Tajemnice starego sejfu w Prudniku. Przez 70 lat skrywał tajne dokumenty z pieczątkami UB

Krzysztof Strauchmann
Krzysztof Strauchmann
Krzysztof Strauchmann
Historia ciągle kryje się obok nas. Przekonali się o tym pracownicy Nadleśnictwa Prudnik, którzy chcieli otworzyć nieużywane skrytki starego sejfu.

Sejf od niepamiętnych lat stał w tajnej kancelarii w siedzibie Nadleśnictwa Prudnik. Był używany do przechowywania dokumentów, ale nie w całości.

Klucze do dwóch szuflad - schowków zaginęły i nikt nie próbował się nawet do nich dostać. Do czasu, aż odkrył go nowy nadleśniczy Marek Cholewa.

- Początkowo nie zwróciłem uwagi na niepozorny, szary mebel, ale kiedyś zobaczyłem sejf otwarty – opowiada nadleśniczy Marek Cholewa. - To prawdziwe dzieło sztuki, pięknie zdobione, z herbem Wrocławia. Prowadząc remont naszego zabytkowego budynku byłoby wręcz grzechem nie odrestaurować takiego sejfu.

Renowację przeprowadzą pracownicy Muzeum Ziemi Prudnickiej, ale dyrektor muzeum poprosił, żeby wcześniej otworzyć zapomniane skrytki, bo mogą ukrywać niespodzianki. Otwarcia podjął się fachowiec – ślusarz ze specjalistycznej firmy z Katowic. Najpierw otworzył skrytkę w drewnianej podstawie sejfu. W środku znajdowały się stare, jeszcze poniemieckie dokumenty.

Trudniejsze okazało się otwarcie skrytki za metalowymi drzwiami, ale i tą przeszkodę udało się wreszcie „kasiarzowi” pokonać.

W tym miejscu znaleziono dokumenty już powojenne, pochodzące z lat 50.tych ubiegłego wieku, należące do nieistniejącego Nadleśnictwa Głuchołazy.

Niemiecka część dokumentacji dotyczy działalności kasy oszczędnościowej, do której należeli rolnicy z okolic Nysy – mówi zastępca nadleśniczego Andrzej Kwarciak. - Najstarsze zapisy pochodzą z lat 20-tych. Kasę prowadził Karl Franke z dzisiejszego Polskiego Świętowa. W dokumentach pojawia się zarówno nazwa Polnisch Wette, jak i wprowadzona w 1938 roku za czasów hitlerowskich nazwa Alt Wette.

Tajne dokumenty powojenne zawierają m.in. informacje na temat przekazywania drewna budowlanego i opałowego do głuchołaskiego sanatorium MSW czy przygotowań do świąt państwowych, w czym uczestniczyło także nadleśnictwo.

- Te dokumenty oddają klimat tamtych czasów, gdy wszystko było kontrolowane przez Urząd Bezpieczeństwa – mówi Andrzej Kwarciak. - Każdy, nawet błahy dla nas dokument, przechodził wtedy przez UB.

Jak można się już tylko domyślać, sejf kiedyś służył kasie rolniczej z siedzibą w Polskim Świętowie. Po wojnie w budynku znalazło siedzibę Nadleśnictwo Głuchołazy i zagospodarowało sejf.

W latach 50-tych włączono je do Nadleśnictwa Prudnik i wtedy przewieziono szafę do Prudnika.

- Dokumenty trafią do Muzeum Ziemi Prudnickiej – zapowiada nadleśniczy Marek Cholewa. - Sejf po konserwacji znajdzie się w gabinecie nadleśniczego.

OPOLSKIE INFO - 9.11.2018

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska