Teleporada, czyli lekarz przez telefon. Jak to działa i czy to pomoc w każdym przypadku?

Krzysztof Strauchmann
Krzysztof Strauchmann
Wideo
od 16 lat
Z dnia na dzień przestaliśmy chodzić do lekarzy. Ale chorujemy dalej, co czasem wymaga bezpośredniej konsultacji z lekarzem. Po fali koronawirusa może nadejść druga fala, zwykłych zachorowań.

Od początku marca przychodnie podstawowej opieki medycznej z powodu epidemii koronawirusa ograniczają kontakt personelu z pacjentami.

Na drzwiach i stronach internetowych wielu przychodni pojawiły się apele, aby do lekarza przychodzić tylko w sytuacjach koniecznych, a wszelkie wizyty planowe odraczać.

Błyskawicznie rozwinęły się teleporady jako preferowany kontakt z pacjentem. Po zgłoszeniu zachorowania lekarz oddzwania, telefonicznie prowadzi wywiad, diagnozuje, wysyła na telefon e-receptę, zdalnie wysyła do systemu zwolnienie L4.

Chorym przewlekle, którzy potrzebują tylko nowej recepty na ten sam lek, jedna z przychodni udostępniła skrzynkę przy wejściu, do której można wrzucać wypisany na kartce wniosek z danymi osobowymi.

Nawet część lekarzy specjalistów przyjmuje już przez telefon. Część ludzi chce jednak osłuchania, zbadania i szuka porady w szpitalu.

Widzimy zwiększoną liczbę pacjentów przychodzących na Szpitalny Oddział Ratunkowy – mówi Norbert Krajczy, dyrektor ZOZ w Nysie. - Przychodzą ludzie z objawami grypowymi, kaszlem, czasem gorączką, tymczasem na SOR nie mamy tylu pomieszczeń, aby pacjentów przyjąć, zbadać i ewentualnie rozdysponować w sposób bezpieczny dla personelu. Lekarze SOR zgłaszają mi, że ci pacjenci powinni trafić do podstawowej opieki medycznej. Do mnie przyszedł z pretensjami mąż pacjentki, która wymagała tylko iniekcji (zastrzyku). Był z żoną w przychodni, ale tam wysłano go na SOR, gdzie kazano mu wracać do przychodni. Domagał się, abym spowodował, że w szpitalu wykonają tej kobiecie iniekcję.

- Na naszą izbę przyjęć przychodzą osoby, które powinny być przyjęte przez lekarzy rodzinnych, ale nie notujemy dramatycznego wzrostu liczby pacjentów - mówi Artur Grychowski, dyrektor ZOZ w Głuchołazach.

Nie ma skarg

- Do poniedziałku nie wpłynęła do nas żadna skarga od pacjenta na ewentualne utrudnienia w dostępie do lekarza podstawowej opieki zdrowotnej – komentuje Barbara Pawlos, rzecznik opolskiego oddziału NFZ. - Wszystkie przychodnie POZ w województwie działają, nikt nie zamknął działalności. Jeśli ktoś z pacjentów ma jakieś problemy, proponuje kontakt z naszym pracownikiem, który zajmuje się skargami. Uzyska wszelką możliwą poradę.

Nieoficjalne sygnały o zwiększonej liczbie pacjentów na SOR-ach mieliśmy z kilku innych szpitali na Opolszczyźnie. Pacjenci angażują personel szpitalny i narażają go na ryzyko przywleczenia koronawirusa, a to może mieć poważne skutki związane z kwarantanną i wyłączeniem z pracy personelu medycznego. Oficjalnie jednak trudno je potwierdzić, dyrekcje szpitali odsyłają do rzecznika wojewody, nie chcą się wypowiadać „bo takie są ustalenia”.

Pacjenci są zdezorientowani

Część pacjentów czuje się zdezorientowana i sama unika lekarzy z obawy przed przypadkowym kontaktem z koronawirusem. W Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym liczba przyjmowanych na SOR spadła w ostatnich dniach o ok. 40 procent.

RAPORT

- Zauważyliśmy, że teraz trafiają do nas osoby w stanie zagrożenia życia czy zdrowia, czyli tacy pacjenci, którzy faktycznie muszą trafić na SOR, a nie do lekarza pierwszego kontaktu czy nocnej opieki zdrowotnej – mówi Małgorzata Lis–Skupińska, rzecznik USK w Opolu. - Jest też mniej pacjentów z poważnych wypadków drogowych. To jednak nie znaczy, że mamy mniej pracy. Do nas także trafiają pacjenci z podejrzeniem COVID-19, co wiąże się z inną procedurą postępowania. Mamy też mniej personelu, ok 10 procent pielęgniarek korzysta z opieki nad dziećmi.

Liczba pacjentów na naszym SOR spadła – komentuje Kamil Dybizbański, dyrektor Brzeskiego Centrum Medycznego. – Podejrzewam jednak, że kiedy unormuje się sytuacja epidemiczna, do lekarzy ruszą ci pacjenci, którzy teraz siedzą w domach i ograniczają się do przyjmowania wcześniej zapisanych leków. Ale ich stan zdrowia może być gorszy.

Ważne

Uniwersytecki Szpital Kliniczny w Opolu od kilku dni prowadzi osobną informację telefoniczną dla pacjentów zarejestrowanych do specjalisty (Tel. 77 45 20 215 w dni robocze od 8 do 14). Konsultantka sprawdza, czy porada specjalistyczna może się odbyć w formie telefonicznej, może też przełożyć termin wizyty. Jeśli przypadek kwalifikuje się do teleporady, lekarz oddzwania do pacjenta w umówionym terminie.

- Rozumiemy, że część ludzi może się obawiać przyjścia na niektóre wizyty, stąd taka propozycja z naszej strony – mówi Małgorzata Lis – Skupińska. - Pierwsi pacjenci już z tego skorzystali.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska