Targi dobrego leczenia

Redakcja
W sobotę i niedzielę w opolskim "Okrąglaku" można było bezpłatnie zbadać wzrok, zrobić usg i skorzystać z porad specjalistów.

Taką możliwość stwarzały III Jesienne Targi Usług Medycznych, zorganizowane przez Opolską Regionalną Kasę Chorych i opolski oddział Towarzystwa Internistów Polskich. Ale tym razem na targach nie było takich tłumów, jak rok czy dwa lata temu. W kolejce do niektórych badań stało kilka, czasem kilkanaście osób. Specjaliści też nie byli oblegani, choć ludzie narzekają, że trudno się do nich dostać.
- Wygląda jednak na to, że nie jest tak źle - stwierdził dr Józef Bojko, dyrektor Szpitala Wojewódzkiego w Opolu.- Poza kardiologami i endokrynologami, specjalistów jest pod dostatkiem, są dostępni i widocznie ludzie już się "nasycili".

Szpital Wojewódzki "wystawił" jednak na targach wszystkich swoich ordynatorów, specjalistów z różnych dziedzin, którym można było przedstawić swój problem, a nawet, na ile pozwalały warunki, zostać zbadanym. Placówka ta wyznaje zasadę, że kto się nie reklamuje, ten nie istnieje.
Dr Konrad Gliński, ordynator oddziału chirurgii ogólnej tego szpitala, w ciągu dwugodzinnego dyżuru miał tylko dwóch pacjentów. Jedna osoba, z podejrzeniem czerniaka, została umówiona na operację. U drugiej objawy wskazywały na problemy z woreczkiem żółciowym.
Ordynator chirurgii był też przygotowany na udzielanie porad z proktologii. Dotyczy ona diagnostyki i leczenia hemoroidów. - Nasza przyszpitalna poradnia proktologii jest czynna codziennie od godz. 10 do 14. - Gdy zachodzi potrzeba, przeprowadzamy badania ze znieczuleniem. Ludzie się ich jednak obawiają, wstydzą, znoszą swoją dolegliwość latami, aż w końcu doprowadzają siebie do takiego stanu, że wymagają poważnych, specjalistycznych zabiegów. To trzeba zmienić - podkreślił dr Konrad Gliński.

W tym roku pokazało się na targach mniej niż w latach poprzednich placówek leczniczych z Opolszczyzny. Prezentowali się głównie liderzy w leczeniu, którzy i tak pacjentów zachęcać do siebie nie muszą.
Czy Śląskie Centrum Chorób Serca z Zabrza musi się reklamować? - Uważamy, że tak - powiedział "NTO" Andrzej Fabry, zastępca kierownika pracowni immunohistochemii w tej placówce. - W czasach powszechnej komercjalizacji, gdy pacjent ma już prawo wyboru szpitala, trzeba o niego walczyć.

Opolanie mają do dyspozycji rozbudowaną diagnostykę kardiologiczną na miejscu - w Wojewódzkim Centrum Medycznym w Opolu. Natomiast do śląskiego centrum pacjenci z naszego województwa są kierowani na operacje serca, zastawek, odbywają się tam transplantacje tego narządu - ok. 80-90 rocznie.
- Wiemy, że chorych przyciągają nazwiska. Cały czas z nami współpracuje i jest konsultantem centrum prof. Zbigniew Religa, mamy też innych wybitnych profesorów - Zembalę i Polońskiego - dodaje Andrzej Fabry.
W pracowni, w której pracuje, jednej z nielicznych tego typu w Polsce, bada się wycinki z mięśnia sercowego, aby stwierdzić, czy zmiany w sercu są podyktowane stanem zapalnym czy mają inne podłoże. - Kluczem dobrego szpitala jest wysoko rozbudowana diagnostyka, bo wtedy pacjent jest leczony właściwie i możliwie krótko - uważa Andrzej Fabry.
Prof. Ariadna Gierek-Łapińska, szefowa Samodzielnego Publicznego Szpitala Klinicznego nr 5 Śląskiej Akademii Medycznej, który specjalizuje się wyłącznie w okulistyce, co roku przyjeżdża ze swoim personelem na targi do Opola, zależy jej na zdobywaniu coraz to nowych pacjentów. - Chociaż - przyznała - cały czas mamy 120-procentowe obłożenie łóżek. - I na sale chorych zamieniliśmy już nawet dyżurki lekarskie. My nie dostajemy jednak znikąd żadnych dodatkowych pieniędzy, tylko żyjemy z tego, co wypracujemy.

Stałym bywalcem na targach jest Dolnośląskie Centrum Chorób Płuc we Wrocławiu. Prof. Jerzy Kołodziej, kierownik ośrodka torakochirurgii w centrum, od lat współpracuje z oddziałem pulmonologii Szpitala Wojewódzkiego, gdzie konsultuje pacjentów wymagających operacji. Z Opolszczyzny trafia tam 100-120 chorych rocznie.
- Niestety, w całym kraju tylko 16 proc. cierpiących na raka płuc zostaje każdego roku zakwalifikowanych do zabiegu operacyjnego. Czyli około 500 osób z powodu tego nowotworu umrze, bo nie dotrze w porę do takiego ośrodka jak nasz. W Polsce, w tym i na Opolszczyźnie, ciągle leczy się tych ludzi za późno - powiedział "NTO" prof. Jerzy Kołodziej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska