Szwecja. Główny epidemiolog przyznaje się do błędu. Władza szwedzka powinna wprowadzić większe obostrzenia?

Szwedzki epidemiolog przyznaje się do porażki?

Szwecja w maju znalazła się na pierwszym miejscu na świecie w ponurym rankingu liczby zgonów spowodowanych przez Covid-19 w przeliczeniu na milion mieszkańców. 20 maja 2020 r. współczynnik ten wyniósł aż 6,25. W Polsce jest on o wiele niższy. Pod koniec maja wynosił 0,47.

Główny epidemiolog Szwecji, Anders Tegnell, przyznał, że nie spodziewał się tak dużej liczby zgonów. W rozmowie z dziennikarzem Sveriges Radio Tehnell przyznał, że w Szwecji w wyniku Covid-19 zmarło zbyt dużo osób:

Gdybyśmy po raz kolejny mierzyli się z tą samą chorobą, wiedząc to, co wiemy dzisiaj, sądzę, że wybralibyśmy drogą pośrednią między tym, jak się zachowaliśmy, a tym, jak zachowała się reszta świata.

Szwecja od początku przyjmowała inną strategię w walce z koronawirusem

Szwecja od początku przyjmowała zupełnie inną strategię w walce z koronawirusem SARS-CoV-2 niż reszta świata. Obostrzenia wprowadzone w Szwecji w związku z epidemią były znacznie luźniejsze. Kraj nigdy nie wprowadził pełnego „lockdownu”. Dzieci mogły chodzić do szkoły, restauracje były otwarte, gospodarka działała prawie normalnie.

Tegnell zakładał, że luźne ograniczenia pozwolą na wyrobienie u Szwedów tzw. „odporności stadnej”. Im więcej osób przeszło zakażenie, tym bardziej Szwecja miała być chroniona.

Szwedzki dyplomata cytowany przez „Financial Times” przyznał, że początkowo strategia przyjęta przez władze wydawała się rozsądna. Po drodze pojawiły się jednak pewne problemy. Pozostałe kraje nordyckie przyjęły inną strategię (wprowadziły lockdown), dzięki czemu szybciej pozbyły się choroby i zminimalizowały ryzyko śmierci. Dania, Norwegia i Finlandia aktualnie zamykają się nieco na Szwecję:

Mieliśmy bardzo głęboką i bliską współpracę pod wieloma względami. Ludziom nie podoba się, że nasi bliscy skandynawscy sąsiedzi obawiają się nas i martwią, że nasza strategia doprowadziła do najgorszych rezultatów.

Źródło: FT/BBC/Rp.pl/Onet