Choć ekipa z Kluczborka do tej pory spisywała się w tym sezonie bardzo przyzwoicie (przed meczem z Visłą siedem zwycięstw i cztery porażki), to jednak bydgoszczanie, zgodnie z oczekiwaniami, wygrali aż 11 z 12 swoich wcześniejszych spotkań. Od pierwszych chwil gracze Mickiewicza postawili jednak faworyzowanemu rywalowi zacięty opór. Przez większość inauguracyjnego seta trwała wyrównana walka, jednak końcówkę lepiej rozegrała Visła, zwyciężając 25:21.
W drugiej partii to również ona dyktowała warunki i prowadziła nawet 16:12. Ale wtedy wszystko zmieniło się o 180 stopni. Nastąpił heroiczny zryw po stronie kluczborczan, którzy prowadzeni przez przyjmującego Filipa Frankowskiego i atakującego Łukasza Owczarza najpierw wyrównali na 21:21, a potem przechylili szalę na swoją korzyść (25:22).
Trzecia odsłona znów jednak padła łupem bydgoszczan. Jej scenariusz mocno przypominał to, co działo się w pierwszej. Mickiewicz trzymał się, ale tylko do czasu. Tym razem goście triumfowali do 20.
Kiedy czwartego seta również lepiej zaczęli przyjezdni, gospodarze postanowili podjąć jeszcze większe ryzyko w polu serwisowym. To zdecydowanie się opłaciło, ponieważ z czasem zaczęli oni odzyskiwać inicjatywę, aż w końcu na dobre przełamali przeciwnika. Wygrywając 25:19 doprowadzili do tie-breaka. A ten był niezwykły …
Niewielu zapewne wierzyło, że przy stanie 12:7, a potem 14:11 dla Visły sukces może jej się wymknąć z rąk. Tymczasem siatkarze z Kluczborka pokazali, ile w sporcie znaczy walka do końca. Z trudnego położenia wyciągnął ich m.in. niezawodny Owczarz, wybrany najlepszym graczem meczu. Po długiej grze na przewagi Mickiewicz triumfował 18:16, dokonując wydawałoby się niemożliwego!
Mickiewicz Kluczbork – Visła Bydgoszcz 3:2 (21:25, 25:22, 20:25, 25:19, 18:16)
Mickiewicz: Sternik, Frankowski, Toma, Owczarz, Bułkowski, Mucha, Łysiak (libero) oraz Lewandowski, Szablewski, Kulik.
Piątego seta nie udało się natomiast wygrać ZAKSIE Strzelce Opolskie. Zanim jednak do niego doszło, musiała ona podnieść się z naprawdę trudnego położenia. Przegrywała ona bowiem już 0:2.
Szczególnie słabo strzelczanie zaprezentowali się w pierwszej partii. Jeszcze mecz się na dobre nie rozpoczął, a oni już przegrywali 3:12. Tak dużej straty nie byli już w stanie zniwelować, ostatecznie ulegając 16:25.
W drugim secie trwała już natomiast przez cały czas wyrównana walka. Jego losy rozstrzygały się w samej końcówce. Najważniejsze akcje znów jednak lepiej rozegrała Lechia, zwyciężając 25:23.
Kolejne dwie odsłony padły z kolei zdecydowanie łupem ZAKSY. W tym, że wygrała ona kolejno 25:17 i 25:16 duży udział mieli zawodnicy, którzy nominalnie są członkami prowadzącej w PlusLidze Grupy Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle: przyjmujący Adrian Staszewski oraz środkowy Mateusz Zawalski.
Tak duża dominacja nie przełożyła się jednak na tie-breaka. Ten długo był zacięty, ale kluczowe akcje znów należały do Lechii i to ona cieszyła się ze zwycięstwa.
ZAKSA Strzelce Opolskie – Lechia Tomaszów Mazowiecki 2:3 (16:25, 23:25, 25:17, 25:16, 11:15)
ZAKSA: Szczechowicz, Klęk, Zawalski, Grygiel, Zapłacki, Wóz, Pilichowski (libero) oraz Staszewski, Kaciczak, Kramczyński, Pogłodziński (libero).
Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?