienia płócien w Kluczu, twierdzi, że należy postępować bardzo ostrożnie, by chęć odkrycia starszego zabytku nie zaszkodziła dziewiętnastowiecznym malowidłom.
- Wszelkie decyzje musimy poprzedzić badaniami, w jakim stanie i ilości zachowały się płótna poprzednie - tłumaczy Niziński. - Jeśli nie przedstawiają wartości artystycznej, a jedynie historyczną, może należałoby zostawić wierzchnie malowidła, które są bardzo piękne. Możliwe jest także, że odsłonimy jedynie fragment starszych ornamentów. Konserwatorzy zawsze stoją przed dylematem, czy ściągając jeden obraz na rzecz drugiego nie zrobią błędu. Może się okazać, że pod spodem jest kompletna ruina.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska