Przemoc i agresja opanowały szkolne korytarze. Dzieci napadają na dzieci, starsi uczniowie znęcają się nad młodszymi. I czują się bezkarni, bo dorośli udają, że problemu nie ma. Takie są fakty. "Nagłośnienie sprawy źle wpłynie na reputację podstawówki" - z rozbrajającą szczerością mówi dyrektor kędzierzyńskiej podstawówki, w której dwóch uczniów z szóstej klasy znęcało się nad ośmiolatkiem.
Panie dyrektorze, szanowni pedagodzy, prestiżu szkoły nie buduje się na zakłamaniu, na zacieraniu śladów przestępstwa, na promowaniu niedouczonych i agresywnych wyrostków do następnej klasy, byleby tylko szybko i bezboleśnie się ich pozbyć. Szkoła, która dba o dobre imię, nie fałszuje rzeczywistości, tylko próbuje ją poprawiać. To prawda, że za to, co dzieje się dziś w polskich szkołach odpowiedzialni są nie tylko nauczyciele, kiepsko opłacani, zmuszani do wątpliwej wartości awansów zawodowych i ograniczeni gorsetem przepisów, w których szkolnemu chuliganowi można dać naganę, ale broń Boże nie naruszyć przy tym jego godności osobistej.
Za przemoc i agresję, za brutalizację szkolnego życia odpowiedzialni jesteśmy my wszyscy, dorośli. Wzorce zachowań dzieci wynoszą z domu, podpatrują na ulicy, w telewizji. Dlatego rodzice, nauczyciele, psycholodzy powinni wspólnie bić na alarm, nie udawać, że sprawy nie ma, ale się z nią zmierzyć. Zanim na ratunek będzie za późno.
Szkoła pełna agresji
Małgorzata Kroczyńska
mkroczyń[email protected]
Bójki, pobicia, rozboje, wyłudzenia - terminy zaczerpnięte z policyjnych raportów nie przystają do szczęśliwego dzieciństwa, do beztroskich szkolnych lat. A jednak coraz częściej, niestety, odnoszą się do realiów, panujących nie tylko w środowiskach patologicznych, ale także w polskich szkołach.