Szkole specjalnej w Strzelcach Opolskich już nie grozi zamknięcie

Radosław Dimitrow
Radosław Dimitrow
Szkoła specjalna w Strzelcach Opolskich przetrwała dzięki zaangażowaniu nauczycieli i rodziców niepełnosprawnych dzieci.
Szkoła specjalna w Strzelcach Opolskich przetrwała dzięki zaangażowaniu nauczycieli i rodziców niepełnosprawnych dzieci. Radosław Dimitrow
Nauczyciele ze szkoły specjalnej w Strzelcach Opolskich dopięli swego - po miesiącach wyrzeczeń i pracy bez pensji, udało im się uratować placówkę przed likwidacją. Teraz Ministerstwo Edukacji przyznało im subwencję.

Nauczyciele ze strzeleckiej szkoły specjalnej pracowali w niej za darmo od września, bo była to jedyna możliwość, żeby zachować ciągłość pracy placówki i uchronić ją przed całkowitym zamknięciem.

Problemy szkoły zaczęły się jeszcze z początkiem 2013 r.. Wtedy strzeleckie starostwo zdecydowało, że nie będzie dłużej prowadzić placówki dla niepełnosprawnych dzieci (powiat dopłacał do szkoły aż 800 tys. złotych).

- To bardzo trudna decyzja. Ale w przypadku, gdy Ministerstwo Edukacji obcina nam pieniądze na oświatę, nie mamy innego wyjścia - tłumaczył wtedy starosta Józef Swaczyna.

Na niekorzyść szkoły zadziałał także niż demograficzny - niegdyś uczyło się tutaj ok. 100 osób - w ostatnich latach liczba ta spadła o połowę. W związku z tym nauczycieli czekały zwolnienia, a dzieci miały być przeniesione do placówki w Leśnicy, oddalonej o 15 km, czego bardzo nie chcieli rodzice.

Żeby tak się nie stało, nauczyciele i rodzice przekształcili stowarzyszenie "Ósemka", które dotychczas organizowało dla uczniów różne imprezy, w taki sposób, by mogło przejąć szkołę całkowicie pod swoje skrzydła. W momencie, gdy powiat zamknął starą szkołę, działacze stowarzyszenia powołali nową o takim samym charakterze. Problem w tym, że początkowo nie dostała ona pieniędzy z Ministerstwa Edukacji Narodowej.

- Dowiedzieliśmy się, że budżet resortu opracowywany jest z góry na cały rok, a więc we wrześniu ubiegłego roku, gdy uczniowie wrócili po wakacjach do szkolnych ławek, nie mieliśmy szans na subwencję - tłumaczy Ewa Sękowska, dyrektor szkoły specjalnej.
Nauczyciele podjęli wtedy spontaniczną decyzję: "będziemy uczyć za darmo". Pracowali w szkole jako wolontariusze, utrzymując się jedynie z zasiłków dla bezrobotnych i odpraw, jakie wypłaciło im starostwo. Każdy z nich musiał też wpłacić po 1000 zł, żeby było z czego zapłacić rachunki i kupić pomoce biurowe.

- Na szczęście pomogło też starostwo, które przyznało nam 32 tys. złotych pożyczki - dodaje dyr. Sękowska.

Teraz szkoła zdobyła ponadto subwencję z Ministerstwa Edukacji Narodowej, a to oznacza, że wszystko wróci do normy. - Generalnie staraliśmy się, żeby w tych trudnych miesiącach uczniowie nie odczuli, że szkoła ma problemy - tłumaczy Iwona Szotek, prezes stowarzyszenia "Ósemka". - Zorganizowaliśmy dla nich nawet dodatkowe lekcje na basenie i w stadninie koni.

Subwencja przyznana przez ministerstwo wynosi ok. 1 mln złotych na cały rok. Będzie wypłacana transzami, za każdy miesiąc placówka dostanie dwunastą część z tej kwoty.

Żeby szkoła mogła się utrzymać na nowych zasadach, pracownicy musieli zrezygnować z Karty nauczyciela, która dawała im liczne przywileje. Wydłużył się ich dotychczasowy czas pracy z 18 do 40 godzin i zarabiają nieco mniej, niż dotychczas. Ale - jak sami mówią - lepsze to niż bezrobocie. Wciąż mogą jednak zdobywać kolejne stopnie awansu zawodowego, które wiążą się z podwyżką.

Obecnie w szkole pracuje 22 nauczycieli, z czego 8 ma pełne etaty, a pozostali przychodzą na wyznaczone godziny. Uczy się tutaj 45 uczniów, z różnym stopniem niepełnosprawności.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska