W ocenie posłanki PiS, a także strażaków ochotników, którzy wzięli udział w sobotniej akcji, była szansa na uratowanie choć części zabudowań.
Wprawdzie strażacy z OSP w Szybowicach na miejscu pojawili się błyskawicznie, ale jak wynika z ich relacji, nie mogli uruchomić hydrantu, z którego mogliby czerpać wodę. Kiedy skończyła się ta, którą mieli w samochodzie, musieli pojechać do hydrantu oddalonego o około 500 metrów od zakładu.
- Tego, który stoi w tartaku, nie dało się uruchomić, choć próbowało tego aż czterech mężczyzn - opowiada Józef Maleszko z OSP Szybowice.
Według posłanki Czochary można mówić o zaniedbaniu, które spotęgowało katastrofę.
- Wody zabrakło w najważniejszym momencie, kiedy ogień się rozprzestrzeniał - mówi Czochara. - Dlatego mam gotowe zawiadomienie do prokuratury, która powinna zająć się tą sprawą. Ten problem nie dotyczy tylko Szybowic. Będę wnioskować do wojewody, aby w trybie nadzoru sprawdził, jak kontrole hydrantów wyglądają w całym województwie.
Czochara uważa też, że do dymisji powinien podać prezes prudnickich wodociągów, które odpowiadają m.in. za stan hydrantów.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?