Sytuacja Gwardii Opole jest dramatyczna. Klub nie płaci, zawodnicy nie trenują

Marcin Sagan
Marcin Sagan
Szczypiorniści naszego klubu wczorajszych próśb prezesa Janusza Maksyma słuchali w fatalnych nastrojach, ze zwieszonymi głowami.
Szczypiorniści naszego klubu wczorajszych próśb prezesa Janusza Maksyma słuchali w fatalnych nastrojach, ze zwieszonymi głowami. Fot. Roman Stęporowski
Treningi na „pół gwizdka”, odwołanie wyjazdu na sparing, zaległości finansowe wobec zawodników. Tak wygląda sytuacja opolskiego klubu. Jego przyszłość stoi pod dużym znakiem zapytania.

Gwardia nie ma pieniędzy, a trudna sytuacja finansowa klubu nie jest żadną tajemnicą. Została o niej poinformowana Rada Sportu działająca przy prezydencie Opola. Zawodnicy od kilku miesięcy nie dostają wypłat i ich cierpliwość się kończy.

W czwartek po raz pierwszy po kilkudniowej przerwie na treningu Gwardii pojawił się szkoleniowiec Rafał Kuptel. W minionych dniach przebywał bowiem na zgrupowaniu kadry narodowej juniorów, którą prowadzi. Jednak normalny trening trudno było przeprowadzić, bowiem zawodnicy nie mieli specjalnej ochoty ćwiczyć. I trudno się im dziwić. Zrobili rozgrzewkę i pokopali trochę piłkę. W ważnym okresie przygotowań do dalszej części sezonu nie tak to ma wyglądać.

Kłopoty finansowe klubu rozpoczęły się wiosną 2015 roku, kiedy odszedł od niego sponsor - konsorcjum Fair Play, które jest też właścicielem hali przy ul. Kowalskiej. Od tego momentu zaczęła się walka o dalszy byt. Zespół wbrew prawom logiki świetnie spisywał się w rozgrywkach ligowych. W Opolu był nie do zatrzymania, przegrywając w ekstraklasie zaledwie jeden mecz z hegemonem - Vive Kielce.

Wyniki zespołu były biegunowo różne od sytuacji finansowej. Gwardia nie ma bowiem żadnego poważniejszego sponsora, a opiera się głównie na pieniądzach z budżetu miasta. W 2015 roku łącznie z tego źródła otrzymała nieco ponad milion złotych. Jak na możliwości miasta to dużo. W skali klubu występującego w krajowej elicie szczypiornistów to jednak mało. Kłopoty odbijają się na zawodnikach. Zaległości finansowe wobec nich obejmują kilka miesięcznych pensji.
Coraz wyraźniej pokazują swoją zrozumiała frustrację. Na „włosku” wisiał ich ostatni wyjazd na mecz w 2015 roku do Kielc. Z powodu długów nie pojechali oni też w środę na umówiony sparing z Chrobrym do Głogowa. Kolejnych zapewnień i próśb prezesa klubu Janusza Maksyma słuchają z coraz mniejszą wiarą i nadzieją na poprawę sytuacji.

- W pełni ich rozumiem, ale niewiele mogę zrobić - mówi prezes Maksym. - Czekamy na pieniądze z urzędu miasta, a wszystko się nieco opóźniło przez to, że projekt finansowania klubów został przy pierwszym głosowaniu radnych odrzucony. Kilka dni temu został przyjęty, ale wszystko się opóźniło o dwa tygodnie. Nasze kłopoty finansowe nie są żadną tajemnicą. Prowadzimy rozmowy z bardzo poważnym partnerem i liczę, że wkrótce będę miał znacznie lepsze informacje dla zawodników i kibiców.

Sami sympatycy Gwardii, zdając sobie sprawę z trudnej sytuacji, zwrócili się natomiast z prośbą do zawodników o wytrwałość. Pytanie tylko co dalej i już nawet nie chodzi o najbliższe tygodnie, a o następny sezon.

- Wierzę, że do końca tego sezonu jakoś przetrwamy, choć obiecać tego nie mogę - mówi prezes Maksym. - Jeśli jednak nie będziemy mieli sponsora strategicznego, to gra w krajowej elicie w następnym sezonie będzie niemożliwa. Taka jest smutna prawda.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska