Szara eminencja zwolniona za syna?

Artur Janowski
Ireneusz Jaki był jedną z najbliższych osób w otoczeniu prezydenta. Teraz ich drogi się rozchodzą.
Ireneusz Jaki był jedną z najbliższych osób w otoczeniu prezydenta. Teraz ich drogi się rozchodzą.
Ireneusz Jaki, doradca prezydenta Ryszarda Zembaczyńskiego, nieoczekiwanie dostał wypowiedzenie.

Informacja obiegła urząd miasta w końcu ubiegłego tygodnia. Niektórzy urzędnicy wysyłali sobie nawet sms-y w tej sprawie.
- Proszę się nie dziwić, to nie była lubiana postać - mówi nam jeden z urzędników. - Poza tym dla wielu z nas taka informacja była szokiem.

Bo Jaki - jeszcze do niedawna - należał do najbardziej zaufanych osób prezydenta. Gdy jesienią 2002 roku - tuż po wygranych wyborach - prezydent obejmował ratusz, jako pierwszego zatrudnił właśnie Jakiego. Obaj panowie znają się od wielu lat. Jaki był m.in. szefem gabinetu wojewody, gdy Zembaczyński kierował urzędem wojewódzkim.

Rolą Jakiego w ratuszu była pomoc w organizacji pracy prezydenta. Był także dodatkową parą oczu i uszu najważniejszej osoby w urzędzie. Zembaczyński darzył swojego asystenta wielkim zaufaniem i potrafił docenić. W 2002 r. - ledwie po sześciu tygodniach pracy - Jaki dostał od niego 2 tys. zł nagrody. W połowie ubiegłego roku przyznano mu 4 tys. zł dodatkowej gratyfikacji, a na początku 2007 r. jego stanowisko podwyższono do rangi doradcy.
- W urzędzie odebrano to jako awans osoby, która i tak zachowywała się, jakby była czwartym wiceprezydentem miasta - opowiada jeden z urzędników.
Dlaczego teraz prezydent zdecydował o zwolnieniu tak ważnej dla niego osoby?

W piątek prezydent Ryszard Zembaczyński nie chciał nam nawet potwierdzić, że podjął taką decyzję.
- Pan Jaki jest na urlopie, będę z nim jeszcze rozmawiał - uciął Zembaczyński, a nasze pytania o powody swojej decyzji zbywał stwierdzeniem "bez komentarza".
Tymczasem od tych aż huczy w samym ratuszu. Najczęściej decyzję o zwolnieniu wiąże się z zachowaniem syna Ireneusza Jakiego.
Patryk Jaki to opolski radny klubu Platformy Obywatelskiej, czyli partii prezydenta. Zaliczany jest jednak do grupy buntowników, którzy nie podporządkowali się Zembaczyńskiemu i prowadzą własną politykę w radzie miasta. Jaki był współautorem m.in. poprawek do budżetu miasta 2007 r., którym sprzeciwiał się ostro Zembaczyński. To również Jaki należał go grona zwolenników budowy nowego stadionu piłkarskiego dla Odry Opole mimo głośnych protestów otoczenia prezydenta.

Kilka tygodni temu Jaki wystąpił z Platformy (na dzień przed decyzją sądu koleżeńskiego o jego wyrzuceniu z partii) i coraz głośniej mówi się, że wkrótce zasili szeregi PiS. Sam Jaki argumentował odejście tym, że w Platformie nie ma już miejsca dla konserwatystów, a PO skręca na lewo. Wczoraj nie chciał komentować decyzji prezydenta.
- Poprosił mnie o to ojciec - przyznał Jaki.

Radni - których pytaliśmy o ocenę decyzji Zembaczyńskiego - byli nią mocno zaskoczeni.
- Łączenie jej z zachowaniem Patryka Jakiego samo się nasuwa, ale mnie taka spekulacja nie przekonuje, to byłoby za proste - ocenia Arkadiusz Wiśniewski, radny PO, wspierający prezydenta.

- Niewykluczone, że prezydent wreszcie przejrzał na oczy - komentuje z kolei Dariusz Smagała, radny Razem dla Opola. - Do merytorycznej pracy pana Jakiego sam miałem sporo uwag. Prezydent, który zapowiadał pewne ruchy kadrowe po wyborach, powinien zrobić głęboki przegląd kadr. Oby to był dopiero początek zmian w ratuszu.

Ireneusz Jaki odebrał zwolnienie w końcu ubiegłego tygodnia. Nie udało nam się z nim porozmawiać pomimo wielokrotnych prób. Trzymiesięczny okres wypowiedzenia umowy o pracę kończy się 30 czerwca. Na razie do 5 kwietnia Jaki jest na urlopie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska