Tadeusz Cymański. Socjalista prawicowy

Redakcja
Tadeusz Cymański
Tadeusz Cymański Paweł Stauffer
Tadeusz Cymański, przewodniczący rady programowej Solidarnej Polski, europarlamentarzysta.

- Jest pan kandydatem swojego obozu politycznego na premiera. Nie czuje się pan z tym nieswojo w sytuacji, gdy sondaż z 8 maja daje Solidarnej Polsce trzy procent poparcia - czyli 10 razy mniej niż mają PO i PiS?
- Czuję się trochę nieswojo, jak pan to delikatnie ujął. Niektórzy się dziwią, że po 12 latach w Sejmie i 8 latach na stanowisku burmistrza w ogóle się zgodziłem, narażając się na żarty i docinki. Wzięło się to z tego, że Solidarna Polska popełniła ten błąd, że inicjatywę PiS-u proponującego prof. Glińskiego jako kandydata na premiera rządu technicznego wzięła poważnie. Zdawało nam się, że takich kandydatów na kandydata powinny mieć prawo wystawić wszystkie partie opozycyjne, a potem na jedną kandydaturę zgodzą się wszystkie partie opozycyjne. Tymczasem ze strony PiS nie było żadnych rozmów na ten temat ani z nami, ani z SLD, ani z Ruchem Palikota, przy całym obrzydzeniu dla tego ugrupowania. Okazało się, że chodziło o widowisko, nie o poważną inicjatywę.

- PiS prowadzi dziś w sondażach i chce rządzić sam. Warto było dać się z niego usunąć? Wygląda na to, że pana - szachistę, który wygrał kiedyś z samym mistrzem świata Karpowem - zawiodła umiejętność przewidywania ruchów do przodu.
- Poszło o realizację programu PiS-u w latach 2005-2007. To jest paradoks polskiej polityki, że to PiS i SLD przeprowadziły najbardziej liberalne reformy. Nie mam obsesji na punkcie pani Gilowskiej, szanuję ją, ale też uważam za skrajnego liberała. Jarosław Kaczyński jest charyzmatycznym przywódcą i ma różne zalety, ale ma też poważną wadę: nie znosi krytyki i nie ma dojrzałej skłonności do oceny własnych dokonań. Do dziś broni swojej fascynacji panią Gilowską. A skoro tak, to dobrze, że nasze drogi się rozeszły. Nie żałuję tego, jeżeli PiS, czyli Jarosław Kaczyński, nie jest zdolny wrócić do źródeł, czyli do programu, który sformułował w kampanii prezydenckiej Lech Kaczyński. Woli wracać do Zyty Gilowskiej. To źle wróży.

- Komu?
- Wszystkim. Obojętnie, czy wygra PO czy PiS, obawiam się, że polityka antyrodzinna w Polsce będzie kontynuowana. Może z jakimiś korektami. Bo wydłużenie urlopów macierzyńskich to jest dobry krok. Doceniam go. Ale w stosunku do wyzwań i potrzeb to ciągle zbyt mało. Dla mnie walka o cele społeczne była zawsze najważniejsza. Zmieniałem przynależność partyjną, poglądy nie. Jarosław Kaczyński chętnie mówi o nas: zdrajcy. A powinien przypomnieć sobie program wyborczy swego brata, wziąć kalkulator do ręki i odpowiedzieć sobie, kto ten program i wyborców zdradził, robiąc coś odwrotnego niż obiecał. Bo Lech Kaczyński zapowiadał, że trzeba się zatroszczyć o grupy społeczne, zawodowe i terytorialne, które nie zyskały na ustrojowej transformacji Polski.

- Sam atak na swoje dawne środowisko i niechęć do niego wystarcza akurat na to, żeby zdobyć trzy procent poparcia. Przecież nawet wyborcy niechętni PiS-owi przyznają, że właśnie za tamtych rządów obniżono podatki...
- Składka rentowa, ulga rodzinna i najbardziej spektakularna obniżka podatków były kierunkowo słuszne. Ale najwięcej zyskali na tym ludzie o najwyższych dochodach. Prezes firmy, który ma miesięcznie 40 tysięcy, zyskiwał rocznie kolejne 40 tysięcy. Pracownik, który zarabia 2,5 tys. i ma w domu gromadkę dzieci - 270 zł. A 400 tysięcy emerytów o dochodach 600 zł miesięcznie zyskało 52 zł. Takie są fakty. Byłem wtedy w PiS-ie i też - jako żołnierz tej partii - czuję się za to odpowiedzialny.

- I jak bardzo by się pan dziś tego nie wyrzekał, jest pan nadal jej twarzą. Sami panowie z Solidarnej Polski dajecie temu wyraz, występując w TV - jako jedyni - z wielkimi plakietkami z nazwą swojej partii w klapach marynarek. Wygląda to trochę żałośnie, że nie potraficie inaczej przebić się do świadomości wyborców...
- To jest bardziej dramatyczne niż żałosne. Ja się tej plakietki nie wstydzę. Wykreować nową nazwę w polityce, jak w handlu, jest trudno. Powstaliśmy w sytuacji nietypowej. Nie mamy ani złotówki dotacji na partię. Budujemy ją od podstaw w czasie kadencji. Nic nie poradzę, ale nadal tak jest, że jak mnie rozpoznaje po twarzy człowiek spotkany przypadkiem na stacji benzynowej, to na koniec rozmowy prosi, żebym pozdrowił Kaczyńskiego. Z faktami się nie dyskutuje. Nazwa naszej partii nie przebiła się jeszcze do powszechnej świadomości. Potwierdzają to sondaże. Jeśli pytanym pokazuje się nazwy partii do wyboru, dostajemy 5-6 procent poparcia. Gdy mają wymienić z pamięci, na kogo zagłosują, dostajemy tyle, ile pan wymienił na początku rozmowy, czyli 3 procent. Trudno, chcemy wyrobić markę naszej partii, nawet za cenę śmieszności.

- Nie mogę się oprzeć wrażeniu, że wytłumaczenie jest prostsze: Na centrowo-prawicowej stronie sceny politycznej - między PiS-em a PO jest więcej partii niż wyborcy są w stanie zagospodarować.
- To miejsce jest tam przede wszystkim dlatego, że w wielu sprawach trudnych i PiS, i PO umywają ręce. Bo chcą mieć radykałów i umiarkowanych, i pro, i anty. Jest demokracja. O tym, czy to miejsce dla nas jest czy go nie ma, zadecydują wyborcy. Jeździmy po całej Polsce, stąd moja obecność na spotkaniu na Uniwersytecie Opolskim i w Kluczborku, determinacji nam nie zabraknie. Determinacji, nie desperacji.

- Choćbyście się zapierali rękami i nogami, będziecie się wyborcom z PiS-em mylić, bo program macie podobny. Cytuję postulaty za pańską stroną internetową: wprowadzić podatki od wielkich majątków, opodatkować hipermarkety. Jakbym słyszał Jarosława Kaczyńskiego.
- Tylko że istota różnic między partiami nie leży w programach. Wszyscy chcą być zdrowi, bogaci i szczęśliwi, mieć elastyczny rynek pracy i wysokie zarobki, mniejsze bezrobocie itd. Decydująca jest determinacja i wiarygodność. Proszę sięgnąć do expose Donalda Tuska.

- Do pierwszego czy drugiego?
- Do obu, albo do expose panów Marcinkiewicza i Millera. Jarosław Kaczyński krytykuje dziś rząd Tuska za to, że nie podniósł znacząco zasiłków rodzinnych. Ale jak sam miał władzę i 40 miliardów zł ze wzrostu gospodarczego, też ich nie podniósł ani o złotówkę, a wiedział, że demografia się sypie.

- Tylko że o nadmiarze liberalizmu ekonomicznego w PiS-ie panowie mówicie dziś. Kiedy was usuwano, krzyczeliście o braku demokratyzacji w partii i zamknięciu jej na inne środowiska.
- O Gilowskiej też mówiłem. Proszę sprawdzić. Czy wyborcy uwierzą, że my zrobimy to, czego tamci nie dokonali? Wybory to rozstrzygną, my stajemy do weryfikacji. Ja nie zmieniłem poglądów. Apelowałem o większą wrażliwość społeczną, ale w porównaniu z tą panią miałem za krótkie ręce. Poniosłem klęskę.

- I dorobił się pan niezbyt chlubnej łatki socjalisty w PiS-ie.
- Ale to nie jest wstyd. Zwłaszcza że jestem socjalistą, który umie liczyć. To jest problem w Polsce, że zdecydowana większość ludzi nie nadąża za mechanizmami obowiązującymi w świecie finansów. Wie pan, ile kosztują wszystkie przedszkola w Polsce? Pięć miliardów, rodzice dopłacają miliard, pół chce teraz dołożyć Donald Tusk. A operacja z podatkami czy składką rentową kosztowała 26 mld.

- Skorzystali na tym wszyscy obywatele...
- Tylko że skorzystali jak leci. Dużo więcej ja, poseł, który miał blisko 10 tys. zł brutto, znacznie mniej pani zarabiająca tysiąc. Za taki solidaryzm społeczny to ja dziękuję. Ja na każde dziecko mogłem odpisać po 1200 zł. Na zmniejszeniu podatku zyskałem 6 tys., bo miałem wysoki podatek. Polacy wykonujący proste zawody dostali mały ułamek tego. Mówię o ciężko pracujących, nie o pijakach i menelach. Nie samym chlebem żyje człowiek, ale chleb jemy codziennie, nawet ksiądz to przyzna. Ciasto z rodzynkami mamy rzadko. Na co dzień trzeba dzieci wykarmić, wychować, wykształcić i wyleczyć.

- Dziwny z pana twór: zażarty socjalista w prawicowej partii.
- Lecha Kaczyńskiego też nazywano socjalistą, kiedy bronił bezpłatnych studiów. Jeśli upominanie się o ludzi słabszych i o zwolnienie z podatku emerytów, którzy dostają na rękę 600 zł, jest socjalizmem, to proszę mnie tak nazywać.

- Pan ma taki sam problem jak wielu socjalistów. Nie chce pan pamiętać, że nawet za darmową zupę dla ubogich ktoś płaci.
- Ja o tym pamiętam. Tylko jeśli w Polsce państwo rezygnuje z podatkowego oddziaływania na różnice w dochodach obywateli, to niech to ktoś powie. Będziemy wiedzieli, co jest grane. Ale póki co tego mechanizmu używa się i w Niemczech, i w Finlandii, i w USA. Zachwalany podatek liniowy obowiązuje zaś w Mongolii, w Rumunii i na Ukrainie. Czy Skandynawia i Europa Zachodnia to są bolszewicy? Nie. To u nas wiele środowisk łyknęło sepsę liberalizmu. Lewica na całym świecie broni prostych ludzi. W Polsce zajmuje się gejami, lesbijkami, parytetami i funduszem kościelnym. Związki zawodowe pod przywództwem pana Dudy też dopiero teraz się budzą.

- "Solidarność" pod jego przywództwem popiera powstanie jednomandatowych okręgów wyborczych. Solidarna Polska także?
- Mamy je w swoim programie, ale myślimy o okręgach jednomandatowych funkcjonujących tak, jak w systemie niemieckim - w sposób mieszany. Chcemy w tym kierunku zmienić konstytucję. Połowę parlamentu wybiera się z list partyjnych - istotą demokracji jest przecież reprezentatywność - połowę z okręgów jednomandatowych. Popularność Oburzonych bierze się z niefunkcjonowania demokracji. Immunitet jest nadużywany, sądy bezkarne, nawet jak ludzie zbiorą 2 mln podpisów, można nie ogłaszać referendum. To jest porażka.

- Wszystkie partie, pańska także, boją się utraty wpływu na to, kto będzie na czele list wyborczych. Poseł wybrany w JOW w powiecie X i cieszący się rzeczywistym poparciem wyborców nie będzie posłusznym narzędziem w rękach prezesa partii ani maszynką do głosowania.
- To jest dyskusyjne. Lokalne autorytety i ludzie z kasą, jak kiedyś pan Stokłosa, mogliby do Sejmu wejść. Tylko czy dobry będzie Sejm złożony z 460 autorytetów i wybitnych jednostek? A szyldów partii kandydaci i tak będą potrzebować. System jednomandatowy ogranicza wady obecnego systemu partyjnego, ale całkiem ich nie eliminuje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska