Tak grała pierwsza Orkiestra na Opolszczyźnie

Redakcja
Nie było identyfikatorów, ludzie wrzucali pieniądze do wiaderek i patrzyli ze zdumieniem na idących ramię w ramię punków i metalowców. Pierwsza Orkiestra, która zagrała u nas z tygodniowym opóźnieniem, to był prawdziwy spontan.

MDK w Opolu organizuje cykl imprez, na które wstęp uzyskamy po wykupieniu cegiełki (...). Ofiarodawców przekazujących pieniądze na rzecz akcji Jurka Owsiaka będzie filmowała telewizja" - taka informacja znalazła się w "Trybunie Opolskiej" (poprzedniczce nto) 12 stycznia 1993 roku, tuż obok artykułu poświęconego ochłodzeniu i mniejszej dziurze budżetowej naszego państwa. W Polsce nie milkły komentarze i doniesienia medialne, których głównym bohaterem był Jurek Owsiak i impreza, jaka odbyła się w Warszawie 3 stycznia, i jakiej stolica dotąd nie widziała.

- Było głośno o tej zbiórce pieniędzy dla chorych dzieci - wspomina Elżbieta Marciniszyn, dyrektor Młodzieżowego Domu Kultury, w Opolu, w którym swoje miejsce znalazł sztab Orkiestry. - Owsiak krzyczał: "Zbierzcie się i zróbcie u was to samo, co my w Warszawie!". Posłuchaliśmy, ale nie wiedzieliśmy, że ta akcja nabierze takiego rozmachu. To, co się podczas tego naszego pierwszego finału u nas działo, przeszło wszelkie oczekiwania.

Zbierajcie, do czego się da
14 stycznia 1993 r., na dzień przed rozpoczęciem opolskiego finału, "Trybuna Opolska" pisała: "Przez trzy dni czekać nas będą imprezy, koncerty i czerwone serduszko w podzięce". U nas miało być tak jak w Warszawie, chociaż nie wszystkim się to podobało.

- Pamiętam, jak moja ówczesna wychowawczyni zaczęła na lekcji krytykować Owsiaka - opowiada Monika, dzisiaj mama dwójki dzieci. - Jego styl, żółtą koszulę, czerwone spodnie, sposób mówienia. On był inny niż wszyscy, autentyczny. Dla mnie było ważne, co robi. Czułam, że to będzie wielka rzecz, na drugi dzień przyszłam więc do szkoły w żółtej bluzce i czerwonych spodniach. Całą noc je farbowałam, prałam i suszyłam. Nie mogłam się doczekać tego pierwszego naszego koncertu.
Na ulicach Opola zawisły odręcznie wykonane plakaty. Były też małe ulotki wydrukowane na komputerze. W MDK czekały serduszka.

- Sami je wydrukowaliśmy. Nie było puszek, a Owsiak mówił, żeby zbierać do tego, co kto ma pod ręką - mówi Elżbieta Marciniszyn. - Tak nie chcieliśmy. Od jednej z firm dostaliśmy małe zamykane wiaderka. Okleiliśmy je naszymi serduszkami i dawaliśmy je tym, którzy chcieli kwestować.

Co oczywiście nie powstrzymało zapaleńców. Przez trzy dni do MDK znosili pieniądze zbierane do worków, pudełek po butach i puszek po ciastach. Przychodziły dzieci, młodzież i dorośli - masowe, pospolite ruszenie, spontaniczne ludzkie odruchy serca

- Pamiętam kobietę, która przyszła do nas i ściągnęła z palca pierścionek. Powiedziała, że to dla dzieci Jurka. Nie mieliśmy pojęcia, co z nim zrobić - mówi Michał Mazur, zastępca dyrektora MDK, który również uczestniczył w przygotowaniach do tego finału.

Zabrakło serduszek

Orkiestra zaczęła grać już w piątek. Zaczęło się tuż przed południem od defilady ulicznej. - Urwałam się ze szkoły, żeby na to popatrzeć - wspomina Monika. - Potem opowiadałam w domu, ale moja mama nie wiedziała, o co mi chodzi. Teraz sama do mnie dzwoni i pyta czy już dałam pieniądze na Owsiaka.
Ale to jeszcze nic. Około godziny 17 pod MDK zaczął się zbierać kolorowy tłum młodzieży. Byli wśród nich łysi i ci z długim włosami, niektórzy mieli kolczyki w uszach i nosach, a inni irokezy. Stali małymi grupkami, jedni obok drugich i grzecznie czekali. Na co? Na koncert rockowy. Mieli zagrać Rock Band, Rona, Elendil, Stradivarius, Spinder, Sleyer.

- Kiedy zobaczyłam ten tłum, byłam przerażona - przyznaje Elżbieta Marciniszyn. - Niektórzy naprawdę groźnie wyglądali. Kiedy weszli do MDK, byli wszędzie, korytarzem nie dało się przejść, ale jak wchodziło dziecko niosące wiaderko z pieniędzmi, robili szpaler i taka mała sierotka szła między tymi długowłosymi z uśmiechem na twarzy.

Ten pierwszy dzień zakończył się olbrzymim sukcesem. Trzeba było dodrukować dwanaście tysięcy serduszek, bo po kilku godzinach zbiórki już ich zabrakło. W sobotę w hali Gwardii zorganizowano jeszcze ogólnopolskie zawody modeli kołowych, a w niedzielę dla mieszkańców grały kapele podwórkowe.

Orkiestra grała, i to głośno, także w Koźlu. Tam impreza z małej lokalnej przeistoczyła się w zjazd młodzieży punkowej z Raciborza, Strzelec, Krapkowic i Głubczyc. W Dobrzeniu Wielkim nie tylko dla mieszkańców zorganizowano pięciogodzinny koncert. W Domu Kultury w Kluczborku było podobnie. Wszędzie bilet wstępu zastąpiła cegiełka. W Opolu razem z harcerzami (tymi z ZHP i z ZHR) kwestował ówczesny prezydent miasta Jacek Kucharzewski.

Światła nie gasną

Wszyscy pamiętali, na jaki cel zbierane są pieniądze. Miały pomóc dzieciom z wadami serca. W organizację włączyli się więc harcerze, szkoły, taksówkarze, urzędy, a także banki. Jeden z nich wydłużył godziny swojej pracy - pieniądze można było przynosić także w sobotę i niedzielę do samego wieczora.

- U nas pieniędzy cały czas przybywało, a myśmy je liczyli - mówi Michał Mazur. - To nie było tak zorganizowane jak dzisiaj. Sami, z własnej woli poprosiliśmy notariusza, żeby był świadkiem tego liczenia. Pomagali nam przyjaciele i znajomi. Ktoś pożyczył maszynkę do liczenia banknotów. Siedzieliśmy nad tym całą noc. Pamiętajmy, że to było przed denominacją i sumy wychodziły nam olbrzymie.

Pierwszego dnia zebrano w Opolu 200 mln zł (przed denominacją oczywiście - w 1993 r. średnie miesięczne wynagrodzenie wynosiło około 4,5 mln zł), w Koźlu - 4 mln zł, w Dobrzeniu Wielkim - 22 miliony, a w Głubczycach 38. W sobotę i niedzielę do puszek w samym tylko Opolu trafiło około 100 milionów. I jeżeli ktoś myśli, że na tym się skończyło, to jest w błędzie. Orkiestra grała dalej. Tydzień później w "Centrum Odra" dla chorych dzieci wystąpiło czternaście grup młodzieżowych, zbiórka trwała też w IV LO.

- Tamta orkiestra była zupełnie inna niż następne - mówi Elżbieta Marciniszyn. - Nie sądziłam wtedy, że cała ta akcja wywrze taki wpływ na nasze życie. Że dzięki niej każdy niemowlak będzie miał badany słuch, że dzieciaki będą się uczyć udzielania pierwszej pomocy, że znajomość zasad ratowania życia stanie się modna. To niesamowite. Braliśmy udział i nadal bierzemy w czymś wielkim!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska