MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Szteliga wraca do gry

Krzysztof ZYZIK [email protected]
Były długoletni szef SLD na Opolszczyźnie jest gotowy stanąć na czele miejskiego SLD, ale pod warunkiem, że będzie mógł partię w mieście zbudować od nowa.

Taką deklarację były przewodniczący Rady Wojewódzkiej SLD złożył wczoraj w rozmowie z "NTO". Zdaniem Jerzego Szteligi, SLD w Opolu nie będzie wygrywać kolejnych wyborów, jeśli w partii dominować będzie "filozofia milczenia" i zasada "jakoś to będzie".
- Jeśli byłaby taka wola członków SLD, abym miał od nowa organizować miejskie struktury partii, to w imię dobrze rozumianego interesu partii nie uciekłbym przed odpowiedzialnością - powiedział Szteliga. - Mógłbym poprowadzić partię w Opolu, jeśli nie byłoby młodszego i odważniejszego.

Miejski SLD musi szukać lidera, bowiem dotychczasowy szef, Piotr Synowiec, po postawieniu mu przez prokuraturę zarzutu w sprawie pożyczki dla Dobrych Domów, chce honorowo odejść z Sojuszu.
- Czuję się absolutnie niewinny, działałem dla dobra mieszkańców osiedla - powiedział Synowiec. - Jednak dopóki tego nie dowiodę przed sądem, chcę odejść, by nie obciążać partii swoją osobą.
Synowiec jest zaskoczony deklaracją posła Szteligi.
- Na pewno poseł się do tego nadaje, jest doświadczonym politykiem - mówi były prezydent Opola. - Nie widzę tylko sensu rozwiązywania partii. Mamy w opolskim SLD 400 osób i nie rozumiem, dlaczego mamy im likwidować struktury za sprawą kilku nazwisk.

Likwidacji SLD stanowczo sprzeciwia się także Andrzej Namysło, szef Sojuszu w województwie.
- Nie widzę ku temu powodów - mówi. - Tym bardziej, że weryfikacja, którą akurat przechodzimy, jest taką formą tworzenia się partii od nowa. Mamy w tej chwili problem szefa miejskiej partii, który można rozwiązać, zwołując nadzwyczajny zjazd i wybierając nowego lidera, a nie burząc wszystko.
Poseł Namysło był bardzo zaskoczony, kiedy oznajmiliśmy mu, że Jerzy Szteliga wyraził gotowość objęcia stanowiska szefa SLD w Opolu.
- Jeżeli to nie jest żart z jego strony, to życzę mu powodzenia - uciął.

Zdaniem naszych rozmówców z grona miejskiego SLD, propozycja Jerzego Szteligi po upublicznieniu wywoła sporo fermentu w partii.
- Być może tak naprawdę o to chodzi, żeby postraszyć Namysłę - mówi pragnący zachować anonimowość polityk miejskiego SLD. - Ale znając kozacki charakter posła Szteligi, nie zdziwiłbym się, gdyby on faktycznie wziął tę miejską partię na siebie i pokazał się w aureoli czyściciela. On by mógł kierować Sojuszem w Opolu np. pół roku, poukładać te klocki, a potem oddać kierowanie partią jakiemuś młodemu, zdolnemu i zaufanemu.
Postulat likwidacji miejskiego SLD poseł Szteliga wysunął już rok temu, ale wtedy podwładni publicznie go obsztorcowali. Dziś działacze z Opola nie mają już pewności siebie sprzed roku. Prokuratura postawiła zarzuty już niemal wszystkim czołowym politykom z miejskiej partii - Leszkowi Poganowi, Stanisławowi Dolacie, Ewie Olszewskiej, Władysławowi Brudzińskiemu, Piotrowi Kumcowi, Halinie Żyle. Dlatego pomysł likwidacji SLD w mieście, mimo oporu szefostwa Sojuszu w województwie, wydaje się dziś realny.

- Nie można ciągle mówić, że nic się nie stało - uważa Tomasz Garbowski, sekretarz Rady Wojewódzkiej SLD, uważany za prawą rękę Szteligi. - Nie można mówić "spokojnie, jakoś to będzie", bo my na takich hasłach nie wygramy kolejnych wyborów. Wystarczy popatrzeć na nasz klub radnych, który jest ospały, być może dlatego, że przytłoczony własnymi problemami. Miejski SLD musi się odrodzić na nowo, a do tego potrzeba dynamicznego organizatora, kogoś takiego jak Remek Promny czy Jerzy Szteliga.
Krzysztof Spychaj jeszcze niedawno był sekretarzem miejskim SLD, ale odszedł z partii i założył własną formację - Centrolewicę RP. Dziś mówi, że nie mógł sobie poradzić z układami, jakie rządziły partią w mieście.
- Nowe zarzuty przeciwko liderom SLD z miasta bynajmniej mnie nie cieszą, to bardzo gorzka satysfakcja - mówi Spychaj. - Ale ja nie liczę, że ktoś w SLD wyciągnie z tego wnioski, tam ciągle jest po staremu. Przecież te wszystkie osoby, którym prokurator zarzuca popełnienie przestępstw, zostały niedawno przez kolegów z SLD pozytywnie zweryfikowane. Kiedy czytam, jak weryfikowano minister Jakubowską, czy posła Długosza z Kielc, to wiem, że w takim SLD jeszcze długo nie ma miejsca dla ludzi, którzy przyzwoitość pojmują podobnie jak ja.

Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska