Prawo zamiast krzyku
Na wczorajszą rozprawę przyszedł także Mirosław Pukacz z grupy opolskiej Federacji Zielonych.
- To coś nowego - stwierdził. - Urząd przygotował i udostępnił wszystkie dokumenty, spotkał się z mieszkańcami. U nas jest regułą, że ludzie piszą tysiąc petycji, krzyczą. To silny opór, żywiołowy, ale też chwilowy. Potem sprawa cichnie i pół roku po protestach spokojnie rozpoczyna się budowa.
Pukacz doradza wykorzystanie możliwości prawnych: - Od decyzji administracyjnych można się odwoływać. Gdyby wykorzystać te możliwości w stu procentach, inwestor miałby problem.
Federacja może pomóc protestującym przeciwko budowie stacji. Wkrótce ma się odbyć w tej sprawie spotkanie.
Ten nowy punkt usługowy ma powstać w podwórku przy skrzyżowaniu ulic 1 Maja (tu miałby być wjazd) i Katowickiej (tu planowany jest wyjazd) w Opolu. Wczoraj w urzędzie miasta odbyła się rozprawa administracyjna, na której o warunkach zabudowy i zagospodarowania terenu mogły porozmawiać zainteresowane strony - inwestor, projektant, biegli i mieszkańcy. Zaczęło się spokojnie - od rozdania ludziom mapek...
- Tutaj na dwóch słupkach zamontowany zostanie daszek, pod którym stanie jeden dystrybutor - tłumaczył Krzysztof Dołkowski, przedstawiciel inwestora, firmy Fortum Polska. - Obok pawilon, chociaż to właściwie taki kontenerek. Zbiorniki znajdą się w ziemi. Dostawa paliwa będzie się odbywała raz, dwa razy w tygodniu. Zainstalujemy układ odsysający opary w trakcie rozładunku. Podobny układ znajdzie się przy "pistolecie" do tankowania. Kierowcy będą korzystać z terminalu płatniczego. Stacja będzie bezobsługowa...
- Czyli zero miejsc pracy! - dodał ktoś szeptem.
- Nam stacja niepotrzebna - zdenerwowała się Albina Kowalska. - Nie i koniec!
Ryszard Kowalczyk, biegły, przedstawił swój bezstronny raport na temat oddziaływania stacji paliw na poziom hałasu i zanieczyszczenie powietrza: - Jeśli inwestor spełni postawione warunki, czyli zamontuje hermetyczne urządzenia, pochłaniacze, stan nie powinien się pogorszyć - dowodził. Ryszard Kowalczyk pracuje dla prywatnej firmy przeprowadzającej ekspertyzy. Za tę ekspertyzę zapłacił inwestor.
Jako przykład, że można wybudować stację w bardzo czystym miejscu bez złego wpływu na środowisko, Kowalczyk podał Reykjavik w Islandii.
- A jeżeli u nas źle wpłynie, to co my wtedy zrobimy? - chciał wiedzieć Janusz Krauze z Opola w Polsce.
- Inwestor będzie musiał po miesiącu przeprowadzić ponowne badania - usłyszał. - To w interesie inwestora jest spełnić warunki, bo on tu lokuje swoje pieniądze. Normy dotyczące poziomu hałasu i stężeń zanieczyszczeń są bardzo restrykcyjne.
- Wiemy, że państwo protestujecie, ale nie możemy wydać negatywnej decyzji - tłumaczyła prowadząca rozprawę Danuta Wacławczyk z wydziału urbanistyki, architektury i budownictwa urzędu miasta. - Przygotowujemy decyzję jak najlepiej, bo inaczej inwestor ją zaskarży.
- To zwykła korupcja - zarzucił ratuszowi Marian Cybulski.
- Ja pana mogę ukarać grzywną - prowadząca przywołała starszego pana do porządku. - Pan również może założyć stację - dodała pojednawczo.
- Ja jestem za mądry, żeby stację w takim miejscu budować - odpowiedział urzędniczce pan Marian.
Zaraz okazało się, że ani pan Marian, ani pani Albina nie są stronami w sprawie, bo choć mieszkają niedaleko, to - zgodnie z przepisami - za daleko od przyszłej stacji. Stroną nie są także Janusz Krauze (aktywny przy zbieraniu podpisów) i Jolanta Biernacka z Katowickiej 20, chociaż od miejsca inwestycji dzieli ich tylko 10 metrów. Sprawa dotyczy wyłącznie właścicieli mieszkań na Katowickiej 22, 1 Maja 14 i 18 oraz Robotniczej 31.
- A względy ekonomiczne? - chciała wiedzieć Barbara Makuła, uznana za stronę. - Ludzie ciężko pracowali, żeby wykupić mieszkania, a budowa stacji spowoduje spadek ich wartości. Czy na to też macie jakieś normy? - zaatakowała przedstawiciela inwestora.
- To trudne pytanie - stwierdził Krzysztof Dołkowski. Po zastanowieniu dodał, że kupiłby mieszkanie przy stacji.
- To ja panu sprzedam! - zaproponowała Albina Kowalska.
- A pan by kupił? - zapytano projektanta stacji Mirosława Paleja.
- W dobrej cenie - tak - stwierdził architekt.
- I o to chodzi!
Mieszkańcy nie wierzą, że nie będzie oparów, bo przecież benzyną czuć każdą stację. Nie wierzą, że wielkie cysterny z paliwem bezkolizyjnie będą wjeżdżać od ul. 1 Maja i wyjeżdżać Katowicką (Miejski Zarząd Dróg nie widzi problemu).
- Każdemu coś przeszkadza - powiedział Franciszek Osławski, współwłaściciel znajdującej się tam myjni samochodowej. - Jakby tak każdy myślał, jak państwo, to nic by w Polsce nie powstało.
Zainteresowani wpisali do protokołu swoje uwagi. Ratusz, dysponując pozytywną opinią sanepidu, MZD i ochrony środowiska, będzie musiał wydać decyzję o lokalizacji (w oparciu o przepisy szczególne, bo Opole nie ma ważnego planu zagospodarowania przestrzennego). Kolejny etap to wydanie pozwolenia na budowę. Mieszkańcy nie zamierzają popuścić. Zapowiadają, że będą się odwoływać.