Tajemnice strzeleckich świątyń

Radosław Dimitrow
Radosław Dimitrow
Zagadka tej ozdobnej czerwonej trumny z krypty kościoła w Centawie czeka na odkrywcę. W tej trumnie znajdowała się skrzynia zbita z desek, a w niej ciało, jak wynika z inskrypcji, Dorothy Barbary Larischowej. Skąd taki sposób pochówku?
Zagadka tej ozdobnej czerwonej trumny z krypty kościoła w Centawie czeka na odkrywcę. W tej trumnie znajdowała się skrzynia zbita z desek, a w niej ciało, jak wynika z inskrypcji, Dorothy Barbary Larischowej. Skąd taki sposób pochówku? Radosław Dimitrow
W podziemiach kościołów w Suchej i Szymiszowie leżą zmumifikowane ciała ludzi z odciętymi głowami, a w Centawie przez lata przechowywana była bogato zdobiona trumna należąca do szlachcianki. Mieszkańcy od lat zachodzą w głowę, jakie historie wiążą się z tymi ludźmi.

Niska temperatura i specyficzny mikroklimat, jaki panuje w podziemiach świątyni w Suchej pod Strzelcami Opolskimi, sprawił, że ciała złożone w podziemnej krypcie ponad 300 lat temu wyglądają dziś jak zmumifikowane. Do krypty prowadzi niewielki właz, za którym znajduje się ciasny korytarz porośnięty gęstą siecią pajęczyn. Cięgnie się on przez kilka metrów i kończy tuż przed prezbiterium.

Sama krypta to natomiast niewielkie pomieszczenie, w którym trumny ułożone są w jednym rzędzie. Część z nich z niewiadomych przyczyn jest otwarta. Spoczywają tam ciała ośmiu osób, o których niewiele wiadomo. Prawdopodobnie byli to szanowani i majętni ludzie zamieszkujący okolicę - duchowni i fundatorzy kościoła.

Choć niewiele o nich wiadomo, to wiele mówią przedmioty, z którymi zostali pochowali. W jednej z otwartych trumien spoczywa mężczyzna w habicie, który trzyma w ręce długie pióro. Za życia mógł on być miejscowym kronikarzem. Tuż obok znajduje się trumna, w której leżą razem kobieta i mężczyzna. Prawdopodobnie było to małżeństwo, które zmarło w jednym czasie, a ludzie zdecydowali, że po śmierci nie będą ich rozdzielać.

Kobieta z szalem

Najbardziej tajemniczą postacią jest jednak kobieta z odciętą głową, której szyja owinięta jest szalem. Zagadkę jej śmierci próbował rozwiązać Piotr Smykała, pasjonat historii i autor książek opisujących losy ziemi strzeleckiej. Niestety, podczas wertowania ksiąg parafialnych okazało się, że wszystkie dokumenty sprzed 1733 r. spłonęły w pożarze plebanii.

- Ogień pojawił się w parafii w Rozmierzy, do której niegdyś należała Sucha - tłumaczy Smykała. - To tam prowadzone były kroniki, w których odnotowywano informacje o narodzinach, pochówku i przyczynie śmierci. Płomienie strawiły wszystkie dokumenty z tamtego okresu. Na temat kobiety ze ściętą głową do dziś krąży jednak wśród mieszkańców opowieść przekazywana z pokolenia na pokolenie. Jedni traktują tę historię jak legendę, inni uważają, że może być w niej sporo prawdy.

Do tragicznych wydarzeń miało dojść trzy wieki temu, a sprawcą egzekucji był... narzeczony kobiety. Miłość połączyła miejscową pannę z rycerzem. Gdy w 1618 r. wybuchła wojna trzydziestoletnia musiał on wyjechać z tych stron, żeby walczyć. Wrócił po latach, a wtedy dowiedział się, że narzeczona go zdradziła. Rycerz nie mógł się z tym pogodzić i z zimną krwią zaplanował jej śmierć. Najpierw kazał kobiecie iść do kościoła się wyspowiadać, a gdy panna wychodziła ze świątyni - jednym pociągnięciem miecza ściął jej głowę. Po śmierci ukochanej rycerz zadbał, żeby jej ciało zostało złożone w zaszczytnym miejscu, czyli w samym kościele.

- Dziś krypta jest zamknięta dla ludzi postronnych - mówi ks. Norbert Nocoń, proboszcz parafii.

Głów było więcej

To niejedyna tajemnicza śmierć, która wiąże się z Suchą. W 1959 r. ludzie pracujący przy przebudowie miejscowego kościoła odkryli w ścianie przy prezbiterium zamurowaną głowę. Pracownicy, którzy natrafili na znalezisko, byli w szoku - długo zastanawiali się, do kogo mogła ona należeć. Być może odpowiedź można odnaleźć w krypcie świątyni w
Szymiszowie, która została wybudowana w 1607 r. W jednej z podziemnych krypt leży tam samo ciało. Informację o nim spisała arystokratyczna rodzina Strachwitzów, która była właścicielem miejscowego pałacu i ufundowała kościół.

Wśród rodzinnych dokumentów zachował się maszynopis, w którym czytamy o bezgłowym mężczyźnie o grubych kościach. Przypuszczalnie stracił on życie przez ścięcie mieczem lub toporem. Świadczą o tym rysy widoczne na kręgach szyjnych. W tej samej krypcie spoczywają ciała także innych osób, które zmarły w latach 1620-1811.

Nie warto rabować krypt

W kościele w Szymiszowie znajduje się jeszcze jedna krypta - tylko z dwiema trumnami.

- Jako pierwsza spoczęła w niej 21-letnia Agatha von Strachwitz, która zmarła w 1936 r. po nieudanej operacji ślepej kiszki - dodaje Piotr Smykała. - Śmierć córki okazała się ogromnym ciosem dla jej ojca Alfreda, który w tym czasie również chorował. Jego organizm nie wytrzymał obciążenia - zmarł kilkanaście dni później i został pochowany tuż obok Agathy.

Zmarli nie odpoczywali jednak w spokoju. Podczas II wojny światowej wracający z frontu sowiecki żołnierz wszedł do krypty i ją obrabował. Wojskowy szukał w podziemiach przede wszystkim kosztowności - biżuterii, złotych zębów itp. Starsi mieszkańcy przez wiele lat opowiadali, że ta kradzież nie wyszła mu na dobre. Podczas szukania kosztowności żołdak się skaleczył, a do rany dostały się bakterie z rozkładających się ciał. Infekcja okazała się na tyle groźna, że żołnierz zachorował i zmarł. Nie wiadomo natomiast, co stało się z kosztownościami, które zabrał. Wieść gminna głosi, że Rosjanin zakopał je pod drzewem niedaleko kościoła, ale "skarbu" nigdy nie odnaleziono.

Faktem jest natomiast, że latem 1969 r. do Szymiszowa przyjechał inny, około 45-letni, mężczyzna, który mówił łamaną polszczyzną z mocnym rosyjskim akcentem. Chciał widzieć kryptę, a potem przeczesywał teren wokół parafii i pobliski las. Jego pobyt opisał zmarły już Jan Piętka - mieszkaniec Szymiszowa, który był ogrodnikiem w domu Strachwitzów oraz udzielał się jako kościelny i dzwonnik.

Tajemnicza trumna

Czerwona trumna, która przez lata spoczywała w krypcie kościoła w Centawie, to natomiast jeden z najbardziej zagadkowych przedmiotów z tych stron. Pochodzi ona z XVII wieku, czyli okresu, w którym pogrzeby w bogato zdobionych trumnach były popularne w rodzinach szlacheckich.

- Oczywiście na taki pochówek mogli sobie pozwolić tylko majętni ludzie - zauważa Roman Sękowski, opolski historyk i regionalista. - Była to miedziana trumna ozdobna, w której znajdowała się skrzynia zbita z desek. Ciało znajdowało się w tej drugiej.

Inskrypcje umieszczone obok ornamentów wskazują, że w trumnie spoczęła "Wysoko rodzona Pani R. Dorotha Barbara Larischowa". Była to żona Franciszka Larischa, miejscowego właściciela ziemskiego.

- Wygląd tej trumny znacznie odbiega jednak od tych, które używane były na Ślasku w tamtych czasach - dodaje Sękowski. - Prawdopodobnie rodzina zamówiła ją gdzieś daleko stąd, bo autor wykonał ją niezgodnie ze zwyczajami przyjętymi na Śląsku.

Na tych ziemiach w owych czasach żona nie przyjmowała nazwiska męża - zachowywała panieńskie. Nie miała też prawa posługiwać się jego herbami i tytułami, natomiast te zostały umieszczone na trumnie. Także ornamenty znacznie odbiegają od tych używanych na Śląsku.

Trumna do 1967 r. spoczywała w kościele w Centawie. Ówczesny proboszcz przekazał ją jednak do Opola, a stamtąd trafiła do Muzeum Piastów Śląskich w Brzegu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska