Teatr w szpitalu w Opolu. Ośmiela i otwiera

Iwona Kłopocka-Marcjasz
Iwona Kłopocka-Marcjasz
Grupa teatralna "W drodze” przygotowuje spektakl wigilijny. Tradycyjnie obejrzą go pracownicy i pacjenci szpitala. Będą też zaproszeni goście, a wśród nich pewnie nie zabraknie biskupa.
Grupa teatralna "W drodze” przygotowuje spektakl wigilijny. Tradycyjnie obejrzą go pracownicy i pacjenci szpitala. Będą też zaproszeni goście, a wśród nich pewnie nie zabraknie biskupa. Paweł Stauffer
Od 10 lat przy szpitalu neuropsychiatrycznym w Opolu działa grupa teatralna "W drodze". Pacjenci realizują tu swoje twórcze pasje, znajdują przyjaciół i dostają jedyny w swoim rodzaju lek.

Właśnie intensywnie pracują nad spektaklem wigilijnym. To jedna z dwóch premier, jaką pod kierunkiem Sławomira Kuligowskiego aktorzy teatru "W drodze" przygotowują każdego roku.

Teatralna wigilia to już wieloletnia tradycja w szpitalu neuropsychiatrycznym w Opolu. Na widowni zasiądą pracownicy szpitala, pacjenci i ich rodziny oraz zaproszeni goście, a wśród nich biskup opolski. Na scenie też pacjenci. Teatr jest dla nich jeszcze jedną formą terapii.

- Jestem tu z kilku powodów - mówi pan Wojtek, w teatrze od początku, czyli od 10 lat. - Choruję psychicznie przewlekle i te zajęcia są dla mnie ważną formą rehabilitacji. Po drugie, spotykam się tu z ludźmi, mam tu kolegów i przyjaciół, spędzam nietypowo czas. Trzeci powód: realizuję swoje twórcze pasje. Zawsze lubiłem teatr jako widz. Tutaj mam okazję uczestniczyć w nim z drugiej strony i to sprawia mi dużo radości.

Weteranem grupy jest także pan Andrzej. - Teatr to wyzwanie, trzeba "przeskoczyć siebie", pokonać własne lęki i obawy. Teatr pozwala zapomnieć o chorobie. Dzięki teatrowi nauczyłem się nie uciekać przed problemami, ale stawiać im czoła - tłumaczy. - Pokonanie tremy przed występem pozwala też pokonać tremę w życiu. To ośmiela i otwiera. Od 30 lat biorę leki na moją chorobę, teatr jest jeszcze jednym lekarstwem - przyznaje pan Andrzej.

Założycielem teatru "W drodze" jest Sławomir Kuligowski, absolwent warszawskiej Akademii Teatralnej na wydziale Wiedzy o Teatrze, który zajmuje się szeroko pojętą tematyką teatralną - jako reżyser, pedagog i terapeuta.

Ze swoimi aktorami-pacjentami spotyka się co wtorek. W ciągu 10 lat zrealizowali już ponad 20 przedstawień, z którymi występowali nie tylko na szpitalnej scenie. Można ich było zobaczyć w opolskim teatrze lalek i na scenie Teatru Kochanowskiego. Wyjeżdżali też do Wrocławia.

Oprócz premiery wigilijnej co roku przygotowuje z nimi drugie przedstawienie - jesienią, z okazji międzynarodowego dnia solidarności z chorymi na schizofrenię. Tam nie ma już żadnych ograniczeń tematycznych. Zdarzyło się dwukrotnie wystawić klasyczne przedstawienie - oparte na tekstach Aleksandra Fredry - "Zemście" i "Ślubach panieńskich". - W naszej pracy stosujemy różne formy - mówi reżyser. - Robimy klasyczny teatr ruchu, teatr poezji i teatr formy.
To właśnie z takim plastycznym teatrem, z wykorzystaniem masek, zagrali 3 lata temu na deskach opolskich "lalek".

Tematyka, którą poruszają w swoich przedstawieniach, jest bardzo uniwersalna, np. nadzieja, albo samotność. W spektaklu o samotności głównym rekwizytem był parasol, który - jak to w teatrze - przyjmował różne funkcje. Można było schować się pod nim przed deszczem, ale i przed rzeczywistością. Był schronem, ale odwrócony oznaczał łódkę i symbolizował nadzieję.

Każdego roku, gdy robi się ciepło, zwykle w maju lub czerwcu ekipa "W drodze" ucieka na dwa-trzy dni z Opola na warsztaty do Błotnicy Strzeleckiej. - Pracujemy tam nad techniką aktorską, nad ruchem ciała i dykcją - mówi Sławomir Kuligowski - ale wyjazdy te mają też charakter rozrywkowo-towarzyski. Robimy ognisko, śpiewamy, rozmawiamy.

"W drodze" od dwóch lat jest pani Magda. - Teatr niejednokrotnie próbuje przełamać swoimi spektaklami smutek, przykrości, choroby , którymi zostaliśmy obarczeni.

Każdy kolejny spektakl różni się od poprzedniego. Zawsze jednak pobudza do myślenia, rodzi refleksję, wzrusza, motywuje do działania. Spektakle uczą także pokory, wrażliwości, przełamywania lęków. Jestem szczęśliwa, że odnalazłam właśnie tę DROGĘ, pełną pięknych przeżyć z cudownymi ludźmi - mówi młoda aktorka.

- Teatr pozwala im oswoić strach. Kiedy wychodzą na scenę, mają poczucie, że ten strach można kontrolować. To dobre uczucie, daje życiowego kopa - podkreśla reżyser i terapeuta.

Ten szczególny teatr dla jego aktorów jest też sposobem na życie. - Zawieramy tu znajomości, które wychodzą poza scenę - mówi pan Piotr. - Przyjaźnimy się, kontaktujemy. Kiedy ktoś trafia do szpitala, jesteśmy przy nim. Stanowimy grupę bliskich sobie ludzi, którzy dobrze się rozumieją. W pewnym sensie jesteśmy rodziną.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska