Ta mina miała okaleczyć, ale nie zabić

Jarosław Staśkiewicz
Jarosław Staśkiewicz
Ofiarą wybuchu jest porucznik Leszek Stępień, żołnierz 1. Brzeskiej Brygady Saperów. Oficer ma amputowaną jedną stopę, ale jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.

TO NIE PIERWSZY WYPADEK
Ranny porucznik Leszek Stępień w 1. Brzeskiej Brygadzie Saperów pełnił funkcję dowódcy kompanii natowskiej, czyli oddziału, który był szkolony do udziału w misjach. Ma żonę i dwoje dzieci, cała rodzina mieszka w Brzegu.
Wczorajsze zdarzenie to nie pierwszy wypadek żołnierza z Brzegu podczas misji pokojowej. Przed ośmiu laty - w czerwcu 1994 roku w byłej Jugosławii po wybuchu miny zginęło dwóch brzeskich żołnierzy, a kilku dalszych zostało rannych. Kilka miesięcy później - w lutym 1995 roku również w Jugosławii mina niegroźnie raniła jednego brzeżanina, ale pozostał on na misji.

KTO SŁUŻY W AFGANISTANIE
Polscy żołnierze przebywają w Afganistanie od ponad 3 miesięcy. Pomiędzy 16 a 22 marca ukraińskimi "Rusłanami" poleciało tam 87 Polaków: większość z nich to saperzy z Brzegu i logistycy z Opola, jest także kilku żołnierzy z jednostki specjalnej "Grom", lekarze i kapelan. Polski Kontyngent Wojskowy został rozlokowany w amerykańskiej bazie lotniczej Bagram, 30 km na północ od stolicy Afganistanu - Kabulu. Do zadań żołnierzy z Brzegu należy budowanie przepraw, odgruzowywanie terenu, a także usuwanie min. Misja przewidziana jest na 6 miesięcy, ale niewykluczone, że we wrześniu zostanie przedłużona na kolejne pół roku.

Być może już w sobotę ranny żołnierz wróci do kraju - powiedział nam wczoraj pułkownik Zdzisław Gnatowski, rzecznik Sztabu Generalnego Wojska Polskiego.

Do zdarzenia doszło w pobliżu amerykańskiej bazy Bagram, gdzie stacjonuje polski kontyngent wojskowy. Saperzy wykonywali przejścia w żwirowni, skąd żołnierze pobierają materiał służący do prac budowlanych.
- Z relacji świadków wiem, że żołnierz podejmował jedną minę, gdy wybuchła nie zauważona wcześniej druga mina przeciwpiechotna. Ponieważ zbudowana jest ona w większości z ebonitu i zawiera tylko niewielkie ilości metalu, więc jest praktycznie niewidzialna dla wykrywaczy min - wyjaśniał pułkownik Gnatowski.

Dodatkowym utrudnieniem dla saperów są również warunki, w których wykonywane są prace: piasek i żwir powodują, że nie można być pewnym już wcześniej sprawdzonego terenu.
- Wiejący w nocy wiatr może zupełnie zmienić sytuację, warstwa ziemi zostaje przesunięta i zagrożenie powstaje w miejscu, gdzie wcześniej go nie było. To była bardzo okrutna mina, która nie zabija, ale dotkliwie rani - dodawał rzecznik sztabu, który utrzymuje na bieżąco kontakt z hiszpańskim szpitalem, gdzie trafił ranny.
Dzięki natychmiastowej operacji lekarze uratowali jedną nogę Polaka, niestety, konieczna była amputacja stopy drugiej nogi.

Wczoraj oficerowie polskiego kontyngentu wojskowego w Afganistanie nie chcieli z nami rozmawiać.
- Jesteśmy wszyscy wstrząśnięci tym wydarzeniem - został ranny nasz kolega i przyjaciel - odpowiedział na nasze pytania płk Marek Mecherzyński, dowódca kontyngentu i po informacje odesłał do sztabu WP.
Tuż po zdarzeniu o wypadku została poinformowana rodzina rannego żołnierza. Telefony rozdzwoniły się również u najbliższych pozostałych polskich żołnierzy. - Mąż zadzwonił już kilka minut po godzinie 7 rano (9.30 czasu afgańskiego - JS) - mówiła nam żona jednego z saperów. - Powiedział tylko, żebym się nie martwiła i że jemu nic się nie stało. Podobne telefony dostały również koleżanki - relacjonowała brzeżanka.
- Nasi żołnierze są ubezpieczeni i na pewno porucznik otrzyma odszkodowanie - zapewniał pułkownik Gnatowski. - Chciałbym w imieniu ministra obrony narodowej oraz szefa sztabu złożyć rodzinie wyrazy współczucia z powodu wypadku i zapewnić, że poszkodowany zostanie objęty pełną opieką lekarską w Polsce - zapowiedział rzecznik.
- To bardzo przykra wiadomość - komentował pułkownik Ryszard Gruszka, dowódca 1. BBS. - Choć wszyscy zdajemy sobie sprawę, że taka jest praca saperów - dodawał szef brzeskiej jednostki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska