Pacjenci po opuszczeniu szpitala muszą kontynuować leczenie w domu, nadal zażywać Tamiflu, żeby kuracja przyniosła zamierzony skutek - podkreśla Wiesława Błudzin, ordynator oddziału zakaźnego Szpitala Wojewódzkiego w Opolu. - Przepisujemy im ten lek na receptę, ale co z tego, skoro pacjenci nie mogą go nigdzie kupić. Wiemy to od nich, bo wracają do nas i pytają, co mają robić?
Zbigniew Karczewski z opolskiej Apteki “Franciszkańska" przyznaje, że dopiero co musiał odesłać z kwitkiem kobietę, która miała receptę na Tamiflu. - Dzięki specjalnemu programowi komputerowemu szybko sprawdziłem przy niej oferty najbliższych hurtowni, ale niestety w żadnej leku nie znalazłem - dodaje opolski farmaceuta.
Gdy niespełna miesiąc temu wybuchła epidemia świńskiej grypy na Ukrainie, polski rząd wstrzymał dostawy Tamiflu z hurtowni farmaceutycznych do aptek, żeby nie zabrakło go w szpitalach. W ubiegłym tygodniu decyzja ta miała podobno zostać zmieniona. Tak przynajmniej wynikało z wypowiedzi minister zdrowia Ewy Kopacz, która obiecała publicznie, że “uwolni" z rezerwy ok.140 tysięcy opakowań Tamiflu i pozwoli na sprzedawanie tego leku na receptę w aptekach.
- Wiem, że Tamiflu w aptekach jest - twierdzi Marek Brach, wojewódzki inspektor farmaceutyczny. - Sam sprawdzałem w piątek. Jest go tyle, że się przeterminuje. Pytałem też o niego w hurtowni Polskiej Grupy Farmaceutycznej we Wrocławiu, gdzie poinformowano mnie, że na Górny Śląsk i na Opolszczyznę poszło 700 opakowań. To powinno wystarczyć. Tamiflu nie można zażywać, kiedy się chce. Tylko wtedy, gdy grypa jest potwierdzona. Jest to lek niebezpieczny, obciąża zwłaszcza wątrobę i nerki. Powinny go otrzymywać wyłącznie osoby z tzw. grup ryzyka: bardzo małe dzieci, kobiety w ciąży i chorzy przewlekle. Dla nich leku powinno wystarczyć.
My jednak sprawdzamy dalej.
- Tamiflu nie mamy, w ubiegłym tygodniu dostaliśmy ok. 20 opakowań, ale rozeszły się błyskawicznie - mówi Katarzyna Kaniut z Apteki “Śródmiejska" w Opolu. - Nawet sto by nie wystarczyło. O Tamiflu pytają też przybysze z Ukrainy.
Katarzyna Kaniut zbiera recepty, zapisuje telefony i jak tylko jakieś opakowanie leku się pojawi, dzwoni po kolejną osobę z kolejki.
- Mieliśmy 12 opakowań, wszystkie poszły od ręki - podkreśla Beata Grudecka z Apteki “Centrum" w Nysie. - Ludzie cały czas k pytają o Tamiflu.W hurtowniach trzeba na niego polować.
Na oddziale zakaźnym przebywa codziennie ponad 20 osób z podejrzeniem grypy A/H1N1.Łóżek jest tylko 37. - Chorzy, jak tylko poczują się lepiej, mogą wyjść do domu, ale nie powinni przerywać leczenia - zaznacza dr Wiesława Błudzin. - Z Tamiflu jest podobnie jak z antybiotykiem. - Nie powinno się go nadużywać, ale też nie wolno kuracji tym lekiem przerywać. Następnym razem może nie zadziałać.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?