Święta na kredyt. Czy to się opłaca?

Edyta Hanszke
Edyta Hanszke
Z zaciąganiem kredytów jest jak z pływaniem w głębokiej wodzie. Komu brak umiejętności Otylii Jędrzejczak, może się utopić.

Jedna z firm udzielających pożyczek przysłała mi kartkę ze świąteczną choinką. Na odwrocie stylizowane, jakby ręczne pismo zaadresowane do Szanownego Mieszkańca Miasta Opole. Życzą zdrowych i spokojnych świąt i zapraszają mnie po szybkie pieniądze, "aby święta Bożego Narodzenia były wyjątkowe i dostatnie". Idę. Spore biuro w centrum. Kiedyś sprzedawali tu torebki, potem chyba suknie ślubne i artykuły spożywcze, ale od dawna wiadomo, że na miejsce przy głównej ulicy w mieście stać tylko tych, którzy mają albo trzymają kasę, czyli firmy z branży finansowej. Dlatego co drugi lokal przy opolskim deptaku to bank.

W środku dwa albo trzy biurka. Nie mam czasu się rozglądać, bo jestem sam na sam z miłą, młodą blondynką. - Potrzebuję pieniędzy na święta. Wie pani. Kilkaset złotych, żeby wigilię zgodnie z tradycją urządzić, coś do jedzenia kupić i żeby na prezenty zostało, choćby po drobiazgu dla każdego - tłumaczę.
Pani ze zrozumieniem kiwa głową. Pyta, czy mam stałą pracę, i o zarobki. - Mogę zaproponować 600 zł na miesiąc. Potrzebny będzie wyciąg z konta albo pasek z ostatniej wypłaty od pracodawcy - informuje. - A kiedy dostanę pieniądze? Zależy mi na czasie - dociekam. Robię wielkie oczy, kiedy blondynka odpowiada, że od ręki, po załatwieniu formalności. Przyzwyczajona do kontaktów z bankami, nie spodziewałam się, że takie błyskawiczne tempo mają. No i sprawa najważniejsza - ile muszę im oddać. W sumie dodatkowo razem z odsetkami i opłatami niecałe 200 zł. Niezły procent - ok. 33.

Święta? Ale za co
Jakub Górecki, doradca finansowy z Opola, kiedy pytam, gdzie warto zapożyczyć się na święta, odpowiada, że nie warto. - Lepiej oszczędzać przez cały rok drobne kwoty, żeby mieć nadwyżkę w grudniu - tłumaczy. Okrągła gadka - pomyśli wielu z nas, którzy żyją od pierwszego do pierwszego, mając na utrzymaniu liczne rodziny z niskich pensji. - Jeśli już musimy się zadłużyć, to pytajmy przede wszystkim o to, ile musimy w sumie oddać i uważnie czytajmy umowy, czy nie ma w nich aby jakiś haczyków. Jeśli ktoś odmawia nam np. możliwości zabrania umowy do spokojnego poczytania w domu, to powinno nam się zapalić ostrzegawcze światełko, że coś z nią musi być nie tak - wyjaśnia Jakub Górecki.

Jak wynika z badań przeprowadzonych przez portal praktycy.com na próbie 500 internautów, ponad połowa Polaków najwięcej w grudniu chce wydać na prezenty dla najbliższych. W tym roku wyprzedziły one nawet organizację kolacji wigilijnej, która jest najistotniejsza dla 20% ankietowanych. Ile pieniędzy jesteśmy w stanie przeznaczyć na świąteczne prezenty? 55% ankietowanych podaje kwoty w granicach 300 - 500 zł. To więcej o około 150 zł niż w roku ubiegłym. Gdyby dodać do tego jeszcze jedzenie, odświętne ubrania i ozdoby, to uzbiera się niezła sumka. Jakieś 800 zł jak nic.
Drogie kredyty są dla biednych
Na infolinii instytucji parabankowej, słynącej z tego, że jej przedstawiciele przychodzą do domu najpierw z kasą, a potem po kasę, czyli cotygodniowe raty, próbuję się dowiedzieć, ile tam będzie kosztowała mnie pożyczka. Pani informuje mnie rzeczowo, ale co rusz próbuje namówić na podanie danych i zaznacza przy tym, że pierwsza wizyta przedstawiciela nic nie kosztuje, za to on mi na miejscu wyjaśni wszelkie niuanse. Jako nowy klient mogę dostać od 300 do 1500 zł pożyczki. Jeśli skorzystam z opcji z obsługą przedstawiciela, to dostanę gotówkę już w 48 godzin, a jeśli wybiorę przelew na konto, to wpłynie on w ciągu 6 dni roboczych, o ile firma przyzna mi pożyczkę.

Pani pyta mnie, czy mam nowy dowód osobisty, stałe miejsce zamieszkania (chyba żeby przedstawiciel miał gdzie mnie odwiedzać). Jeśli nie mam wyciągu z konta ani zaświadczenia o dochodach z pracy, to wystarczy, że udowodnię, że płaciłam regularnie rachunki z prąd i gaz na moje nazwisko przez ostatnie 3 miesiące. To dla firmy dowód, że będę im też płaciła raty. Wprawia mnie w osłupienie, jak łatwo można się zadłużyć. Na początek zaledwie na 300 zł, ale po roku bycia sumiennym klientem firma oferuje mi dużo więcej.

Na święta wystarczy mi 600 zł. Ile muszę im oddać? Jeśli wybiorę opcję z odwiedzającym mnie przedstawicielem, to co tydzień przez pół roku muszę mu spłacać po ponad 35 zł, w sumie 988 zł. Oprocentowanie tej pożyczki sięga 64%. Opcja z przelewem będzie sporo tańsza (rata po 26 zł i w sumie 730 zł).

Pani na infolinii znów proponuje mi spotkanie z konsultantem. Chyba wyczuwa wahanie w moim głosie, bo deklaruje, że oddzwoni do mnie na koszt firmy w tym samym dniu i jeśli będę zdecydowana, to ustalimy dogodny dla mnie termin spotkania. Umawiamy się za trzy godziny. Nie dzwoni, chyba spisała mnie na straty.

Okazuje się, że kredyt dostępny dla każdego, nawet tego, który regularnie nie zarabia, jest bardzo drogi.

Banki ignorują święta Bożego Narodzenia
Do takiego wniosku doszli analitycy finansowi, przeglądając ofertę przedświątecznych kredytów banków. Loterie oraz gadżety oferowane powszechnie przed ubiegłorocznymi świętami należą w tym roku do rzadkości. Sprawdzam. Dzwonię na infolinię do banku, który ma najwięcej klientów indywidualnych.

Automatyczne nagranie na wstępie zachęca mnie do założenia lokaty na pół roku. O kredycie ani słowa. - Filozofia większości banków w grudniu tego roku jest taka: to klient powinien zrobić im prezent, zakładając lokaty, konta albo kupując jednostki funduszu - wyjaśnia Halina Kochalska, analityk z Gold Finance.

Na stronie internetowej bankowego potentata znajduję pożyczkę. Z reklamy wynika, że będzie maksymalna, w przeciwieństwie do raty, która ma być minimalna. Ustawione automatycznie parametry faktycznie pokazują niską ratę, ale za to czas spłacania ustawiony jest na maksa. Doradca finansowy Jakub Górecki potwierdza, że bankowcy często pytają nas: "ile miesięcznie może Pan/Pani zapłacić" i według tego ustawiają parametry kredytu. My jesteśmy zadowoleni, bo rata nie przerosła naszych oczekiwań, ale w sumie oddajemy bankowi dużo więcej, niż gdybyśmy wzięli kredyt na krótszy okres.

Wpisuję sobie do komputerowego kalkulatora, że chcę 500 zł na 6 miesięcy. Wychodzi mi rata po 93 zł za miesiąc, czyli w sumie 558 zł. Coś mało się wydaje w porównaniu z poprzednimi ofertami - "tylko" 22%. . Mogłoby być jeszcze nieco mniej, jeśli jestem klientem tego banku i zdecyduję się na ubezpieczenie na czas trwania kredytu (2 zł mniej na racie). Czekam na połączenie z konsultantem bankowego potentata. Pytam, czy to już wszystkie koszty tej pożyczki i jak długo będę musiała na nią czekać.

- Jeśli ma pani konto w naszym banku i wniosek zostanie pozytywnie rozpatrzony, to w ciągu jednego dnia przelejemy je na pani ROR - deklaruje kolejna miła pani. Analitycy jednak twierdzą, że z kredytem w banku nie pójdzie nam tak łatwo, bo jest on dostępny tylko dla wybranych.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska