Telefony stacjonarne przegrywają z komórkami

fot. Daniel Polak
- Wcale nie tęsknię za tradycyjnym telefonem. Komórka daje znacznie więcej wolności - twierdzi Marcin Kurelowski.
- Wcale nie tęsknię za tradycyjnym telefonem. Komórka daje znacznie więcej wolności - twierdzi Marcin Kurelowski. fot. Daniel Polak
Co roku liczba abonentów telefonii stacjonarnej spada o 10 procent. Wolimy komórki, bo tanie i zawsze pod ręką.

Już od kilkunastu miesięcy nie mam telefonu na biurku i wcale za nim nie tęsknię - mówi Marcin Kurelowski z Kędzierzyna-Koźla. - Do pracy, kontaktów z przyjaciółmi i rozrywki używam komórki. Jest zawsze przy mnie, pozwala korzystać z internetu za coraz przystępniejsze stawki, rozmowy też tanieją, a SMS-y od dawna mam za darmo - wylicza swe korzyści pan Marcin.

W PRL-u otrzymanie domowego numeru było marzeniem milionów ludzi i wymagało wieloletniego oczekiwania oraz licznych koneksji, lecz czasy zmieniły się diametralnie. Od kilku lat liczba abonentów telefonii stacjonarnej spada o minimum 10 procent - obliczył Główny Urząd Statystyczny. Od wejścia do Unii Europejskiej z tej usługi zrezygnował co czwarty klient.

- Moja firma ma jeszcze faks, ale rozmawiamy tylko przez komórki - opowiada Piotr Szymański, opolski przedsiębiorca. - Działam w branży doradczej, zatrudniam kilku pracowników i każdy ma służbową komórkę. To jest nie tylko wygodniejsze, ale i tańsze od tradycyjnych aparatów stacjonarnych - twierdzi pan Piotr.

Największy operator - Telekomunikacja Polska SA - nie informuje o skali odpływu klientów na Opolszczyźnie.

- Nie dysponujemy takimi danymi - zapewnia Maria Piskier, rzecznik TP SA we Wrocławiu. - Są one zliczane jedynie w skali ogólnopolskiej, bez rozbijania na regiony.

Regres jest jednak widoczny gołym okiem. Dość powiedzieć, że w Polsce jest dziś 41 milionów telefonów komórkowych, czyli znacznie więcej niż obywateli. Liczba abonentów sieci GSM szacowana jest na 33 miliony - trzy razy więcej niż w przypadku "stacjonarek".

Także na przykładzie liczby publicznych automatów, do których w czasach słusznie minionych ustawiały się długie kolejki, widać, w jak głęboki regres popadła tradycyjna telefonia kablowa.

- Karty telefoniczne? Oczywiście że są. Orange, POP, Play, Simplus, Tak Tak, Heyah i Sami Swoi. Jaką podać? - pyta z uśmiechem kioskarka Justyna Fidus z Opola.
- Chodzi o karty do aparatów publicznych, takich na ulicy - precyzujemy.
- No wie pan, może jeszcze zapyta pan o żetony... - drwi pani w okienku. - Od dawna nie zamawiam takich rzeczy, bo i nikt o nie nie pyta. Przecież wszyscy mają dziś komórki - stwierdza.

Zresztą nawet gdyby pani Justyna miała w swoim kiosku karty (w razie potrzeby można je jeszcze nabyć w telepunktach TP), niełatwo byłoby znaleźć na ulicy sprawny aparat.

W województwie opolskim teoretycznie jest ich ponad 1500, lecz część nie działa, a sporo umieszczono w takich instytucjach jak szpitale czy areszty. Telekomunikacja Polska z roku na rok likwiduje ok. 15 procent budek, lecz w najbliższym czasie proces ten nabierze tempa. Z istniejących obecnie w całym kraju ponad 60 tysięcy publicznych aparatów pozostanie połowa, bo większość nie przynosi żadnych przychodów, a koszty konserwacji i reperowania szkód wyrządzanych przez wandali narażają TP na straty.

Tradycyjni operatorzy wabią klientów szerokopasmowym internetem i telewizją HD.

- Kabel telefoniczny zapewnia najwyższą jakość takich usług - przekonują.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska