Cały świat ogarnęła euforia na wieść o tym, że szczepionka przeciw COVID-19 koncernu Pfizer ma 90-procentową skuteczność. Premier Mateusz Morawiecki oświadczył, że Polacy też ją dostaną.
"Chcemy 20 milionów żeby możliwie wszyscy w jak najkrótszym czasie mogli się zaszczepić" - powiedział.
Eksperci studzą entuzjazm.
Szczepionka na koronawirusa. Wyzwanie logistyczne i techniczne
Pomijając fakt, że to co ogłosił Pfizer to wstępna analiza, a nie finalne wyniki trzeciej fazy badań klinicznych; że szczepionka musi być dopiero zarejestrowana i wyprodukowana (1,3 miliarda dawek w 2021 roku!), to nawet jeśli będzie już gotowa do odbioru na granicy Polski, statystyczny Kowalski na jej podanie będzie musiał jeszcze długo poczekać.
- Jeszcze nigdy nie mieliśmy do czynienia z tak wielką operacją logistyczną - uważa Marek Tomków, wiceprezes Naczelnej Rady Aptekarskiej.
Podstawowa trudność w tej chwili ma charakter technologiczny. Szczepionka może być transportowana i przechowywana w temperaturze -80 stopni Celsjusza. - Niewiele jest miejsc w Polsce, które dysponują takimi zamrażarkami. Transport szczepionki w naszym kraju w wymaganych warunkach jest możliwy, ale nie na taką skalę - mówi prezes Tomków.
Zamrażarki w przychodniach standardowo utrzymują temperaturę -20 stopni. Szczepionki np. przeciw grypie przechowuje się w lodówce, w temperaturze +4 stopnie.
To nie tylko nasz problem, ale wyzwanie logistyczne dla wszystkich, także dla producenta. Jak poinformował NBC News "Pfizer pracuje nad specjalnym łańcuchem dostaw, który pozwoliłby na dostarczanie szczepionek w ciągu dwóch dni od fabryki do dowolnego miejsca w USA".
Szczepionka na koronawirusa. Kto będzie ją podawał?
Komisja Europejska już podpisała umowę na dotyczącą 300 mln dawek szczepionki. Polska w najbliższym czasie ma przedstawić Brukseli plan i infrastrukturę masowych szczepień na COVID-19. To kwestia wspomnianego transportu, przechowywania, przygotowania miejsc szczepień, ustalenia kto będzie szczepić (pielęgniarki, a może też przeszkoleni strażacy) i określenie kto dostanie szczepionkę w pierwszej kolejności, wskazanie priorytetowych grup wiekowych itp.
Naturalnym miejscem szczepień są przychodnie Podstawowej Opieki Zdrowotnej. Opolska przychodnia "Centrum" uczestniczyła niedawno w największych w tym roku szczepieniach przeciw grypie - dla seniorów, którym szczepionkę ufundowało miasto Opole. W ramach tego projektu trzem miejskim przychodniom zaszczepienie 2800 mieszkańców zajęło 40 dni. W przypadku 28 tysięcy ludzi trwałoby to ponad rok.
Opolszczyzna ma ponad 900 tysięcy mieszkańców. W "Centrum" szczepionkę podano 1800 opolanom. Dziennie szczepiono nawet 50-60 osób. Nim przeszli do gabinetu zabiegowego kwalifikowała ich do tego jedna wyznaczona lekarka. Badanie lekarskie jednej osoby trwało ok. 4 minut, czasem krócej, bo za drzwiami stała kolejka.
- Szczepienia przeciw COVID-19 byłyby na ogromną skalę. Musiałabym w to zaangażować wszystkich moich lekarzy - uważa dyrektor Brygida Manhart-Gołyga, dyrektor przychodni "Centrum". - Gdybym miała więcej lekarzy mogłabym szczepić nawet 100 osób dziennie - mówi.
Szczepionka na koronawirusa będzie podawana w aptece?
- W skali kraju tylko jeśli chodzi o grupy ryzyka, a więc seniorów, chore dzieci i dorosłych z chorobami przewlekłymi mówimy prawdopodobnie o 10 milionach ludzi. Obecnie w Polsce udziela się 20 tysięcy szczepień dziennie (obowiązkowych). Trudno sobie wyobrazić zaszczepienie w krótkim czasie wielu milionów - mówi prezes Marek Tomków.
- Same POZ-ty, które już są przeciążone, nie dadzą rady, bo musiałyby przyjmować dziennie 100-300 tysięcy dodatkowych osób. Trzeba w to przedsięwzięcie zaangażować apteki. Ogromna większość krajów tak zrobiła. Statystycznie co czwarty obywatel świata mógłby się zaszczepić w aptece - argumentuje.
Chętni farmaceuci musieliby przejść szkolenie, zdobyć uprawnienia. - Lepiej by szczepili nas farmaceuci, niż żołnierze WOT - mówią lekarze, którym obiły się o uszy pomysły płynące ze szczytów władzy.
Szczepionka na koronawirusa. Ponad połowa Polaków z niej nie skorzysta?
Zdumienie budzą też sugestie, by szczepić w punktach drive-thru. - Trudno sobie wyobrazić, że stary chory człowiek rozbiera się w zimnym namiocie, gdzie bada go lekarz, a potem podaje szczepionkę - mówią i apelują do władz: "Nie róbmy partyzantki tam, gdzie nie jest to potrzebne".
- Nie wierzę, że szybko dostaniemy tę szczepionkę, choć mam nadzieję, że szczepienia w Polsce zaczną się w przyszłym roku. Mamy sieć dystrybucji. Kadry POZ są bardzo dobrze przygotowane do wykonywania szczepień, ale trzeba je wzmocnić. Już dziś trzeba myśleć o szkoleniach kadry medycznej, by osób, które mają kwalifikacje do szczepienia było jak najwięcej. Szczepienie to nie tylko samo wkłucie. To sprawa rejestrów, monitorowania powikłań - mówi Roman Kolek, wicemarszałek województwa, lekarz, który przed laty sam uczestniczył w szczepieniach dzieci przeciw meningokokom. - To były jednak szczepienia obowiązkowe. Można je było można w szkołach, zakładach pracy. Szczepienia przeciw COVID będą jednak dobrowolne, a wówczas trudno to zorganizować w sposób masowy.
- Dzisiaj trzeba przede wszystkim budować atmosferę sprzyjającą szczepieniom - mówi Roman Kolek. - Trzeba mówić, jak one są bardzo ważne. Skoro szczepienie ma być dobrowolne, to społeczeństwo musi być przekonane o jego potrzebie. To dotyczy nawet osób, które już przeszły COVID-19. Wiele z nich myśli, że już ich ta sprawa nie dotyczy, tymczasem sygnały ze świata mówią o powtórnych zachorowaniach.
Na razie badania statystyczne pokazują, że ponad połowa Polaków nie zamierza się szczepić przeciw koronawirusowi. A statystyki są coraz bardziej przerażające. W środę (11 listopada) na Opolszczyźnie odnotowano kolejny rekord - 910 zachorowań. W całym kraju zmarły ostatniej doby 430 osoby, w tym 33 Opolan.
Wybory samorządowe 2024 - II tura
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?