Sześciolatki zabiorą miejsca w przedszkolach trzylatkom

Iwona Kłopocka-Marcjasz
Iwona Kłopocka-Marcjasz
Pomorska
Nabór do przedszkoli i szkół jeszcze trwa, ale przewidywania o pustych pierwszych klasach, tłoku w przedszkolach i braku miejsc dla najmłodszych dzieci stają się coraz bardziej prawdopodobne. W gminach trwają zapisy, ale już widać, że rodzice nie dali się przekonać do szkół.

To skutek decyzji rządu o przywróceniu obowiązku szkolnego dla 7-latków. Problem dla gmin bierze się stąd, że 80 procent rocznika 2009 już jest w I klasie, a rodzice obecnych 6-latków nie kwapią się z posłaniem dzieci do szkół, skoro nie muszą. - Przedszkole mam naprzeciwko bloku. Wolę, żeby córka tam jeszcze została. Po prostu tak mi jest wygodniej - mówi zdecydowanie mama 6-letniej Kasi Markiewicz z Opola.

Z ankiet przeprowadzonych przez oświatowe władze miasta wynika, że podobnie postanowi dwie trzecie rodziców, ale czas na decyzję mają do 15 kwietnia.

Co trzeci 6-latek z Opola do szkoły pójdzie. To więcej niż w innych miastach regionu, ale i tak sytuacja w stolicy Opolszczyzny jest najtrudniejsza od lat. - W przedszkolach może zabraknąć 300-400 miejsc dla dzieci 3-letnich - mówi Irena Koszyk, naczelnik Wydziału Oświaty UM Opola.
W Brzegu władze gminy postanowiły otworzyć 6-7 dodatkowych oddziałów przedszkolnych, wykorzystując wszelkie wolne sale. Mimo to szacuje się, że dla 50 trzylatków miejsc zabraknie. Z ponad 1040 sześciolatków 925 będzie kontynuowało edukację przedszkolną. Dla odmiany pusto zrobi się w podstawówkach. W trwającym roku szkolnym w gminnych placówkach jest 21 oddziałów pierwszoklasistów, a we wrześniu planuje się otworzyć zaledwie 5.

W Nysie bez szans na przedszkole może pozostać aż 150 trzylatków (co trzeci). Natomiast Kluczbork jest jedną z nielicznych gmin spokojnych o miejsce dla najmłodszych, mimo że tam też większość 6-latków raczej zostanie w przedszkolach. W samym mieście zamiast 14 klas pierwszych - jak w tym roku - otwarte zostaną może cztery.

Wszędzie samorządowcy głowią się, jak utrzymać zatrudnienie nauczycieli na dotychczasowym poziomie. W Nysie klas pierwszych zabraknie prawdopodobnie dla 13 pań z edukacji wczesnoszkolnej, w Brzegu dla 8.

Nie wszystkim uda się przeczekać trudny czas, pracując w świetlicy.

Gminy na różne sposoby przekonują rodziców, ale większość 6-latków nie pójdzie do szkoły

Władze Opola dziś przedstawią pakiet dla 6-latków. Nysa chce im zapewnić odrębne świetlice. Gminy boją się skutków odwrócenia reformy.

Prezydent Opola postanowił dać 1000 zł na każde dziecko 6-letnie, które we wrześniu rozpocznie naukę. Miasto zapewni im opiekę w czasie świąt i ferii, w każdej klasie pierwszej przydzieli asystenta nauczyciela. Szczegóły „pakietu dla 6-latka” poznamy dzisiaj. Wszystko po to, by jak najwięcej z nich poszło do szkół i zmniejszyło skalę problemów, które są skutkiem zmian w systemie oświaty. - Nasze szkoły są bardzo dobrze przygotowane do przyjęcia 6-latków - mówi Irena Koszyk. Aby rozwiać wątpliwości rodziców, otwarto dla nich punkt konsultacyjny. Po raz pierwszy podczas ferii zorganizowano w kilku szkołach półkolonie (to ma być teraz stała praktyka). Zbadaniu oczekiwań rodziców służyła specjalna ankieta.
Efekt tych działań na razie nie jest oszałamiający. Do pierwszej klasy przypuszczalnie pójdzie ponad 30 proc. dzieci z rocznika 2010. To o 12-13 proc. więcej niż w najlepszym, 2011 roku, gdy rodzice mieli wolną rękę w tym zakresie. Wraz z 260 odroczonymi 7-latkami to i tak niemal trzy razy mniej niż w tym roku.

W Nysie zorganizowano spotkania rodziców 6-latków z pracownikami poradni psychologiczno-pedagogicznej i dyrektorami szkół. Każdy mógł się dowiedzieć, jak jego dziecko jest przygotowane do podjęcia nauki. Sporym zainteresowaniem cieszyły się zorganizowane w podstawówkach dni otwarte dla przedszkolaków (każde dziecko dostało imienne zaproszenie). Mimo tych starań szacuje się, że 6-latki do szkoły zdecyduje się wysłać 10-12 proc. rodziców. To zaledwie 50 dzieci. W ubiegłym roku z odroczenia skorzystało 97 dzieci. Ponadto rodzice mają prawo ponownie zapisać do pierwszej klasy dziecko, które już tam chodziło. - Mamy sygnały o takich przypadkach. Optymistycznie licząc, może uda nam się otworzyć 7-8 oddziałów pierwszoklasistów. Obecnie jest ich 19 - mówi Małgorzata Leśniewska, wicedyrektor Gminnego Zarządu Oświaty w Nysie.

Aby oswoić dzieci ze szkołą, gmina na życzenie rodziców gotowa jest otworzyć oddziały przedszkolne w szkołach. Pod koniec marca będzie wiadomo, jakie jest zainteresowanie. - Rodziców 6-latków zachęcamy do szkoły także poprzez stworzenie całościowej opieki. Dyrektorzy szkół są przygotowani, by zorganizować dla maluchów odrębne świetlice z zapewnieniem opieki i wyżywienia. Rodzice nieraz bardziej tym się przejmują niż kwestią dojrzałości szkolnej - podkreśla dyrektor Leśniewska.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska