Tak jest! PGE Orlik wreszcie pokonał Unię Oświęcim

Marcin Sabat
Marcin Sabat
Mariusz Matkowski
Zespół z Opola zagrał dobre zawody i wygrał kolejny mecz w hokejowej ekstraklasie. Orlik jest czwarty i ucieka rywalom w walce o "szóstkę".

Dla Orlika to był bardzo ważny mecz. Po pierwsze po raz pierwszy pokonali Unię Oświęcim, a po drugie to jeden z rywali w walce o miejsce w grupie mistrzowskiej. Co najważniejsze była to trzecia wygrana z rzędu nad mocnym zespołem. Wcześniej Orlik pokonał Podhale Nowy Targ i po rzutach karnych GKS Jastrzębie. Opolanie w ekstraklasie grają trzeci sezon z rzędu, a w dwóch poprzednich nie pokonali tylko zespołu z Oświęcimia. Wreszcie się przełamali i zwyciężyli 4-2.

Trener PGE Orlika Jason Morgan utrzymał sprawdzone zestawienie szóstek, a do składu wrócili Kacper Guzik i Mateusz Sordon, którzy w niedzielę pauzowali ze względów na urazy. Pierwsi okazję stworzyli sobie w przewadze gospodarze, ale Guzik z bliska nie zaskoczył Michala Fikrta, podobnie jak z dystansu Sordon.

Czeski bramkarz miał zresztą co robić i bronił strzały Bartłomieja Bychawskiego, Jareda Browna i Michaela Cichego. Rywale starali się odgryzać, ale i John Murray był czujny. Przełamanie przyszło po 14. min. Po zagraniu Cichego Bychawski huknął jak z armaty i było 1-0. Na podwyższenie prowadzenia zapracował najlepszy duet ligi: Cichy i Szczechura. Ich szybką akcję wykończył precyzyjnym strzałem Grant Toulomin.

Druga tercja zaczęła się od ataków gości, ale tym razem w roli głównej wystąpił bramkarz Orlika, cudownie broniąc próbę Sebastiana Kowalówki. Z kolei Jan Danecek trafił w boczną siatkę, a Maciej Szewczyk w Murray'a. Opolanie także uderzali, ale dopiero w 29 minucie skutecznie akcję Filipa Stopińskiego i Sebastiana Szydły zwieńczył Sordon. Unia rzuciła się do ataku, ale miejscowi mieli Murray'a, a po kontrze Jon Booras zmarnował idealną szansę na prawdopodobne zakończenie emocji.

W końcówce drugiej tercji opolanie mieli na lodzie dwóch zawodników więcej, ale po kontrze Peter Tabacek omal nie zdobył bramki dla Unii. Orlik nie wykorzystał przewagi także na otwarcie ostatniej tercji, choć wyborną okazję miał Kanadyjczyk Bradley Smith. Gospodarze jednak wyraźnie podkręcili tempo, aktywny był Cichy, ale to podczas jego wizyty w boksie kar Unia zdobyła gola. Strachu nie było, bo chwilę później obrońców wymanewrowali Brown i Guzik, a Booras dopełnił formalności. Co prawda jeszcze jedna kontra gości okazała się skuteczna, rywal kończył bez bramkarza, ale więcej nie zdziałał.

PGE Orlik Opole - Unia Oświęcim 4-2 (2-0, 1-0, 1-2)
1-0 Bychawski 14., 2-0 Toulmin -19., 3-0 Sordon - 29., 3-1 Tabacek - 48., 4-1 Booras - 51., 4-2 Danecek - 58.

Orlik: Murray - Paryzek, Smith, Guzik, Booras, Brown - Bychawski, Kostek, Toulmin, Cichy, Szczechura - M. Stopiński, Sznotala, F. Stopiński, Szydło, Ceslik - Sordon, Gawlik, Gorzycki. Trener Jason Morgan.

Unia: Fokrt - Vosatko, Bezuska, S. Kowalówka, Danecek Wanat - Kysela, Bułanowski, Tabacek, Lacheta, Kasperlik - Gębczyk, Graca, Piotrowicz, Atamus, Wojtarowicz - Koczy, Szewczyk, Malicki, Paszek, Budzowski. Trener Josef Dobos.

Sędziował Janusz Strzempek (Katowice).
Kary: Orlik - 12 min; Unia - 8 min.
Widzów 350.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska