Tajny ochroniarz

Lud
Po zatrzymaniu jej w opolskiej Biedronce przez pracownika ochrony pani Anna jest oburzona postawą kierownictwa sklepu. Ochroniarz na środku sklepu i w obecności innych klientów przeszukał kobiecie torebkę. Potem, mimo prób, nie udało się jej ustalić jego danych.

Do incydentu doszło we wtorek w supermarkecie Biedronka na ulicy Sosnkowskiego.
- W tym sklepie byłam po raz drugi i od razu spotkało mnie coś takiego - nie może ukryć oburzenia nasza czytelniczka. - Tak byłam zdenerwowana, że kiedy kazał mi otworzyć torebkę, od razu to zrobiłam. Przecież nie miałam nic do ukrycia.

Kiedy po chwili pani Anna chciała poznać dane gorliwego ochroniarza, okazało się to niemożliwe, bo ten wrócił na teren sklepu. Nie pomogło także wezwanie kierownictwa marketu.
- Najpierw za kierowniczkę podała się pani siedząca przy kasie, która podobno pierwszy dzień była w pracy, a potem dowiedziałam się, że nie mogę poznać nazwiska ochroniarza - skarży się pani Anna.

- Ochroniarz jest osobą tajną, a jego dane są na identyfikatorze. Ja nie ingeruję w pracę ochrony, swoją pracę mają wykonywać sprawnie i cicho, ale każdy może się pomylić. Z tą panią wtedy nie dało się rozmawiać, ale kiedy zadzwoniła do sklepu, przekazałam jej numer telefonu do firmy ochroniarskiej - poinformowała osoba podająca się przez telefon za kierowniczkę sklepu. Nie chciała jednak zdradzić swojego nazwiska. Przyznała też, że i ona, i jej zastępczyni pracują czasem na stanowisku kasowym.
- Być może wzbudziłam podejrzenia ochroniarza, szukając w torebce okularów, ale przecież coś takiego można sprawdzić w inny sposób niż na środku sklepu. Ja rozumiem, że sklepu trzeba pilnować, ale nie usłyszałam słowa "przepraszam" ani od kierowniczki, ani tym bardziej od ochroniarza - mówi pani Anna.
O sprawie dowiedział się szef firmy ochroniarskiej. Zapowiada jej szybkie wyjaśnienie.

- Rozmawiałem już z tym pracownikiem i według jego wersji, pokazał swoją legitymację. Na pewno jednak przeproszę tę panią osobiście - zadeklarował wczoraj Daniel Cokot z firmy Wektor. - Faktycznie, jeśli ochroniarz kontroluje klienta, powinno się to odbyć gdzieś z boku, ale jak było w tym przypadku, nie wiem. Na pewno ta pani mogła odmówić otwarcia torebki, ale w takim przypadku wzywana jest policja.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska