Syria - Jordania. Szlakiem chrześcijan i wyznawców Allaha

fot. Archiwum prywatne
Petra, pełna niezwykłych budowli wykutych w skałach, to jedna z największych atrakcji turystycznych Jordanii.
Petra, pełna niezwykłych budowli wykutych w skałach, to jedna z największych atrakcji turystycznych Jordanii. fot. Archiwum prywatne
Kiedy Agnieszka Szołtysik z koleżankami przyjechała do Syrii, ulicami miast i miasteczek płynęły strumienie krwi. W czasie święta Kurban Bayram w tym kraju życie tracą tysiące składanych w ofierze baranków.

Ważne

Agnieszka Szołtysik i Małgorzata Maśkiewicz, jej koleżanka z roku, odwiedziły też meczet w Aleppo, jedną z najbardziej charakterystycznych budowli miasta,
Agnieszka Szołtysik i Małgorzata Maśkiewicz, jej koleżanka z roku, odwiedziły też meczet w Aleppo, jedną z najbardziej charakterystycznych budowli miasta, którego historia sięga 1800 roku p.n.e. fot. Archiwum prywatne

Agnieszka Szołtysik i Małgorzata Maśkiewicz, jej koleżanka z roku, odwiedziły też meczet w Aleppo, jedną z najbardziej charakterystycznych budowli miasta, którego historia sięga 1800 roku p.n.e.
(fot. fot. Archiwum prywatne)

Ważne

>Waluta
Syria - funt syryjski (SYP): 100 SYP = 6,20 zł
Jordania - dinar jordański (JD): 1 JD = 4 zł
>Noclegi
W Jordanii - nocleg na pustyni Wadi Rum w beduińskim namiocie - 25 euro,
pokój w hotelu - ok. 10- 20 euro,
W Syrii ceny pokoi zaczynają się od 1000 SYP (czyli ok. 60 zł za pokój 3-osobowy), ale koniecznie trzeba się targować, bo można zbić cenę nawet o 50%
>Jedzenie:
W Syrii
sok owocowy 0,5 l - 3 zł
falafel (klopsiki z pasty robionej z ciecierzycy podawane w tortilli) 25 SYP - ok. 1,5 zł,
śniadanie (oliwki, sery, ogórek, pomidor, masło, chleb, dżem, kawa) 150 SYP - ok. 10 zł
obiad/ kolacja 200 SYP - ok. 13 zł
>Wizy
- na granicy dostaniemy tylko jednorazową wizę wjazdową do Syrii, po wielokrotną trzeba się udać do ambasady w Warszawie, wiza wjazdowa - 28 dolarów, wyjazdowa 500 SYP plus znaczek za 50 SYP
- wiza wjazdowa do Jordanii, jeśli wjeżdżamy od strony Akaby, jest bezpłatna, w innych wypadkach kosztuje 24 JD, czyli ok. 96 zł, wyjazdowa 5 JD, najbliższa ambasada jordańska znajduje się w Berlinie.
>Co warto kupić na pamiątkę
Jordania
- sól z Morza Martwego oraz naturalne kosmetyki z regionu nadmorskiego
Syria
- chusty w stylu "arafatek" są wykonywane w taki sposób, że latem chronią przed ciepłem, a zimą przed zimnem

Święto Ofiary to jedno z największych świąt islamskich. Upamiętnia ono koraniczną wersję historii Abrahama, którego Bóg wystawił na próbę, polecając złożyć w ofierze swojego ukochanego syna Izaaka. Potem jednak uratował chłopca, a w ofierze zamiast dziecka złożony został baranek.

Mistyczna rzeź niewiniątek
Kurban Bayram jest świętem ruchomym. Obchodzi się je 2 miesiące i 10 dni po końcu ramadanu. Obowiązkiem każdego muzułmanina, którego na to stać, jest rytualny ubój baranka i skropienie jego krwią drzwi domostwa. Zwierzę układa się głową w kierunku Mekki i przy modlitewnych wołaniach podcina tętnicę żylną tak, by się wykrwawiło.

- Zwierzęta zarzynane są najczęściej na terenie bazarów i na podwórkach, więc z ciasnych uliczek raz po raz dochodziły nas stłumione pobekiwania - wspomina tamten dzień Agnieszka Szołtysik z Żędowic, która podczas półrocznej wymiany studenckiej w Turcji wraz z koleżankami urządziła sobie wycieczkę po pobliskiej Syrii i Jordanii. - Kiedy przyjechałyśmy do Syrii, strużki krwi spływały niemal wszystkimi uliczkami, a tu i ówdzie widać było skóry zabitych zwierząt. To było niezwykłe przeżycie. Po części przerażające, a po części mistyczne...

Na turystkach z Polski wywarło ono ogromne wrażenie. Tak zresztą jak cała Syria - na wpół dzika, niezbyt dotknięta najazdami turystów i komercją.

- To pustynny biedny kraj. Miałam wrażenie, że wszystko tam jest pokryte cieniutką warstwą wszechobecnego piasku - wspomina mieszkanka Żędowic.

Czytaj e-wydanie NTO - > Kup online
Najciekawsze jej zdaniem były syryjskie miasta, tętniące życiem do późna w nocy.

- Pełno w nich wąskich, nieoświetlonych, urokliwych uliczek - opowiada Agnieszka. - Ludzie bez przerwy przechodzą po nich w dowolnie wybranych miejscach, kierowcy przeciskają się miedzy nimi, a tłum i panujący tam ciągle harmider sprawiają, że człowiek czuje się kompletnie zagubiony. Wszędzie można kupić wszystko i ciągle trzeba się targować - do upadłego. Bo wiadomo, że miejscowi na turystach chcą zarobić jak najwięcej. Dlatego normą jest, że produkty kupuje się o jedną trzecią, a nawet połowę taniej…

Chrześcijańskie ślady w świecie islamu
Życie zaczyna się w Syrii około południa i toczy do 3-4 nad ranem. Do tak późnej pory otwarte są tam sklepy, a bazary tętnią życiem. - Wszystko przez niesamowicie wysokie temperatury, które panują tam latem - tłumaczy Agnieszka Szołtysik. - My byłyśmy tam na przełomie listopada i grudnia i było 20 stopni Celsjusza. Latem bywa 35, a na południu nawet 40 i więcej...

Schronieniem dla wędrowców w tak upalne dni często bywają meczety, których tu nie brakuje. Najsłynniejszym jest meczet Umajjadów w jednym z najstarszych zamieszkałych miast świata - Damaszku, stolicy Syrii.

- Ta budowla to miejsce święte zarówno dla chrześcijan, jak i wyznawców islamu - wyjaśnia Opolanka. - Znajduje się w nim grób głowy Jana Chrzciciela, którego muzułmanie uważają za jednego ze swoich proroków.

Kolejnym miejscem, w którym świat islamu spotyka się z chrześcijaństwem, są ruiny świątyni św. Szymona Słupnika, niedaleko miasta Aleppo na północnym zachodzie kraju. Pozostały tu jeszcze resztki legendarnego kilkunastometrowego słupa, na którym święty miał spędzić 36 ostatnich lat życia.
Z kolei niewielka wioska Maalula, położona około godziny drogi od Damaszku, słynie nie tylko z pomalowanych na niebiesko domków czy jednego z najstarszych na świecie kościołów. Jest wyjątkowa również dlatego, że żyją w niej ciągle ludzie mówiący po aramejsku, czyli w języku, którym posługiwali się Jezus i jego uczniowie...

Wielką osobliwością Syrii są też z pewnością Martwe Miasta. To rozsiane po całym kraju kompleksy ruin miast i miasteczek zbudowanych około V-VII wieku. Jest ich około 700. Najsłynniejsze to Qal'at Sim'an, Serjilla i Al Bara. Historycy po dziś dzień głowią się, dlaczego zostały przed wiekami opuszczone przez mieszkańców. Teorii jest kilka - jedna głosi, że wystraszyli się nawiedzających te miejsca ciągłych trzęsień ziemi, inna, że kryzys sprawił, iż nie było zbytu na wytwarzaną przez nich oliwę i musieli stąd emigrować.

Gość w dom…
Agnieszka Szołtysik wspomina też wielką gościnność i serdeczność mieszkańców tego gorącego kraju.

- Gdy już wracałyśmy z Syrii do Turcji, okazało się, że pół godziny spóźniłyśmy się na bezpośredni autobus. A jeździ on tylko raz dziennie, o godzinie 22 - opowiada Opolanka. - Zdesperowane i już w zasadzie bez pieniędzy postanowiłyśmy zaczekać dobę na kolejny transport na dworcu.

Gdy tylko dziewczyny ulokowały się na stacji, natychmiast pojawił się młody miejscowy chłopak. Łamaną angielszczyzną przekonał je, że nie mogą zostać na noc w tym miejscu i zaprosił na nocleg.

- Zareagowałyśmy na początku trochę nerwowo. Dziwił się więc, dlaczego jesteśmy nieufne, skoro on nam chce tylko pomóc - wspomina pani Agnieszka. - Nie do końca przekonane, ale przerażone perspektywą noclegu na dworcu, poszłyśmy w końcu za nim.

Chłopak zaprowadził je do domu swojego szefa.
- A tam ugoszczono nas iście po królewsku: górą tradycyjnego jedzenia z niezliczoną liczbą dokładek - śmieje się Agnieszka Szołtysik. - Kolację jadłyśmy na podłodze i oczywiście rękami, bo w tamtych stronach raczej nie używa się sztućców. Za talerze służyły nam placki z mąki. Po kolacji dostałyśmy do picia wodę, którą w Syrii pije się z jednej szklanki. Zaczynają goście, a na końcu dostają ją kobiety...
Dziewczyny najadły się do syta, spędziły bezpiecznie noc, a następnego dnia gospodarze taksówką zawieźli je do centrum.

O hotel też się targuj
Taksówki to w Syrii bardzo wygodny i tani środek transportu. Przejechanie z jednego krańca miasta na drugi to w Damaszku na przykład wydatek rzędu 2 złotych, a 100-kilometrowa trasa przez przygraniczne miasteczka kosztowała polskie globtroterki 15 złotych.

Kto chce oszczędzić i podczas podróży po Syrii i Jordanii - gdzie również pojechały polskie studentki - wydać jak najmniej, ten powinien na każdym kroku dobijać targów. Nawet w hotelach. Najlepiej obejść i obejrzeć kilka miejsc noclegowych. Może się bowiem okazać, że za tę samą cenę w bliskiej okolicy znajdą się noclegi o bardzo różnym standardzie - od pokoi z łazienkami, gdzie zamiast muszli klozetowej jest w podłodze popularna w tamtym rejonie świata dziura, aż po hotelowe kwatery z toaletami o europejskim standardzie.

Najdziwniejszym miejscem hotelowym, do jakiego trafiły Polki, był hotel w Jordanii, w pobliżu Petry - słynnego miasta wykutego w skałach.

- Okazało się, że w okolicy są tylko dwa hotele - opowiada rozbawiona Agnieszka Szołtysik. - Jeden wydał nam się niezbyt atrakcyjny, więc nawet tam nie zaglądałyśmy i poszłyśmy do drugiego. Tam recepcjonista zaprowadził nas do pokoju, w którym... mieszkała już pewna Filipinka. Kiedy weszłyśmy, w pośpiechu zbierała swoje kosmetyki z toaletki. W jej łóżku mogłyśmy spędzić noc za jedyne 15 dinarów jordańskich, czyli około 60 złotych.

Z kuszącej finansowo propozycji podróżniczki jednak nie skorzystały. Wróciły do hotelu, który wcześniej minęły.

Słona kasa za słone morze
Przygoda z hotelem wynajmowanym "na spółę" nie zepsuła pobytu w Jordanii. Agnieszka Szołtysik i jej koleżanki nie omieszkały tam zobaczyć kilku najważniejszych miejsc w kraju - góry Nebo, na której zmarł Mojżesz czy Zatoki Arabskiej, gdzie stykają się cztery kraje - Izreal, Jordania, Egipt i Arabia Saudyjska.

- No i oczywiście wykąpałyśmy się w Morzu Martwym - opowiada Agnieszka Szołtysik. - Wrażenia są niezapomniane, zwłaszcza dla kogoś, kto tak jak ja nie umie pływać. Zasolenie wody jest w tym zbiorniku ogromne. W każdej innej wodzie się topię. Tam czułam się jak korek - ciągle wyrzucało mnie na powierzchnię.

Za kąpiel w słonych wodach Morza Martwego Jordańczycy każą sobie też słono płacić…
- Wejście na plażę, gdzie był prysznic - bo bez tego ani rusz po takiej kąpieli - kosztowało nas po 12 dinarów od głowy, czyli po 50 złotych… - wspomina Opolanka. - Sporo, jak na studencki budżet w podróży.

Jeszcze jedno wspomnienie z Jordanii towarzyszyć im będzie dość długo. - Kiedy kąpałyśmy się w Morzu Martwym, nagle zadrżała ziemia - opowiada Agnieszka. - Po izraelskiej stronie zauważyłyśmy wielki grzyb po wybuchu i zrobiło nam się bardzo nieswojo. Tym bardziej, że wcześniej planowałyśmy zajrzeć również tam.

- Najbardziej jednak Jordania kojarzy mi się z bardzo słodką herbatą podawaną z listkiem świeżej mięty oraz nocą na pustyni Wadi Rum spędzoną wśród Beduinów - dodaje Agnieszka Szołtysik. - Wybrałyśmy się na nią, żeby choć przez chwilę poczuć, jak żyli niegdyś ludzie pustyni. Mimo że wycieczka była wyreżyserowana pod turystów, to jednak smak pieczonego kurczaka, wieczorne śpiewy gospodarzy i nocleg przy ognisku pod gołym niebem pozostawił niezapomniane wrażenia.
Zwłaszcza, że Wadi Rum to niezwykłe miejsce. Prócz piaskowych wydm są na niej niezwykłe formacje skalne mieniące się różnymi odcieniami czerwieni.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska