Najpierw była decyzja, że Rosja w ogóle nie wystawi reprezentacji do Rio, a w końcu MKOl zamiótł sprawę pod dywan, dyskwalifikując jedynie sportowców, u których doping ujawniono, czyli tych, których próbek nie zdążono podmienić. A po zamiataniu MKOl umył ręce, pozostawiając poszczególnym federacjom tydzień na decyzje co do reszty.
Tak więc igrzyska ledwo się zaczęły, a już wiadomo, kto na nich przegrał: jako pierwsza - idea olimpizmu, szlachetnej rywalizacji. Pierre de Coubertin, któremu nowożytne igrzyska zawdzięczamy, przewraca się w grobie. A na powierzchni - flaki uczciwych sportowców, którzy zmuszeni są rywalizować z pospolitymi oszustami, co marnują ich wysiłek, miesiące, czasem lata przygotowań. Może już nadszedł czas, by zmienić kolejność tego widowiska - najpierw analiza moczu, a dopiero potem fanfary, podium, hymny i sława. Bo koksiarze zdobywają medale w blasku fleszy, a odsyłają cichaczem, pocztą.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?