„Szczęśliwa sukienka”, czerwona szminka na usta, „power” na drogę do pracy

Edyta Hanszke
Edyta Hanszke
Barbara Pająk, dyrektor firmy kosmetycznej prowadząca szkolenia dla Dress for Success, Katarzyna Pycia i Ewelina Badurek podczas uroczystej kolacji organizowanej na rzecz stowarzyszenia w Opolu, w hotelu Mercure.
Barbara Pająk, dyrektor firmy kosmetycznej prowadząca szkolenia dla Dress for Success, Katarzyna Pycia i Ewelina Badurek podczas uroczystej kolacji organizowanej na rzecz stowarzyszenia w Opolu, w hotelu Mercure. Bartosz Wanecki [O]
Po szkoleniu ze stylistką wyrzuciłam pół szafy - opowiada Katarzyna Pycia z Kędzierzyna-Koźla, do niedawna bezrobotna, teraz sama sobie szefowa. - I zaczęłam chodzić w sukienkach.

Ewelina Badurek zajmuje się przygotowaniami do otwarcia samorządowego Muzeum Ziemi Kozielskiej w Kędzierzynie-Koźlu.

- Jesteśmy na razie tylko we dwoje z dyrektorem Bolesławem Bezegiem, bo muzeum jest „w organizacji” i zostanie oficjalnie otwarte wraz z pierwszą wystawą stałą, której otwarcie jest zaplanowane na koniec tego roku. Ja zajmuję się głównie sprawami kadrowo-księgowymi i pomagam w pozostałych - opowiada z entuzjazmem. Tryskająca energią, uśmiechnięta pani Ewelina, specjalistka od bankowości, ubezpieczeń i zarządzania przedsiębiorstwem po studiach licencjackich w Opolu i magisterskich w Poznaniu i doświadczeniem zawodowym zdobytym między innymi w bankach i administracji, jeszcze rok temu była bez pracy.

- Do urzędu pracy przyszłam się zarejestrować po tym, jak straciłam pracę w banku. Stres i natłok zajęć spowodowały, że organizm odmówił mi posłuszeństwa zaczęłam chorować, byłam na dłuższym, kilkumiesięcznym zwolnieniu, kiedy wróciłam, nie przedłużono mi umowy - relacjonuje. To niejedyne jej doświadczenie zawodowe. Była i na stażu w urzędzie pracy, i na umowie o zastępstwo w ZUS, pracowała też za granicą, w innych bankach, przez trzy lata była też pełnoetatową mamą dla swojej córeczki, spędzając czas tylko z dzieckiem w domu.

Kiedy rejestrowała się „po rozstaniu” z bankiem w urzędzie pracy, usłyszała, że wkrótce w Kędzierzynie rozpoczną się warsztaty prowadzone przez Stowarzyszenie Dress for Success Poland. To działająca non-profit organizacja, która poprzez szkolenia i obdarowywanie biznesowymi strojami wspiera panie bez pracy w znalezieniu jej.

- Choć dostawałam oferty pracy, to jednak postanowiłam poczekać na to szkolenie. Chciałam czegoś innego, na dłużej, już nie w banku czy pracy w sekretariacie. Doszłam do wniosku, że hcę zrobić coś dla siebie - wspomina Ewelina Badurek.

Dziś ocenia, że warto było zaczekać. To właśnie podczas zajęć ze stowarzyszeniem, które odbywały się i w urzędzie pracy, i w kędzierzyńskim hotelu, i w siedzibie stowarzyszenia w Katowicach, gdzie uczestniczki wybierały biznesowe stroje.

- Po latach chodzenia do pracy w biało-czarnych mundurkach marzyłam o ogniście czerwonej sukience, ale niestety, nie było mojego rozmiaru. Wybrałam czarną, typowo biznesową - wspomina Ewelina Badurek.

Ale zanim doszło do finałowego wyboru strojów, wyszła przerażona z pierwszego spotkania szkoleniowego po tym, jak dostała pełną rozpiskę zajęć na dwa tygodnie - jak w szkole.

- Z prezentacji przed pracodawcą, przedstawiania siebie, nawet z tego, jak trzymać ręce podczas rozmowy, że kiedy są na wysokości pasa, to OK, bo jesteśmy „otwarci” na drugiego człowieka, że jeśli z kolei zakładamy je na siebie na wysokości ramion, to traktujemy kogoś z góry, że trzeba się prostować, patrzeć rozmówcy w oczy - wylicza pani Ewelina i podkreśla, że na własnej skórze przekonała się, że stosowanie wskazówek specjalistów przynosi skutki. Skutek jej udziału w szkoleniach był także taki, że ktoś zauważył tam jej energię i zaproponowano wzięcie udziału w rekrutacji do pracy w powstającym muzeum.

Choć wcześniej - jak mówi pani Ewelina - na własny gust w sprawie ubioru nie narzekała, to jeszcze dziś zdarza jej się konsultować dobór garderoby ze stylistką współpracującą z Dress for Success i prowadzącą zajęcia z bezrobotnymi paniami.

- Ostatnio próbowałam kupić sobie płaszczyk w modnym teraz pudrowym różu. Zapytałam e-mailem Olę Frątczak i zdecydowanie mi odradziła, argumentując, że to dla mnie za słaby kolor. Z kolei podczas spotkania z kosmetyczką Basią Pająk, dowiedziałyśmy się, że połowa z nas używa złych kremów do twarzy, a ja polubiłam czerwień na ustach - wspomina pani Ewelina.

Jej mąż, który początkowo z rezerwą odnosił się do udziału w szkoleniach, dostrzegł, że żona dzięki nim rozkwitła. Także znajomi i rodzina nie szczędzą pani Ewelinie komplementów. „Metamorfozą” mamy szczególnie zachwycona jest 7-letnia córcia Julia, która co rusz chwali się, że mama była to tu, to tam (stowarzyszenie zaprasza „beneficjentki” m.in. na organizowane przez siebie spotkania, żeby opowiedziały o swoich doświadczeniach), no i że zna panią Dorotkę (Dorota Stasikowska-Woźniak jest założycielką Dress for Success w Polsce). Teraz mała Julka chce osobiście poznać panią Dorotkę.
Od sukienek jak najdalej

Katarzyna Pycia, z wykształcenia kosmetyczka, z wieloletnim doświadczeniem, ale zawsze pracując dla kogoś, nosiła się z myślą o otwarciu własnego gabinetu, ale - jak sama mówi - nieśmiała, zawstydzona, nie wierzyła w siebie. Wysoka, szczupła, raz blondynka, raz ruda. Żona i mama 6-letniej Magdy i 17-letniego Kamila. O szkoleniu Dress for Success w Kędzierzynie-Koźlu dowiedziała się od znajomej. Właśnie była zarejestrowana w urzędzie pracy, po tym, jak ostatnie jej ostatnie szefowe zamknęły salon, w którym pracowała.

- Myśl o własnej firmie przerastała mnie, bałam się, że nie dam rady. Kiedy zaczęłam chodzić na te metamorfozy, pracę stracił też mój mąż. Musiałam podjąć konkretną decyzję, co dalej. Szkolenia bardzo mi pomogły dodały poweru do działania i przekonały... do założenia sukienki - śmieje się pani Katarzyna.

Wcześniej ten strój, podobnie jak spódnice, wydawał jej się zakazany. Nie lubiła się w sukience, uważała, że w każdej wygląda źle, za to ze sportowymi spodniami i bluzkami się nie rozstawała.

- Nie przywiązywałam wagi do ubioru, bo uważałam, że źle wyglądam - wspomina. Po zajęciach ze stylistką wróciła do domu i wyrzuciła pół szafy. Potem dowiesiła tam sukienkę przywiezioną z ostatniego spotkania w ramach szkoleń z Katowic - szarą w delikatną krateczkę, najmniejszą, w którą dotychczas nikt się nie wcisnął. Panie z „Dressu” śmiały się, że czekała właśnie na Kasię.

- Szczególnie cenne były dla mnie zajęcia ze sztuki negocjacji, mowy ciała oraz z psycholog - o tym, jak się wyciszać, jak panować nad emocjami, jak dodać sobie śmiałości. Kiedyś już sama myśl o rozmowie z panią prezydent miasta lub wystąpieniu publicznym by mnie sparaliżowała, dziś nie mam z tym żadnego problemu. Ćwiczenia oddechowe stosuję cały czas, wystarczy pięć minut dziennie i czuję się odprężona. Zajęcia dodały mi też pewności siebie w sytuacjach formalnych, uczyłyśmy się podstaw savoir-vivre’u, więc kiedy teraz siadam do stołu podczas uroczystych gal organizowanych przez stowarzyszenie, nie ma stresu, że nie będę wiedziała, jak się zachować - relacjonuje Katarzyna Pycia i wspomina, że zajęcia tak się uczestniczkom podobały, że niektóre - na przykład z kreatywnego myślenia - przedłużały ile się dało, a po dwutygodniowym wydawałby się maratonie pozostał niedosyt.

Co najważniejsze, po tych warsztatach pani Katarzyna dostała takiego „powera”, że złożyła w urzędzie pracy wniosek o dotację na założenie działalności gospodarczej - prowadzi teraz mobilny salon kosmetyczny. Dostała też ofertę współpracy od dyrektor firmy kosmetycznej szkolącej bezrobotne panie. Na co dzień jeździ do klientek i szykuje się do uruchomienia stacjonarnego salonu w domu. Będzie mogła lepiej zaopiekować się dzieckiem, bo mąż znalazł pracę za granicą.
Dla panów tu strojów nie mają

Co roku w szkoleniach organizowanych przez Dress for Success bierze udział około 120 pań z całej Polski, a stowarzyszenie działa od 7 lat. Dotychczas takie „metamorfozy” odbywały się głównie na Śląsku, ale także Warszawie, Szczecinie, Krakowie, Bielsku-Białej. Na Opolszczyźnie - w Opolu, Kędzierzynie-Koźlu (w ubiegłym roku) i Nysie (niedawno się zakończyło). Szkolenie w Nysie realizowane na zlecenie tamtejszego urzędu pracy było o tyle nietypowe, że brali w nim udział także panowie.

- Realizujemy projekt „Łączą nas lata”, w którym bierze udział 30 osób - po połowie w wieku do 30 lat i powyżej 50 - pozostających bez pracy od dawna, którzy nawet jak wyrejestrowywali się z naszych list, to na krótko - opowiada Dorota Hutyra, koordynator projektu z nyskiego urzędu pracy. - Zastanawialiśmy się, co jeszcze możemy zrobić, żeby pomóc im w znalezieniu zatrudnienia. W naszej ocenie jednym z problemów jest niska samoocena, nieumiejętność odpowiedniego zaprezentowania się, podjęcia rozmowy z pracodawcą. Ponieważ sami nie mieliśmy doświadczenia w prowadzeniu takich szkoleń, zaangażowaliśmy Dress for Success.

I nysanie, podobnie jak mieszkanki Opola i Kędzierzyna-Koźla, przeszli przez cykl spotkań ze specami od wizażu, prezentacji, rozmowy, a na koniec wylądowali w Katowicach po... sukienki. Jako że dla panów strojów w stowarzyszeniu nie było, dostali po 300 złotych i ruszyli na zakupy.

- Kupiłem koszulę, sweter, spodnie. Właśnie wracam w tym ubraniu z kolejnej rozmowy o pracę - opowiada Andrzej Biedroń z Kijowa w gminie Otmuchów, z zawodu ślusarz, monter, czyli fachowiec, a jednak bez pracy od półtora roku. - Pracowałem ostatnio w Hradcu w Czechach, ale jak zamówienia zaczęły się kurczyć, to pierwsi polecieli Polacy. Trzeba było zjechać. Teraz chodzę na rozmowy, ale że z powodu problemów z biodrem nie mogę się już podjąć tak ciężkiej jak niegdyś pracy, to i z przyjęciem mnie jest problem - wzdycha.

Dorota Hutyra z PUP ma nadzieję, że po szkoleniach organizowanych przez DfS w nowych fryzurach i ubraniach, dodatkowo przeszkoleni (np. z obsługi wózków) i wsparci pieniędzmi na etaty (urząd będzie płacił, byle firma przyjęła) bezrobotni nysanie, jednak pracę znajdą i to taką na dłużej.

Dress for Success

Działające w Polsce stowarzyszenie jest jednym z ponad 140 oddziałów międzynarodowej organizacji wspierającej panie poszukujące pracy. Co roku DfS organizuje wiosną akcję SOS (Send One Suit - z ang. przekaż jedną sukienkę), którą w Polsce przetłumaczono na „podaruj szczęśliwą sukienkę”. To okazja dla kobiet sukcesu (działających w biznesie, polityce, samorządzie) do podzielenia się swoimi biznesowymi strojami.

- Nierzadko panie dołączają do tych podarunków bileciki z życzeniami powodzenia - wyjaśnia Dorota Stasikowska-Woźniak. - To motywuje do działania panie szukające pracy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska