Tata na porodówce czasami głupieje

Tomasz Kapica
Tomasz Kapica
tato na porodówce musi być czasem pod specjalnym nadzorem.
tato na porodówce musi być czasem pod specjalnym nadzorem. Daniel Polak
Niektórzy chcą wszystko nagrywać i zamieszczać w internecie. Inni pouczają lekarzy. Najgorzej jest, jak tatuś coś sobie chlapnie. Wtedy lepiej go nie wpuszczać.

Wyjątkowo niespokojny dyżur mieli niedawno lekarze i pielęgniarki z oddziału ginekologiczno-położniczego kozielskiego szpitala. 27-letni ojciec, mieszkaniec Kędzierzyna-Koźla, uczestniczył w porodzie rodzinnym. Wtedy jeszcze nic nie wskazywało na to, że narodziny oczekiwanego potomka zakończy się wielką awanturą na oddziale, chociaż świadkowie mówili, że tata mógł być lekko wypity.

Dziecko przyszło jednak na świat bez żadnych większych problemów. Te zaczęły się wieczorem. Przed 20.00 świeżo upieczony ojciec zażądał „widzenia się z dzieckiem”. Pielęgniarki grzecznie mu odmówiły, mówiąc, żeby poszedł do domu odpocząć. Szczególnie że od mężczyzny czuć było alkohol, którego poziom prawdopodobnie „uzupełniał” w ciągu dnia. Do opuszczenia oddziału namawiała go także rodzina i pozostałe pacjentki.

- A co wy mi tu będziecie mówić, co ja mam robić - odpowiadał chwiejnym głosem tata. - Dziecko mi dajcie!

Za karę strzaskał im tablicę na korytarzu
Prośby nie skutkowały. Na oddziale zaczęło się robić coraz bardziej nerwowo. Mężczyzna wciąż domagał się przyniesienia oseska i zaczął wyzywać pielęgniarki. Te w obawie o bezpieczeństwo zabrały noworodka do gabinetu zabiegowego. Zdenerwowany mężczyzna wziął w ręce krzesło i rozbił nim jedną z tablic informacyjnych na korytarzu. Wtedy wezwano policję.

- Około godziny 19.30 policjanci zostali poinformowani przez personel szpitala, że na oddziale położniczo-ginekologicznym miał awanturować się mężczyzna. Jak wynika z ustaleń policjantów, którzy przyjechali na miejsce, nietrzeźwy mężczyzna miał wszcząć awanturę, w trakcie której odgrażał się i obrażał personel. W trakcie tej awantury zniszczył mienie szpitala - relacjonowała podkomisarz Magdalena Nakoneczna z kędzierzyńsko-kozielskiej policji.

Policjanci wjechali windą na oddział. W tym czasie krewki tata uciekł schodami. Policjanci oczywiście szybko ustalili jego personalia i gdy wytrzeźwiał, postawili mu zarzuty zniszczenia mienia.

To najbardziej drastyczny przypadek, jaki miał miejsce w opolskich szpitalach w ostatnim czasie, ale lekarze i pielęgniarki przyznają, że nie wszyscy tatusiowie wiedzą, jak się zachować w takich sytuacjach. I że wielu puszczają nerwy.

Biegają po sali z kamerą
- Nasze położne mają już wieloletnie doświadczenie i jak widzą tatę podchmielonego, to nie wpuszczają go na oddział - mówi dr Norbert Krajczy, dyrektor Zakładu Opieki Zdrowotnej w Nysie i jednocześnie ordynator tamtejszego oddziału ginekologiczno-położniczego. Bywa, że ojcowie przychodzą „pod wpływem” na drugi dzień po porodzie, wcześniej urządziwszy tzw. pępkowe.

Ale kłopotów potrafią nastręczyć także zupełnie trzeźwi rodzice. Od pewnego czasu nie tylko w Polsce, ale i na świecie panuje moda na nagrywanie narodzin. Niektóre szpitale zaczynają już nawet oferować nie tylko bezpłatny internet, ale również tablety, aby mamy mogły się łączyć ze światem i informować o wszystkim swoich znajomych i rodzinę. Co do zasady chodzi o uwiecznianie chwil przed samym porodem i już po nim. Ale niektórzy tatusiowie za bardzo chcą wchodzić w rolę.

- Przybiegają na salę porodową z kamerami i mówią, że będą teraz wszystko nagrywać i wrzucać na fejsbuka - opowiada dr Krajczy. - Niektórzy wyciągają też dyktafony, mikrofony.

W takich momentach zaczynają się problemy, bo o ile część mam chce się pochwalić na portalu społecznościowym swoim dzidziusiem, odpoczywając już na oddziale, o tyle na samej sali porodowej domagają się maksymalnej intymności. - Nie znam kobiety, która chciałaby, żeby ktoś ją oglądał, jak nacina się jej krocze - opowiada pani Zuzanna z Kędzierzyna-Koźla, która przyznaje, że sama stoczyła bój z mężem o to, co może nagrywać i wrzucać do sieci. - On by najchętniej przeprowadził transmisję z całego porodu. Długo musiałam mu tłumaczyć, że ma zostawić telefon w aucie.

„Konsultują” z kolegami lekarzami
Telefony na porodówkach służą panom także do... konsultacji. - Mężczyźni często się denerwują. Wtedy też zaczynają podważać kompetencje personelu medycznego - opowiada dr Krajczy. - Wyjmują telefony, robią zdjęcia i wysyłają do „konsultacji” rzekomo zaprzyjaźnionym lekarzom. Potem próbują pouczać, że zdaniem „fachowca” coś powinno być zrobione tak, a nie inaczej.

Katarzyna Krygier, specjalista pielęgniarstwa położniczego z Centrum Ginekologii, Położnictwa i Neonatologii w Opolu, przyznaje, że takie postawy nie ułatwiają im pracy. - Poród wywołuje dużo emocji. Niektórzy tatusiowie chcą za bardzo pomóc swoim żonom. Mówią na przykład, że ich znajoma podczas porodu miała kroplówkę, a tutaj ich żona nie ma, więc według nich taką kroplówkę należy podłączyć. Albo przekonują, że według ich wiedzy trzeba zrobić zastrzyk. Niekiedy zdarzają się nawet zarzuty, że my nic nie robimy i dlatego rzekomo mama się bardziej męczy.

Jeszcze inni panowie chcą zagrzewać mamy „do boju” i domagają się od nich większego parcia. To też nie jest dobry pomysł. Co więc powinien robić tata, który zdecydował się wziąć udział w porodzie rodzinnym? Położna Katarzyna Krygier tłumaczy, że na barkach mężczyzny spoczywa obowiązek zachowania spokoju.

- Rodząca kobieta nie musi zastanawiać się nad tym, co się z nią dzieje, nie musi analizować czasu, liczby skurczów. Od tego winien być ojciec dziecka - podkreśla położna. - Jeśli rodząca na tyle mu zaufa, że wyłączy rozum i podda się naturalnemu biegowi rzeczy, wówczas rodzą wspólnie i z największym powodzeniem.

Część ojców próbuje także przyprowadzać członków rodziny na salę porodową. Położne nie godzą się na takie praktyki, bo w porodzie z zasady może towarzyszyć jedna osoba.

Same porody rodzinne nie są już nowością, ale jeszcze nie tradycją. Jeszcze 15-20 lat temu przyszli ojcowie mieli w Polsce bezwarunkowy zakaz wstępu na porodówkę. Niektórzy do dziś nie powinni się tam pojawiać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska