Targi nto - nowe

Szpital pod namiotami

Fot. Jarosław Staśkiewicz
- Zawsze korzystam z takich okazji do badania cholesterolu i cukru - mówiła Eugenia Pułjan. Krew pobierała jej Ewa Lewicka z oddziału wewnętrznego brzeskiego szpitala.
- Zawsze korzystam z takich okazji do badania cholesterolu i cukru - mówiła Eugenia Pułjan. Krew pobierała jej Ewa Lewicka z oddziału wewnętrznego brzeskiego szpitala. Fot. Jarosław Staśkiewicz
W trakcie plenerowych badań dopisała pogoda, lekarze, pacjenci i politycy, którzy potraktowali festyn jako okazję do prezentacji przed wyborami.

To chyba jedyne miejsce w województwie, gdzie w tak szlachetnym celu społecznicy organizują tak wspaniałą imprezę - chwalił organizatorów Krzysztof Łukawiecki, dyrektor Opolskiej Regionalnej Kasy Chorych, który był jednym z gości imprezy. - W tym wypadku liczy się nie tylko zbiórka pieniędzy, ale również fakt, że społeczeństwo w tak szeroki sposób odpowiada na ciężką sytuację szpitala - dodał szef kasy chorych.

Otwarte dni służby zdrowia połączone z festynem zorganizowało w sobotę i niedzielę Brzeskie Stowarzyszenie Promocji Zdrowia. Prezes Tadeusz Majdański razem ze swoimi współpracownikami od kilku lat z bardzo dobrymi efektami pomaga brzeskiej służbie zdrowia, a przede wszystkim Brzeskiemu Centrum Medycznemu. Teraz podstawowym celem festynu była zbiórka pieniędzy na zakup artroskopu do oddziału chirurgii urazowo - ortopedycznej, a dni otwarte służby zdrowia miały przyciągnąć pacjentów i zarazem darczyńców.

ARTROSKOP NA SIEBIE ZAROBI
Artroskop, na który zbierane są pieniądze, kosztuje około 120 tys. zł. Jest to urządzenia do diagnozowania i bezoperacyjnego leczenia chorób stawów.
- Przy obecnym stanie wiedzy i trendach w medycynie artroskop to po prostu konieczność - podkreśla Marek Bratkowski, ordynator ortopedii w BCM, na który to oddział ma trafić sprzęt. - To drogie urządzenie, ale nie ma obecnie równie dobrej metody badania i leczenia stawów. Dzięki artroskopowi unikniemy konieczności przeprowadzania wielu operacji i postawi to nasz szpital na zupełnie innym poziomie medycznym jeśli chodzi o zabiegi. Mamy przygotowanych lekarzy do wykorzystywania tego sprzętu, a stawki kasy chorych za zabiegi wykonywane artospokopem powinny sprawić, że koszt zakupu urządzenia zwróci się już po roku jego stosowania.

Sobotę lekarze i pielęgniarki ze wszystkich oddziałów BCM poświęcili na udzielaniu porad i rozmowach z pacjentami, którzy przyszli na festyn. Największym powodzeniem cieszył się namiot, w którym można było zbadać poziom cukru, cholesterolu i ciśnienie. Badania były nieodpłatne, ale większość pacjentów wrzucała do ustawionych na stolikach puszek drobne datki.
- W tych badaniach chodzi o to, aby wyłowić osoby, które mają nadciśnienie, a nie wiedzą o tym i nie leczą się - mówił dr Krzysztof Pikiewicz, ordynator oddziału wewnętrznego. - To choroba, która nie boli, a robi duże spustoszenie w sercu i układzie krążenia.

Podczas badań doktor Pikiewicz rozdawał także ulotki z informacją o niefarmakologicznych sposobach walki z nadciśnieniem, takich jak redukcja soli w diecie, kontrolowanie wagi ciała, unikanie stresów i odpowiednio dozowany wysiłek fizyczny.
- Niestety, zwykle ludzie zachowują się dokładnie odwrotnie i dlatego pozostają nam zwykłe tabletki - dodawał ordynator.
W sąsiednim namiocie do dyspozycji pacjentów był pulsoksymetr - na co dzień mierzący nasycenie krwi tlenem u najmłodszych pacjentów oddziału noworodków.
- Zarówno na oddziale noworodków, jak i położniczym, nie brakuje sprzętu, przydałoby się natomiast więcej pacjentek - mówił dr Jan Kotuła. Małgorzata Fudali - oddziałowa z noworodków, i dr Roman Barabach zachęcali z kolei młode matki do korzystania z poradni laktacyjnej i wypożyczania laktatorów.
- Staramy się nagłośnić naszą działalność w każdy sposób, a nasi pracownicy wykazali zrozumienie i bez oporów przyszli reprezentować swoją placówkę. Niejedna pani mogłaby przecież w tym czasie umyć kilka okien w domu - podkreślała Helena Jarosz, dyrektor BCM.

Oprócz bezpłatnych badań największym powodzeniem - szczególnie u najmłodszych gości festynu - cieszyły się wóz strażacki, policyjny motocykl i karetka pogotowia. Tej ostatniej nie opuszczały dzieci, chętnie kładąc się na noszach.

- Dorosłym ten samochód nie kojarzy się już tak dobrze - mówił Andrzej Wojnarowski, jeden z pielęgniarzy, którzy obsługiwali stanowisko. Oprócz "erki" instruowali także, jak postępować w razie wypadku. - Tego powinni uczyć w szkołach, a niestety poziom wiedzy społeczeństwa na ten temat jest bardzo niski - mówił drugi z pielęgniarzy, Mariusz Baran.
Pracownicy oddziału pomocy doraźnej nie mogą natomiast narzekać na wyposażenie, o czym mówi kierownik pogotowia lekarz Marek Boryk.
- Nie możemy powiedzieć, żeby brakowało nam sprzętu czy leków. Jedynym zmartwieniem jest samochód, bo ten fiat jest już wysłużony, ma ponad 100 tys. km przebiegu i w każdej chwili może wymagać naprawy. Może któryś z następnych festynów będzie służył zbiórce pieniędzy na karetkę - mówił Boryk. Na razie pracownicy pogotowia gromadzili sprzedawane na festynie maskotki, które trafią później do najmłodszych ofiar wypadków. Jak zwykle, nie zawiódł przedsiębiorca z Krzyżowic Zbigniew Kozicki, który kupił i zostawił na stanowisku 40 pluszaków.

Na brzeżan przez dwa dni czekało wiele atrakcji, m.in. na scenie prezentowali się artyści i sportowcy, a na placu za supermarketem pokazy swoich umiejętności dawali żołnierze z 2. Batalionu Ratownictwa Inżynieryjnego oraz strażacy i policjanci. Okazję do zaprezentowania się przed wyborami wykorzystali także politycy, którzy tłumnie pojawili się na festynie. Oprócz lokalnych polityków w dniach otwartych służby zdrowia wziął udział także wojewoda Leszek Pogan.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska