I tak wniwecz idą często dobre rozwiązania, na które wydano spore publiczne pieniądze. Takim przykładem są choćby darmowe podręczniki dla uczniów, wprowadzone przez koalicję PO-PSL. Co szkodziły obecnej minister edukacji? Chyba tylko tym, że nie ona je wymyśliła. Argument, że minister nie może być wydawcą, nie przekonuje, bo nie pójdą za tym jakieś oszczędności, gdyż rząd wyda jeśli nie więcej, to tyle samo na dotacje dla wskazanych podręczników. Nie licząc kosztów bałaganu związanego z kolejną „reformą”.
Nie inaczej jest z „najambitniejszym w historii” planem rozwoju Polski. Słusznym, każdy się zgodzi. Na ile realnym - czas pokaże. Szkoda tylko tylko tych nie mniej słusznych planów, opracowanych przez poprzednie ekipy oraz niezależnych ekonomistów, jak choćby prof. Hausnera. Zamiast dodawać do nich dobre rzeczy i poprawiać złe lub nieaktualne, każdy nowy rząd cofa się i wszystko zaczyna od zera. A Polacy potem się dziwią, że choć tyramy i tyramy, gonimy i gonimy, to kraje Zachodu powoli, ale stale nam uciekają.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?