Szpital pod lupą

Monika Kluf
Dwie komisje rady powiatu: do spraw oświaty i rodziny wystąpiły do zarządu powiatu o odwołanie dyrekcji publicznego ZOZ-u w Kluczborku.

Wnioskodawcy mają głównie zastrzeżenia do pracy dyrektora Janusza Kubowa. Przed złożeniem wniosku komisje udzieliły mu wotum nieufności.
- Doszliśmy do wniosku, że dłużej rada powiatu nie powinna roztaczać parasola ochronnego nad dyrektorem ZOZ-u - wyjaśnia w imieniu wnioskodawców Witold Goliński z kluczborskiej Wspólnoty dla Rodziny, przewodniczący komisji ds. rodziny, młodzieży i patologii społecznej - dodaje.

- Niedopuszczalne jest na przykład nieprzedstawienie projektu restrukturyzacji placówki i podejmowanie przez dyrektora decyzji według własnego, bliżej nieokreślonego planu - mówi Goliński. - Usłyszałem, że dyrektor dużo robi, tylko my - radni - o tym nie wiemy. Być może nie otrzymujemy pełnych informacji na ten temat.
Wnioskodawcom oczy na postępowanie dyrektora otworzyła - jak mówią - odmowna odpowiedź banków w sprawie udzielenia ZOZ-owi kredytu.
- Na przykład jest tam zarzut "nieprzedstawienia programu naprawczego SP ZOZ, którego realizacja zapewniałaby uzyskanie przezeń w perspektywie zdolności kredytowej" - cytuje fragmenty odmownej odpowiedzi jednego z banków Goliński. - Kolejny punkt - "kumulowanie na bardzo wysokim poziomie strat finansowych z lat ubiegłych". - Dużo do myślenia daje też informacja przekazana przez zarząd powiatu dotycząca wyników finansowych ZOZ, gdzie między rokiem 1999 a 2001 dług ZOZ-u wzrósł o ok. 2 mln zł, mimo "restrukturyzacji" dyrektora Kubowa - kontynuuje radny. - Ale najbardziej bulwersujące są sygnały dochodzące ze środowiska medycznego, o "kominowym" wynagrodzeniu za dyżury lekarskie, przy jednoczesnych brakach np. na świadczenia dla pielęgniarek. Od początku roku ponownie nie otrzymują one ustawowych podwyżek.

Część radnych wnioskowała wcześniej o szczegółowe informacje na temat sytuacji w ZOZ-ie. Tymczasem - jak twierdzi radny Goliński - dyrektor Kubów jest często nieobecny na sesjach, mimo że obecność na nich należy do jego obowiązków, jego zastępca przychodzi niezorientowany, a przekazywane radnym pisemne odpowiedzi na pytania są na ogół mało konkretne.
Radni uważają, że zła sytuacja opolskiej kasy chorych nie może być jedynym wytłumaczenie sytuacji w ZOZ-ie i że za jego obecną kondycję finansową ktoś powinien odpowiedzieć personalnie.
- Na początek powinny być wprowadzone kontrakty na dyżury lekarskie, na samym ZUS-ie byłyby już wielotysięczne oszczędności w skali jednego roku - podkreśla Witold Goliński.
Wnioskodawcy czekają na reakcję zarządu powiatu.
- Zarząd rozpatruje wniosek, jednak ocena i analiza pracy pod kątem uwag, które się w nim znalazły, wymaga dłuższej analizy - mówi Stanisław Rakoczy, starosta kluczborski.
Janusz Kubów, dyrektor kluczborskiego SP ZOZ:
- Jeśli chodzi o wotum nieufności, to po pierwsze uważam, że komisje, które mi go udzieliły, nie są merytorycznie przygotowane do oceny sytuacji szpitala. Ocena ta została oparta na informacji banków, w sprawie odmowy udzielenia kredytu. Jest tam mowa o tym, że ZOZ nie rokuje nadziei na płynność finansową. Ale to opinia niemiarodajna, bo banki nie mają instrumentów do oceny finansowej jednostek służby zdrowia i traktują je jak przedsiębiorstwa. Toteż uważam, że decyzja o udzielenie mi wotum nieufności nie jest obiektywna. Przeprowadzona restrukturyzacja przyniosła efekty. Mamy pozytywną ocenę do zawarcia kontraktów przez szpitalne oddziały. Co do wysokich wynagrodzeń za dyżury, w tej chwili kontroluje nas Państwowa Inspekcja Pracy i gdyby coś było nie w porządku, z pewnością kontrola by to wykazała. Ja po prostu robię swoje, a za wotum stoi polityka i zbliżające się wybory.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska