Szpital był jego drugim domem

Edyta Hanszke
Edyta Hanszke
Trzyletni Michał z Suchej ma chore serce. Leczenie jest bardzo kosztowne. Miesiąc w szpitalu kosztuje rodziców około 2 tys. zł.

Malec urodził się w kędzierzyńskim szpitalu z wadą serca - niedorozwojem lewej komory. Lekarze z Zabrza odesłali go od razu do specjalistycznego Uniwersteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie.
We wrześniu wrócił stamtąd po trzeciej operacji. Był bardzo osłabiony. W domu przybrał na wadze, nabrał rumieńców i nadrabia zaległości w zabawie. - Nie możemy go posadzić na chwilę na miejscu, ciągle jest w ruchu - z radością opowiada Magdalena Skowronek, mama Michałka.
Na wspomnienie wizyty w szpitalu malec pochmurnieje. Dotyka się rączką w klatkę piersiową i opowiada, że jak bardzo bolało i że panie pielęgniarki nie chciały mu dać herbaty po operacji.

Jeszcze trzy miesiące temu, po długim leżenia w szpitalnym łóżku, Michał nie potrafił o własnych siłach ustać na nogach. Odżywiany przez kroplówki schudł. - Nogi miał jak patyczki - wspomina jego mama.
Szpital w Krakowie stał się niemal drugim domem Michała i jego rodziców. Byli tam już trzykrotnie. Pierwszą operację mały mieszkaniec Suchej przeszedł jak miał 11 dni. W szpitalu był wówczas przez 6 tygodni. Po drugiej rodzina spędziła przy łóżku niespełna rocznego syna miesiąc, a po trzeciej siedem miesięcy.
- Byliśmy tam od lutego do września. Pojawiły się komplikacje. Syn kilka razy wracał na oddział intensywnej terapii. Klatkę piersiową otwierano mu chyba trzykrotnie. Z ciała wystawały mu rurki, którymi odprowadzano płyny z otrzewnej - Magdalena Skowronek opowiada o tych przeżyciach z pozornym spokojem, ale przyznaje, że bardzo przeżywa chorobę synka i cieszy się każdym jego dniem.

Magdalena Skowronek bardzo dobrze mówi o personelu krakowskiego szpitala. - Lekarze walczyli o życie syna. Pielęgniarki były bardzo sympatyczne. Na koniec pobytu dostaliśmy fotel do siedzenia przy łóżeczku. Wcześniej noce spędzaliśmy na drewnianym krześle.
Rodzice malucha przyznają, że wizyty w Krakowie są bardzo kosztowne. Ostatnia kosztowała ich około 15 tys. złotych. - Pampersy, jedzenie dla syna, wynajem pokoju, w którym spaliśmy na zmianę z mężem, żeby odpocząć i móc się zmieniać przy łóżeczku Michałka - opowiada młoda mama. Bardzo pomagała im rodzina, sprzedali też samochód.

Profesor Edward Malec, który leczy syna Skowronków, podpowiedział rodzinie, że mogą skorzystać z pomocy stowarzyszenia, które działa przy krakowskim szpitalu. - Zapłacili nam za miesiąc mieszkania około 1500 zł i dostaliśmy jeszcze 1000 zł w gotówce. Jestem im za to bardzo wdzięczna - podkreśla pani Magdalena.
Możesz pomóc
Osoby, które chciałyby wesprzeć rodziny dzieci chorych na serce, mogą wpłacać pieniądze na konto Stowarzyszenia na Rzecz Dzieci z Wadami Serca 30-830 Kraków ul. Ściegiennego 73/16
Numer konta 94 1910 1048 0008 9337 1121 0001.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska