Zaatakowane świerki zamiast być ozdobą ogródków i działek, wyglądają dziś jakby to były ich ostatnie dni.
- Szkoda mi tych drzewek, zwłaszcza, że są związane z naszymi dziećmi. O, tutaj rośnie Zuzia, a tam Jola - mówi Sławomir Kołodziej z Nysy, jeden z mieszkańców, który odczuł inwazję szkodnika. - Przykro człowiekowi, jak widzi, że chorują i nie wiadomo, czy nie trzeba będzie ich wyciąć w pień.
Zaatakowane świerki zamiast być ozdobą ogródków i działek, wyglądają dziś jakby to były ich ostatnie dni
Niestety, na ratunek jest już za późno. - Mszyca żeruje najdalej do pierwszej dekady maja - tłumaczy dr Janusz Mazurek, właściciel portalu Wirtualna Klinika Roślin.
Teraz widzimy tylko skutki ich żarłoczności. Szkodnik zaatakował drzewka głównie na południu województwa, m.in. w gminach Nysa i Paczków. Rozwojowi mszycy sprzyjała słaba zima.
Urzędnicy z obu wymienionych gmin dostali mnóstwo zgłoszeń od właścicieli drzewek, na których owad dokonał spustoszenia. Nierzadko razem z informacją przychodziły wnioski o zgodę na wycięcie drzewek.
Część osób sięgnęło też po preparaty owadobójcze.
- Gorzej już chyba nie będzie, a może akurat pomoże - mówił pan Sławomir Kołodziej z Nysy. - Tym bardziej że przecież końcówki gałązek najwyraźniej zielenią się jeszcze i rosną.
Jednak zdaniem specjalistów opryski już na niewiele się zdadzą, a mogą raczej zaszkodzić. Kiedy efekt żerowania elatobium abietinum, czyli mszycy świerkowej staje się dostrzegalny, szkodnik już praktycznie kończy swoją działalność.
Mszyca świerkowa atakuje w różnych miejscach i nieregularnie, więc nie da się przewidzieć, kiedy znowu się pojawi
- Od połowy maja następuje gwałtowny spadek populacji mszyc, a równocześnie notujemy wzrost aktywności wielu pożytecznych organizmów w postaci różnych drapieżców, m.in. biedronek - tłumaczy dr Janusz Mazurek z Wirtualnej Kliniki Roślin. - Masowego opadania igieł nie powstrzymamy, a możemy tylko doprowadzić do ograniczenia naszych naturalnych sprzymierzeńców.
Co więc pozostaje? Wszystko wskazuje na to, że... wyciągnięcie wniosków.
Specjaliści radzą, by gałązki dokładnie obejrzeć już pod koniec lutego i robić to do kwietnia. A w przypadku dostrzeżenia szkodnika, który żeruje na dolnej stronie igieł, trzeba jak najszybciej zacząć walkę z nim z pomocą preparatów lub spryskując świerki silnym strumieniem wody.
Jeżeli tego nie zrobiliśmy i igły giną na potęgę, można spróbować je wzmocnić dbając o nawadnianie i nawożenie.
- Niestety, mszyca świerkowa atakuje w różnych miejscach i nieregularnie, więc nie da się przewidzieć, kiedy znowu się pojawi - dodaje dr Mazurek.