Szteliga znów w ataku

Mirosław Olszewski
Lider opolskiego SLD chwalił podczas wczorajszej konferencji prasowej wojewodę za próby ratowania tułowickiego Porcelitu, ale i ostro ganił za "grabieżczą" prywatę.

Poseł rozpoczął od wezwania do polityków, by w kampanii nie dali ponosić się nerwom. Następnie przeszedł do oceny roli ZUS w sprawie będącego w kolosalnych kłopotach finansowych tułowickiego Porcelitu.

W opinii Szteligi ZUS wykazuje konsekwentnie złą wolę, odmawiając ratowania fabryki, która po pierwsze jest już bodaj ostatnim dużym pracodawcą w okolicy, po drugie: ma sensowny program naprawczy i duże perspektywy wyjścia z ekonomicznej zapaści. Poseł zarzucił ZUS stosowanie uników, tępo urzędnicze podejście do problemu, dorzynanie firmy, której bankructwo będzie oznaczało ruinę dla setek pracowników. Zdaniem Szteligi, ZUS, odmawiając rozłożenia długów firmy na raty, daje dowód swej obojętności na skutki społeczne swej polityki.
Równocześnie Szteliga wytknął ZUS - jego zdaniem - nieliczenie się z pieniędzmi, w kwestii własnych inwestycji. Rozbabraną od 1999 roku budowę oddziału w Nysie, czy wykorzystanie "na pół gwizdka" oddanego w lutym do użytku budynku w Głubczycach: - ZUS stosuje twarde rygory ekonomiczne wobec innych, unika ich wobec samego siebie - mówił poseł, namawiając obecnych na konferencji dziennikarzy, by przyjrzeli się, jak ZUS wykorzystuje swój majątek.
- A może w ZUS dzieje się tak, ponieważ jego opolską czołówkę stanowią dziwnym trafem wybitni inżynierowie z Metalchemu oraz ci, którzy stali kiedyś na czele agend z nim kooperujących - szydził Szteliga, sugerując przy tym, że run na posady w ZUS przypomina mu obecny run ludzi ze szczytów władzy na placówki zagraniczne.
Kolejny też raz lider opolskiego SLD oskarżył wojewodę i jego najbliższych współpracowników o nadużywanie samochodów służbowych, zaś samego Adama Pęzioła o to, że czynsz za mieszkanie, które zajmuje, pokrywa budżet urzędu - w tym opłaty, np. za prąd. Zdaniem posła, w sytuacji gdy budżet państwa świeci pustkami, korzystanie z takich przywilejów przez "trzeciorzędny garnitur urzędników państwowych, nie będących w kręgu tzw. erki" jest moralnie co najmniej naganny. Poseł przypomniał, że za czasów wojewody Zembaczyńskiego, "którego wszędzie było pełno w dobrym tego słowa znaczeniu", koszty wynikające z wykorzystania samochodów służbowych, płac kierowców etc. były nieporównanie mniejsze.

- Czy wicewojewodowie rzeczywiście muszą być dowożeni do pracy, skoro np. marszałek Płażyński może mieszkać w hotelu?! - grzmiał wstrząśnięty Szteliga, rozdając szczegółowe wyliczenie kosztów samochodów. Zapewnił przy tym, że pracowników Urzędu Wojewódzkiego, którzy podnosili tę kwestię, zwyczajnie wyrzucono z pracy oraz "odarto z czci i mienia".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska