Sybirak, ludowiec, patriota. Pod Głubczycami spotkał się z byłym premierem. Przypominamy historię Władysława Zaremby

Dominik Skibiński
Dziś postać Władysława Zaremby jest zapomniana.
Dziś postać Władysława Zaremby jest zapomniana. kolaż NTO
Jedną z najciekawszych postaci, związanych z ziemią głubczycką jest Władysław Zaremba – sybirak i wysoko postawiony działacz Polskiego Stronnictwa Ludowego, prześladowany przez komunistów. Przez lata mieszkał on w Boguchwałowie w gminie Baborów, gdzie odwiedził go były premier Polskiego Rządu na Uchodźstwie – Stanisław Mikołajczyk. Przypominamy tę mało znaną historię.

Władysław Zaremba urodził się 30 lipca 1902 r. w Orzechówce na Podkarpaciu w ubogiej chłopskiej rodzinie. Jego ojciec, Jan Zaremba, zmarł w 1914 r., pozostawiając czwórkę dzieci i ciężarną żonę. Władek nie ukończył szkoły podstawowej, a jako najstarszy z rodzeństwa musiał szybko się usamodzielnić i wziąć odpowiedzialność za cztery siostry. Pod koniec I wojny światowej został zabrany z domu przez wojsko wraz z wozem i koniem, jednak udało mu się zbiec.

W 1920 r. brał udział w wojnie z bolszewikami, a gdy ta się zakończyła, zakupił ziemię w Podhajcach w województwie tarnopolskim. Wkrótce ożenił się z urodzoną w Stanach Zjednoczonych Bronisławą Szelast. W czasach II Rzeczypospolitej Władysław zaangażował się w ruch ludowy, przystępując do PSL „Piast”. Kierował lokalnymi strukturami partii, co skutkowało prześladowaniami przez autorytarny rząd sanacji. Zdarzało się, że Zaremba był aresztowany i bity. W 1937 r. został członkiem Rady Naczelnej Stronnictwa Ludowego. Stanął też na czele strajku chłopskiego, za co czekały go kolejne represje. Po brutalnym śledztwie został skazany na dziewięć miesięcy więzienia.

Zaremba uczestniczył w kampanii wrześniowej w 1939 r., jednak wkrótce otrzymał postrzał w brzuch i powrócił do domu. Zimą wraz z rodziną został wywieziony przez NKWD w głąb Rosji. Podróżowali pociągiem w nieludzkich warunkach, w których zmarł siostrzeniec Zaremby, oblany wrzątkiem w wagonie. Początkowo Zarembowie przebywali nad rzeką Jenisej, a ostatecznie wylądowali w Taszkencie w Uzbeckiej SRR. Władysławowi udało się nawiązać kontakt ze swoim znajomym – ambasadorem Polski w ZSRR Stanisławem Kotem, dzięki czemu w 1942 r. jego żona i syn Zdzisław uzyskali zgodę na wyjazd wraz z Armią Andersa.

Drugi z synów małżeństwa, Edward, zmarł w Taszkencie. Zaremba dzięki pomocy ambasadora wyjechał do Anglii kilka miesięcy później, uzyskując pozwolenie od samego Stalina. Osiadł w Londynie, gdzie został wiceprzewodniczącym Rady Narodowej RP i nawiązał bliską współpracę z wicepremierem, a następnie premierem Rządu RP na Uchodźstwie – Stanisławem Mikołajczykiem, także ludowcem. Zaremba był obecny przy debatach z premierem Winstonem Churchillem i jego ministrami, dotyczącymi przyszłości Polski.

Po zakończeniu wojny w 1945 r. Władysław powrócił do Polski i zakupił poniemieckie gospodarstwo w powiecie głubczyckim, a dokładniej w przysiółku Boguchwałowa – Wierzbnie. Dołączył tam do niego szwagier Władysław Magusiak, także Sybirak, który uruchomił młyn wodny. Żona Zaremby wraz z synem przeniosła się do Stanów Zjednoczonych. Władysław założył lokalne struktury ludowców i ufundował sztandar, który poświęcił późniejszy biskup pomocniczy diecezji opolskiej, Antoni Adamiuk. Jako że PSL stał się głównym przeciwnikiem politycznym przejmujących władzę w kraju komunistów, jesienią rozpoczęły się prześladowania ludowców. Zaremba, jako poseł do Krajowej Rady Narodowej i jeden z najbliższych współpracowników Mikołajczyka, lidera opozycji, również znalazł się na celowniku służb. Zmuszony był ukryć sztandar głubczyckiego PSL. Im bardziej zbliżały się wybory, tym nacisk komunistów na PSL wzrastał, a opozycjonistów zwalniano z pracy, bito, a nawet mordowano. W końcu, w styczniu 1947 r. odbyło się głosowanie.

Zwyciężyli ludowcy, jednak wyniki zostały sfałszowane, a PSL oficjalnie otrzymał tylko 28 mandatów.

W obawie o swoje życie Stanisław Mikołajczyk zaczął rozważać wyjazd z kraju. W sierpniu 1947 r. przybył do Wierzbna wraz z sekretarką Marią Hulewicz i spotkał się z Zarembą, którego prosił o radę – czy opuścić kraj, czy pozostać w nim i dać się aresztować. Spotkanie przerwali funkcjonariusze UB, w tym szef głubczyckiego PUBP Henryk Wojkowski, którzy przybyli na wezwanie jednej z sąsiadek, oskarżającej Zarembę o kradzież siana. Byli oni zaskoczeni widokiem Mikołajczyka, jednak nie mogli go aresztować. Według jednej z relacji, gdy uzbrojeni funkcjonariusze wpadli do domu, polityk miał ich ironicznie pochwalić za dbanie o jego bezpieczeństwo. Wojkowski wrócił do Głubczyc i zameldował telefonicznie o spotkaniu Mikołajczyka przełożonym z Katowic, jednak gdy wrócił do Wierzbna, polityka już nie było. W październiku opuścił on kraj na pokładzie statku Baltavia i udał się do Stanów Zjednoczonych.

O pomoc w zorganizowaniu ucieczki podejrzewano Zarembę, który 30 listopada został aresztowany przez UB. Przez osiem lat więziono go i brutalnie przesłuchiwano, wybijając mu zęby. Gdy wyszedł na wolność, został pozbawiony majątku i wysiedlony z powiatu głubczyckiego. Wiedząc, że grozi mu ponowne aresztowanie, postanowił pójść w ślady Mikołajczyka i uciec z kraju. Przekupił radzieckich oficerów, którzy przewieźli go do brytyjskiej strefy okupacyjnej w Niemczech, a stamtąd przez Berlin i Anglię przedostał się do Stanów Zjednoczonych, gdzie spotkał się z żoną. Wciąż angażował się w politykę, przyłączając się do opozycyjnej wobec biernego na emigracji Mikołajczyka grupy ludowców. Prześladowań nie uniknęły siostry Zaremby – Józefa, Bronisława, Aniela i Anna. Trzy z nich aresztowano i przesłuchiwano w katowickiej siedzibie UB, a córki Anny nie chciano przyjąć do liceum. Dostała się tam dopiero po interwencji prezydenta Bolesława Bieruta. Siostry co tydzień musiały zgłaszać się na przesłuchania w głubczyckim UB, a ich dom znajdował się pod obserwacją. Trwało to do 1956 r.

Zaremba powrócił do kraju w 1968 r. Zastał zaniedbane, zrujnowane gospodarstwo, które nie nadawało się do użytku. Ponadto rozczarował się sytuacją w kraju i biernością PSL-u wobec reżimu. Do końca życia mieszkał w Boguchwałowie, gdzie zmarł 25.08 1972 r. Pochowano go na wiejskim cmentarzu.

Dziś postać Władysława Zaremby jest zapomniana. Dużą rolę w krzewieniu pamięci o nim odegrała dr Katarzyna Maler z Liceum Ogólnokształcącego im. Adama Mickiewicza w Głubczycach, która opisała jego historię w książce „65 lat Polskiego Stronnictwa Ludowego na ziemi głubczyckiej”. Przy ul. Zakonnej w Głubczycach, naprzeciwko klasztoru franciszkanów, znajduje się upamiętniający go głaz pamiątkowy, jednak większość głubczyczan nie zdaje sobie sprawy ze związku z miastem tak ciekawej postaci. Takich historii w regionie jest więcej i wciąż czekają na odkrycie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Tragedia w Połtawie. 41 ofiar po rosyjskim ataku

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska