Szkoła w Gałązczycach ma się dobrze

Jarosław Staśkiewicz
Jarosław Staśkiewicz
Jedną z zalet małej szkoły są lekcje w kilkuosobowych klasach, dzięki czemu nauczyciele mają więcej czasu dla każdego z uczniów.
Jedną z zalet małej szkoły są lekcje w kilkuosobowych klasach, dzięki czemu nauczyciele mają więcej czasu dla każdego z uczniów. Jarosław Staśkiewicz
Nieżyczliwi dawali szkole w Gałązczycach dwa miesiące, a istnieje już ponad półtora roku.

Trzy lata temu w szkole w Gałązczycach zrobiło się pusto, bo władze Grodkowa postanowiły zamknąć placówkę. Wprawdzie rodzice walczyli o utworzenie stowarzyszeniowej szkoły, ale nie mając wsparcia w gminie byli skazani na błędy opóźniające załatwianie formalności.

Nie poddali się jednak nawet wtedy, gdy ich dzieci musiały przez półtora roku dojeżdżać do podstawówki w sąsiedniej wsi. Na początku 2011 roku dopięli swego, tworząc niepubliczną szkołę o uprawnieniach szkoły publicznej oraz przedszkole.

- Tyle że niektórzy dawali nam tylko 2-3 miesiące, mówiąc, że nie damy rady - przypomina Alicja Budzik, sołtys Gałązczyc i szefowa Stowarzyszenia Rozwoju Wsi "Szkoła w Gałązczycach".

Mówi to z uśmiechem, bo dziś szkoła to prawdziwy powód do dumy dla mieszkańców. W pięciu klasach jest 39 uczniów, a 35 maluchów chodzi do przedszkola.
Dzieci od pierwszej klasy uczą się dwóch języków obcych, mają zajęcia wyrównawcze i sporo zajęć dodatkowych, a dzięki projektom unijnym działał także Klub Logopedy i lekcje przedsiębiorczości.

Jakby tego było mało, uczniowie kolejny rok z rzędu otrzymali bezpłatnie komplety podręczników: część zakupiono za pieniądze z rządowego programu, "Wyprawka szkolna", ale pozostałym dzieciom książki i ćwiczenia kupiło stowarzyszenie prowadzące szkołę.

Nic więc dziwnego, że do podstawówki w Gałązczycach garną się nie tylko okoliczne dzieci. - Mamy uczniów m.in. z Rożnowa i Sarb w gminie Przeworno, a teraz także ze Strzelina - wymienia Dorota Wenda, dyrektor szkoły. - Wszystkich dowozimy, oczywiście bezpłatnie, dwoma busami.

Jak każda szkoła społeczna, również i ta w Gałązczycach z trudem dopina budżet, bo państwowa dotacja to niespełna 550 zł miesięcznie na jednego ucznia. Udaje się przetrwać m.in. dzięki pomocy sponsorów czy odpisom z 1 procentu podatku, bo stowarzyszenie jest od organizacją pożytku publicznego.

Udaje się również dzięki temu, że nauczyciele - choć wykształceni i podnoszący kwalifikacje - zarabiają mniej niż ich koledzy w szkołach gminnych.

- W tym roku nauczyciele mieli umowy tylko do końca czerwca, a z zaoszczędzonych na wakacyjnych płacach pieniędzy kupiliśmy olej opałowy na zimę - przypomina dyrektor Wenda. - Amimo tego wszyscy po wakacjach wrócili do pracy, za co jestem im bardzo wdzięczna.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska