Szef zakazał

Tomasz Dragan
- Wiceburmistrz Namysłowa zabronił sołtysom wstępu do mającej ich skupiać organizacji - twierdzi Ryszard Wilczyński.

Wilczyński jest jednym z inicjatorów utworzenia Stowarzyszenia Sołtysów Powiatu Namysłowskiego. Organizacja miałaby zająć się uruchomieniem dla szefów wsi m.in. szkoleń rolniczych i ekologicznych oraz przygotowaniem rozmaitych form pomocy w ich działalności samorządowej.
- Niestety, na spotkanie inaugurujące działalność naszego stowarzyszenia przyszło tylko kilkanaście osób - mówi Ryszard Wilczyński. Dodajmy, że jest on też sekretarzem powiatu namysłowskiego i pełnomocnikiem zarządu województwa opolskiego ds. programu "Odnowa wsi".
W powiecie namysłowskim jest ponad 80 sołtysów. W spotkaniu wzięli udział szefowie wsi z gmin: Wilków, Domaszowice i Namysłów. Wilczyński szczególnie liczył na obecność tych ostatnich. Tym bardziej, że według jego informacji, uczestniczenia w spotkaniu stowarzyszenia sołtysów miał zakazać im sam wiceburmistrz Michał Ilnicki.

- Myślałem, że jednak przyjdą i nie przestraszą się zakazów wydawanych im przez szefa gminy - mówi Wilczyński. - To przykre, że zamiast pracować wspólnie na rzecz rozwoju naszych wsi, próbuje się zablokować taką inicjatywę.
Jak się dowiedzieliśmy, po ostatniej sesji Rady Miejskiej Namysłowa, wiceburmistrz Ilnicki zaprosił szefów wsi z terenu gminy na spotkanie do małej sali narad urzędu. On sam nie zaprzecza, że omawiano tam m.in. kwestie dotyczące stowarzyszenia.
- Pan Wilczyński jest specjalistą w tworzeniu różnego rodzaju stowarzyszeń - mówi Michał Ilnicki. - Ja nie mam co do tego żadnych zastrzeżeń. Osobiście natomiast popieram tylko takie inicjatywy, które dają coś naszemu społeczeństwu. Natomiast stowarzyszenia o czysto propagandowym podłożu są, moim zdaniem, zbędne.
Według wiceburmistrza, sołtysi są urzędnikami gminnymi, dlatego też Ryszard Wilczyński powinien zwrócić się z pomysłem utworzenia stowarzyszenia najpierw do niego, a nie bezpośrednio do sołtysów. Szefowie wsi podlegają bowiem bezpośrednio Ilnickiemu.
- Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której jako wiceburmistrz Namysłowa organizuję spotkanie z kierownikami ze starostwa podległymi panu sekretarzowi i nie powiadamiam go o tym - argumentuje Ilnicki. - Poza tym, powiedziałem sołtysom jasno i wyraźnie: jeżeli widzą potrzebę utworzenia takiego stowarzyszenia, to powinni zwrócić się z tym najpierw do gminy. A z rozmów przeprowadzonych z nimi wynika, że nie są zainteresowani tą inicjatywą. Uważają, iż jest to tylko papierowe stowarzyszenie, nic nie dające mieszkańcom wsi, poza wyciągnięciem od nich pieniędzy. Przecież trzeba będzie zarejestrować je w sądzie, wybrać władze itp. To przecież kosztuje. I kto za to zapłaci?

Wilczyński przekonuje jednak, że sołtysi nie będą musieli wykładać pieniędzy na organizowanie przedsięwzięcia. O pomoc na działalność stowarzyszenia będzie można - jego zdaniem - ubiegać się z rozmaitych funduszy pomocowych i organizacji zajmujących się wspieraniem rozwoju wsi. Ma nadzieję, że mimo słabej frekwencji na spotkaniu założycielskim stowarzyszenia, organizacja ta powstanie i zacznie działać. - Na pewno się o to postaramy - dodaje samorządowiec.
Sołtysi nie chcą rozmawiać na temat tego, czy wiceburmistrz zakazał im uczestniczenia w spotkaniu założycielskim SSPN.
- Burmistrz mówił tylko, że to będzie stowarzyszenie na papierze - powiedziała nam jedna z pań sołtysek. Nie zgadza się na ujawnienie jej imienia ani nazwiska oraz miejscowości. - A po co? Mało mam zmartwień? Nie chcę się mieszać w rozgrywki pomiędzy władzami.
Kazimierz Paczkowski, sołtys Smarchowic Wielkich uważa, że inicjatywa powołania stowarzyszenia powinna wyjść nie od sekretarza powiatu, a z gminy. - Nie wiadomo, czym miałaby się taka organizacja zajmować i czego, należąc do niej, możemy się spodziewać - mówi sołtys. - Przecież my podlegamy pod gminę i to tam załatwiamy swoje sprawy.

Natomiast Bronisława Rutkowska, sołtys wsi Głuszyna przekonuje nas, że stowarzyszenie szefów wsi powinno powstać dopiero po wyborach samorządowych. - Kadencja obecnych sołtysów kończy się i moim zdaniem trzeba poczekać, aż ludzie wybiorą nowych szefów sołectw. To oni określą, czy taka organizacja będzie im potrzebna.
Rozalia Maziak, sołtys Michalic, była jedną z osób uczestniczących w spotkaniu rozpoczynającym działalność stowarzyszenia. Jej zdaniem będzie to pożyteczna organizacja, jednak sama nie zamierza angażować się w jej działalność.
- Od tego są ludzie młodzi. Ja nie mam czasu - mówi pani sołtys. - Muszę zarabiać na chleb, a nie debatować.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska