Sztuka dzielenia

Redakcja
- Kasa chorych już nie będzie dłużej dobrym wujkiem, bo za bardzo oberwała od Urzędu Nadzoru Ubezpieczeń Zdrowotnych - mówi dyrektor Łągiewka.

Michał Żemojda, prezes UNUZ, zarzucił Opolskiej Regionalnej Kasie Chorych, że wydaje za dużo pieniędzy na leczenie. Nasza kasa jest na trzecim miejscu w kraju pod względem wydatków na jednego ubezpieczonego, jeżeli chodzi o różne świadczenia medyczne - z zakresu podstawowej opieki zdrowotnej, specjalistyki, rehabilitacji itp. Średnia stawka w Polsce wynosi na nie ok. 490 zł, a u nas - ok. 532 zł. Natomiast pod względem wydatków na leczenie szpitalne opolska kasa wysunęła się aż na pierwsze miejsce.
- Opolska kasa - alarmował Michał Żemojda - wydaje na jednego hospitalizowanego ok. 268 zł, gdy tymczasem średnia krajowa stawka wynosi 226 zł. Nieszczęściem reformy służby zdrowia okazało się to, że powstało 17 różnych kas, w których obowiązywały różne reguły kontraktowania usług medycznych. A chodziło o to, żeby wszędzie był równy dostęp do usług medycznych. Tymczasem są szalone dysproporcje, i to się musi zmienić.

- Prezes UNUZ ma swoje racje, a my swoje - uważa dr Anatol Majcher, dyrektor ZOZ-u w Kędzierzynie-Koźlu, którego szpital należy do jednego z konsorcjów. - To prawda, że opolska kasa za dużo wydaje. Jednak naszym zdaniem najważniejszy problem tkwi w tym, że nie dopracowaliśmy się czytelnego systemu rozdziału pieniędzy. Trafia ich do szpitali za mało, bo ich dystrybucja jest zła. My wcale nie twierdzimy, że chcemy dodatkowych pieniędzy, tylko domagamy się sprawiedliwego ich podziału. Aby trafiały one do tych świadczeniodawców usług medycznych, którzy reprezentują właściwy poziom.

Kasa zakończyła ubiegły rok z długiem w wysokości 41 mln zł. Głównie wziął się on stąd, że w maju kasa zdecydowała się na renegocjaję kontraktów szpitalnych i zakupiła dodatkowo kilkanaście tysięcy hospitalizacji, na co wydała nadprogramowo 30 mln zł.
- Teraz ponosimy tego konsekwencje - mówi Stanisław Łągiewka, dyrektor Opolskiej Regionalnej Kasy Chorych. - UNUZ słusznie uważa, że nie powinniśmy tyle wydawać. Tylko że wtedy my byliśmy pod presją, bo szpitalom pokończyły się limity, więc na nas napierały, bo musiałyby przestać leczyć. Poza tym pielęgniarki domagały się podwyżek, które im zagwarantowała ustawa. Ale teraz nikt się nas o te okoliczności nie pyta. Z drugiej strony, przecież te pieniądze nie poszły na nic innego, tylko na leczenie szpitalne. Skorzystało z niego kilkanaście tysięcy ludzi więcej.
W roku 1998, gdy jeszcze całe lecznictwo, w tym szpitalne, było opłacane z pieniędzy budżetowych i dzieliło je Ministerstwo Zdrowia, w naszym województwie odnotowano łącznie 124 tysiące hospitalizacji.
- Wtedy łóżka szpitalne nie były tak "obłożone" jak teraz - podkreśla dyrektor kasy - gdyż bez względu na to, ile by chorych szpital nie przyjął, to i tak dostawał te same pieniądze. Nie zawsze pacjent był więc tak pożądany jak to obecnie się dzieje.
W roku 1999 i 2000, gdy istniała już kasa chorych, hospitalizacji było już po ok. 165 tysięcy. A roku ubiegłym ich liczba wzrosła do ok. 176 tysięcy.
- Okazuje się, że ile byśmy nie dokupili tego typu usług - twierdzi Stanisław Łągiewka - to i tak będzie ich za mało. Bo jak jest szpital, są łóżka, to i znajdą się pacjenci. Nie chcę niczego generalizować, ale część tych chorych mogłaby być leczona z powodzeniem ambulatoryjnie. Poza tym narasta tzw. zjawisko pacjentów socjalnych. Coraz więcej osób nie stać na wykupienie drogich leków, więc kładzie się ich do szpitala i leczy. Bo wtedy leki są za darmo.

Na Opolszczyźnie jest 30 szpitali. Według kasy, jeśli miałaby pozostać taka baza, jaka jest, to w systemie musiałoby być o 40 mln zł więcej. Aby taką kwotę kwotę pozyskać, to z kolei składka na ubezpieczenie zdrowotone musiałaby wzrosnąć o kolejne 0,5 procenta. Na to się jednak nie zanosi, bo została ona zamrożona na ten rok na poziomie 7,75 procent. Jeżeli więc pieniędzy nie przybędzie, to zadłużenie będzie rosło. A do tego UNUZ nie dopuści. Nie ma on bezpośredniego wpływu na szpitale, jednak naciska na kasę. UNUZ wymaga bowiem, aby przychody równały się wydatkom, a jeśli któraś z kas chorych się nie podporządkuje, to grozi jej nadzór komisaryczny.
Kasa podpisała kontrakty na ten rok ze wszystkimi za wyjątkiem szpitali. Część z nich nie zgodziła się na zaproponowane im kwoty, założyła konsorcjum, więc w rezultacie wszystkie szpitale w województwie mają przedłużone umowy do końca pierwszego kwartału tego roku, a konkurs zostanie rozpisany od nowa. Choć już z góry wiadomo, że od tego wcale pieniędzy nie przybędzie.

- My musimy w końcu wyłożyć karty na stół - stwierdza Stanisław Łągiewka. - Oświadczymy szpitalom, że mogą leczyć tyle i tyle, a na więcej nie damy pieniędzy.
W tym roku opolska kasa ma do dyspozycji na lecznictwo szpitalne 281 mln zł, co wynika z jej planu finansowego. Natomiast wszystkie szpitale złożyły "zapotrzebowanie" łącznie na ponad 600 mln zł. Podobnych pieniędzy domagały się w ubiegłym roku. Też ich nie dostały, ale przynajmniej mogły liczyć na renegocjacje, a w tym roku już ich nie będzie.

- Mamy pretensje do kasy - mówi Renata Ruman-Dzido, zastępca dyrektora Szpitala Wojewódzkiego w Opolu, należącego do konsorcjum skupiającego oprócz tej placówki jeszcze 13 szpitali powiatowych - że nic nie zrobiła w tym kierunku, aby zmienić tę sytuację. My już wiedzieliśmy wcześniej, że kasa wydaje za dużo, bo mówiło się o tym na różnych naradach. Nam natomiast zależy na wprowadzeniu czytelnych zasad podpisywania kontraktu. Kasa powinna wreszcie odejść od uznaniowości, bo nie wiem, czemu służy podpisywanie umów ze wszystkimi szpitalami, bez względu na to, jaki poziom usług one reprezentują? Ja się nie spodziewam, że przybędzie więcej pieniędzy na leczenie szpitalne, bo jest to niemożliwe. Ale rzecz jest w tym, żeby w sposób racjonalny rozdysponować środki, które są.

A to oznacza, że przynajmniej kilka szpitali prędzej czy później będzie musiało zostać zamkniętych.
- Myślę, że coraz więcej ludzi to rozumie - mówi Renata Ruman-Dzido. - Bo jeśli dobre szpitale zaczną dostawać mniej pieniędzy, to będą musiały obniżyć koszty leczenia, żeby nie popaść w coraz większe długi. Ale do tego nie można dopuścić, bo nie możemy się cofnąć do średniowiecznych metod leczenia. Natomiast dawanie pieniędzy szpitalom małym tylko dlatego, że są, nic im nie pomoże, tylko przedłuży ich agonię.
Zdaniem zastępcy dyrektora Szpitala Wojewódzkiego w Opolu kasa nie powinna podpisywać kontraktów ze szpitalami, w których brakuje odpowiedniego sprzętu i specjalistów, a świadczone usługi są niskiej jakości. - A tak się niestety dzieje - dodaje Renata Ruman-Dzido.
Do konsorcjum, które powstało jako pierwsze w grudniu ubiegłego roku, należy 13 szpitali powiatowych i Szpital Wojewódzki w Opolu. Drugie, utworzone w styczniu tego roku, skupia wyłącznie 15 jednostek wojewódzkich, w tym Wojewódzkie Centrum Medyczne, Wojewódzki Ośrodek Onkologii oraz Wojewódzki Zespół Neuropsychiatryczny w Opolu. I oba teraz, w imieniu swoich placówek, będą prowadzić negocjacje z kasą chorych. Wiadomo jednak, że przynależność do konsorcjum wcale nie oznacza, że ten czy inny szpital się uratuje. Bo wśród nich są placówki pogrążone w długach, mające niewiele do zaoferowania pacjentom.
Szpitale skupione w konsorcjach niechętnie też patrzą na próbę reaktywowania szpitala w Niemodlinie, gdzie została już otwarta izba przyjęć, a ma jeszcze ruszyć oddział wewnętrzny i zakład opiekuńczo-leczniczy dla przewlekle chorych.
- Nie wiem, dlaczego kasa obiecuje tej placówce kontrakt - dziwi się dyrektor jednego z większych szpitali - skoro na wyposażenie tamtejszego oddziału ma się składać jedynie aparat usg. i ekg. W rezultacie trudniejsze przypadki będą odsyłane do nas, bo tam sobie z nimi nie poradzą, więc kasa zapłaci dwa razy za tę samą usługę. To droga donikąd.
Dziś ma dojść do spotkania między dyrekcją Opolskiej Regionalnej Kasy Chorych a przedstawicielami dwóch konsorcjów w celu omówienia warunków nowego konkursu. Tym razem kasa zaproponuje nieco inne zasady - ocenę punktową za procedury zabiegowe z zakresu: chirurgii ogólnej, urazowo-ortopedycznej, neurochirurgii, ginekologii i laryngologii.
- Każdy zabieg będzie miał określoną ilość punktów, a za punkt będzie obowiązywać ta sama cena w całym województwie.
- My już dłużej dobrym wujkiem nie będziemy, bo za dużo oberwaliśmy - twierdzi Stanisław Łągiewka. - Jeśli dyrektorzy szpitali zbojkotują kasę i nie podpiszą kontraktów, to będą musieli sobie poszukać sponsora.
Kasa rozważy ewentualne przedłużenie umów, ale jak zastrzega, już nie da każdemu po równo.Żarty się skończyły
Z dr. Markiem Piskozubem, dyrektorem Wojewódzkiego Centrum Medycznego w Opolu, rozmawia Małgorzata Fedorowicz
- Dlaczego WCM nie przystąpiło do pierwszego konsorcjum?
- Dlatego, że konsorcjum to powstało bez naszej wiedzy i widocznie nas w nim nie chciano. Może dobrze się stało, że są jednak dwa konsorcja, a naszym podstawowym zadaniem jest teraz znalezienie szybkiego i logicznego wyjścia z tej sytuacji. Żarty się skończyły.
- Czy wcześniej wojewódzkie centrum było skłonne podpisać kontrakt z kasą chorych na takich warunkach, jakie ona pierwotnie zaproponowała?
- Na początku nasz kontrakt był bardzo korzystny. Po powstaniu pierwszego konsorcjum kasa przedstawiła nam już mniej korzystne propozycje, a w rezultacie podpisaliśmy umowę jeszcze bardziej niekorzystną.
- Dlaczego pana zdaniem żarty się skończyły?
- Ponieważ kasa ma ujemny wynik finansowy, a sytuacja wszystkich szpitali jest niestabilna, bo mamy tylko przedłużone umowy na trzy miesiące. Z kolei Ministerstwo Zdrowia, które przekazuje nam pieniądze na procedury wysokospecjalistyczne, takie jak koronarografia czy koronaroplastyka, a są to poważne kwoty, też zaczyna nam się przyglądać. A przecież możliwość wykonywania tych zabiegów to sprawa życia wielu pacjentów.
- Jakie jest wyjście z tej sytuacji?
- Albo mamy za wysokie ceny, albo za dużo jest placówek leczniczych w stosunku do liczby mieszkańców. Są dwa wyjścia z tej sytuacji: wszystkim "obciąć" tyle, ile trzeba, ale wtedy silne jednostki wpadną w zadłużenie, a słabszym to i tak nic nie da, albo trzeba podjąć bolesne decyzje, ale to już do mnie nie należy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska