"Święto konia" Ptaka

Marcin Sabat
Marcin Sabat
Piłkarze Włókniarza nadal nie potrafią odczarować bramki rywala. W Bełchatowie, mimo kilku dogodnych sytuacji, zawodnicy z Kietrza tylko ostrzelali słupki i poprzeczki, a w ostateczności bronił Aleksander Ptak, który był bohaterem swojej drużyny. * GKS Bełchatów - Włókniarz Kietrz 2-0 (1-0)

Jak się okazało po meczu, miał on podobny przebieg do ostatnich potyczek Włókniarza. Wprawdzie bełchatowianie wysoko zawiesili poprzeczkę, to wynik powinien być przynajmniej remisowy, a przy odrobinie szczęścia kietrzanie mogli zgarnąć komplet punktów. W piłce nożnej liczą się jednak bramki, a tych więcej zdobył GKS.

Rozpoczęło się od kąśliwego strzału Patalana z 15 m, który obronił Warzecha. W odpowiedzi w pole karne dośrodkował Jasiński, lot piłki przedłużył Jermakowicz i dopadł do niej aktywny Rak. Napastnik z Kietrza uderzył bez namysłu, ale trafił w słupek. W 20. min mógł mieć miejsce przełomowy moment meczu. W polu karnym Szkudlarek powalił na murawę Raka i sędzia wskazał na "wapno". Piłkę uderzył Jasiński, jednak Ptak wybił ją na róg. Niewykorzystana okazja zemściła się już w kolejnej akcji. Sobczyński uderzył z dystansu, futbolówka odbiła się jeszcze od Pajkosa i Warzecha zdołał ją tylko sparować przed siebie. Najprzytomniej zachował się Patalan i było 1-0.
Goście nie załamali jednak rąk. Już dwie minuty później Rak podał do Bałuszyńskiego, który strzelił z woleja z 7 m. W tylko sobie wiadomy sposób obronił jednak bramkarz GKS-u. - Ptak ma święto konia - komentował jeden z kibiców. Po chwili Bałuszyński wychodził na czystą pozycję, ale w ostatniej chwili zdążył go uprzedzić Popek.

W drugiej części dużo ożywienie wniósł wprowadzony za Drożdża Tomasiak, który miał najlepsze sytuacje bramkowe. Najpierw trafił z dystansu w poprzeczkę, a w 83. min przegrał pojedynek sam na sam z bramkarzem. Jeszcze Rak przegrał pojedynek biegowy z Noconiem, a za komentowanie orzeczeń sędziowskich drugą żółtą kartkę otrzymał Klaczka i musiał opuścić boisko. Wcześniej był jednak faulowany i miał słuszne pretensje do arbitra, że tego nie odgwizdał. Losy meczu rozstrzygnął Patalan, wykorzystując zagranie Sobczyńskiego. W końcówce napastnik Bełchatowa miał jeszcze dwie dogodne okazje, ale tym razem Warzecha nie dał się zaskoczyć.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska