Tabor Szynowy może wznowić działalność w kwietniu

Artur Janowski
Tabor Szynowy może wznowić działalność w kwietniuWagonówka upadła pod koniec lutego, pod ciężarem ponad 40 mln zł długów, które powodowały, że zakład przestał płacić pensje pracownikom, a konta zajęli komornicy.
Tabor Szynowy może wznowić działalność w kwietniuWagonówka upadła pod koniec lutego, pod ciężarem ponad 40 mln zł długów, które powodowały, że zakład przestał płacić pensje pracownikom, a konta zajęli komornicy. Sławomir Mielnik/nto
Państwowy przewoźnik PKP Intercity jest zainteresowany przejęciem upadłego Taboru Szynowego. W poniedziałek rozpoczęło się bardzo dokładne prześwietlanie zakładu i być może już w kwietniu ruszy naprawa wagonów.

Wagonówka upadła pod koniec lutego, pod ciężarem ponad 40 mln zł długów, które powodowały, że zakład przestał płacić pensje pracownikom, a konta zajęli komornicy. Już wówczas mówiło się jednak, że ratunkiem dla firmy może być PKP Intercity, które od lat współpracowały z zakładem przy ul. Rejtana i bardzo tę współpracę sobie chwaliły.

Zdaniem członka zarządu PKP Intercity ds. finansowych Pawła Hordyńskiego, przejęcie firmy leży w interesie przewoźnika.

- Zakład świadczy wysoki poziom usług, a PKP Intercity daje perspektywy na rozwój i wyjście z trudnej sytuacji - tłumaczy Hordyński. - W Opolu chcielibyśmy zbudować zaplecze techniczne do remontowania wagonów

Zainteresowanie Intercity zakładem nie oznacza, że zapadła już decyzja. - Najpierw konieczna jest decyzja syndyka i władz naszej spółki - zastrzega Hordyński.

PKP Intercity tonuje nastroje, ale od poniedziałku na terenie zakładu jest już specjalna grupa inwestora, która sprawdza na miejscu techniczne aspekty współpracy.

- Dostaliśmy niezwykle konkretny i przemyślany projekt, na którym da się zbudować dobrą przyszłość Taboru - mówi Jerzy Pałys, syndyk TS Opole. - Rzeczowość projektu zakłada, że będzie on wchodził w życie stopniowo

Wstępnie przyjmuje się, że uruchomienie działalności może nastąpić w ograniczonej skali w połowie kwietnia. Początkowo nieuniknione są zwolnienia wśród 350 załogi, ale PKP Intercity ma pomysł na rozwój zakładu.

Na razie sytuację komplikuje jednak fakt, że właściciel Taboru Szynowego odwołał się postanowienia sądu, dotyczącego upadłości. Zażalenie - jak poinformował niedawno sąd - będzie rozpoznane do połowy kwietnia.

Niewykluczone, że stanie się to na rozprawie niejawnej. Dotarliśmy do zażalenia, jakie Grupa Leo Maks złożyła w sądzie. Opiera się ono na kilku zarzutach. Pierwszy dotyczy tego, że zdaniem skarżącego sąd rozpoznał sprawę w złym składzie. Po drugie, sąd nie wziął pod uwagę, że Grupa Leo Maks miała już na rachunku bankowym 30 mln euro, które chciała wpompować w zakład. W zażaleniu znalazła się także obietnica, że spółka, gdyby zarządzał nią Leo Max, może w 2014 r. wyprodukować 200 wagonów.

- To nierealne, wręcz niepoważne, coś takiego może napisać tylko osoba, która nie zna realiów w zakładzie i tempa produkcji - ocenia jeden z pracowników Wagonówki. - Dla nas najlepszym rozwiązaniem jest współpraca z PKP Intercity. Liczymy na nią, a Grupa Leo Max miała sporo czasu, aby pokazać, że ma pieniądze i pomysł na zakład. Tymczasem nie pokazała niczego.

Na zaległe pieniądze wciąż czekają pracownicy spółki. Wypłata pensji z Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych zależy jednak od prawomocnego wyroku. Bez uprawomocnienia się postanowienia nie ma też szans, aby zakład przejęło PKP Intercity.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska