Tą firmą jest Przedsiębiorstwo Robót Drogowo-Mostowych z Krzanowic, z którą w październiku 2010 roku Miejski Zarząd Dróg zerwał umowę.
Wówczas tłumaczono, że firma źle się z niej nie wywiązywała, bo nie wykonuje napraw nawierzchni w wyznaczonych terminach. Sporo uwag do jakości prac mieli nie tylko drogowcy, ale i mieszkańcy.
- Urywają się u nas telefony z pretensjami o jezdnie pełne dziur - tłumaczył Stanisław Tyka, ówczesny dyrektor MZD. - Umowę wypowiedzieliśmy, dołączając do niej listę nie wykonanych remontów. Znajduje się na niej kilkanaście ulic, m.in. Wschodnia, Czarnowąska, Grudzicka i Chełmska.
Przedstawiciele firmy twierdzili wówczas, że nie można mówić tylko o ich winie. Argumentowali, że MZD często zlecał prace w nieodpowiednich warunkach atmosferycznych (np. podczas deszczu), a gdy remonty nie były skończone w terminie, naliczał horrendalnie wysokie i nieuzasadnione kary.
Zobacz: Pracownicy PRDM skarżą się, że firma upadla przez MZD
W ocenie pracowników spółki takie zachowanie przyczyniło się do bankructwa PRDM.
Teraz zarządza nią syndyk i to on pozywa MZD. Też uważa, że kary były naliczone i pobierane bezzasadnie z kwot, jakie spółka powinna otrzymać za wykonane w Opolu prace.
I sąd już trzykrotnie przyznał syndykowi rację. Łącznie z budżetu Miejskiego Zarządu Dróg firma otrzymała 183 tysiące złotych.
To nie koniec. W sądzie jest kolejny pozew, na 60 tys. zł, a według naszych informacji bardzo prawdopodobne są następne.
- Myślę, że do zwrotu może być jeszcze 200 tys. zł - ocenia jedna z osób, która pracowała w PRDM przed upadłością. - Niestety, dla nas to jak przysłowiowa musztarda po obiedzie. Firma od 2011 roku jest w upadłości, zwolniono wszystkich pracowników i nawet jeśli syndyk wygra kolejne procesy, to nic poza satysfakcją nie będziemy z tego mieć.
W MZD też słyszymy, że kolejne procesy są niewykluczone.
Mirosław Pietrucha, zastępca dyrektora MZD, twierdzi, że jest dziś w trudnej sytuacji. Konflikt z PRDM zaczął się bowiem w czasach poprzedniego dyrektora (Tyka odszedł z MZD w 2011 roku) i trudno dziś wyjaśnić wszystkie podjęte wówczas decyzje.
- My też stosujemy kary umowne, jeśli wykonawca spóźni inwestycję, ale bierzemy pod uwagę obiektywne trudności, takie jak np. pogoda, która może uniemożliwić skuteczne łatanie dziur - przyznaje wicedyrektor.
Zbigniew Burzmiński, syndyk PRDM, powiedział nam w poniedziałek, że liczy na kolejne wygrane procesy. Szykuje też następne pozwy wobec miasta.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?