Tenis. Przygoda pełna wspomnień

Oliwer Kubus
Oliwer Kubus
Justyna Jegiolka
Justyna Jegiolka Oliwer Kubus
Na 198. miejscu w rankingu deblowym WTA skończyła 2015 rok Justyna Jegiołka. Dla tenisistki z Leśnicy był to z pewnością jeden z lepszych, o ile nie najlepszy sezon w karierze.

Tenis dla polskiego kibica kojarzył się kiedyś z Wojciechem Fibakiem, dziś kojarzy się głównie z Agnieszką Radwańską. „Isia” to czołowa tenisistka świata. Dotąd nie wygrała turnieju Wielkiego Szlema, ale raz - w 2013 roku - dotarła do finału Wimbledonu.

Jest marką rozpoznawalną na całym globie. Jej efektowne, techniczne zagrania mogłyby służyć jako instruktaż dla początkujących. Radwańska wyrosła na atrakcyjny produkt marketingowy, a to w tenisie przekłada się na gigantyczne zarobki. Tenisistka z Krakowa dzięki osiągnięciom na korcie zarabia około 3 milionów dolarów rocznie. Jeszcze większe (o około milion dolarów) są tak zwane wpływy komercyjne - z reklam czy kontraktów sponsorskich, których Polce notorycznie przybywa. 7 milionów dolarów w rok? To doprawdy astronomiczne pieniądze.

Najlepsze tenisistki opływają więc w luksusach, mieszkają w najbardziej renomowanych hotelach, kupują najdroższe ubrania. Tenis to jednak nie tylko Radwańska, Serena Williams czy Maria Szarapowa. Ranking WTA klasyfikuje ponad 1250 zawodniczek. Te, które zajmują lokaty poniżej pierwszej „setki”, na ekskluzywne życie pozwolić sobie nie mogą. Bo tenis jest dyscypliną bardzo kosztowną.

Przekonuje się o tym Justyna Jegiołka, która od ponad 8 lat reprezentuje Opolszczyznę na arenie krajowej i międzynarodowej. Nie osiąga spektakularnych wyników, lecz ma na swoim koncie zwycięstwa w turniejach ITF, czyli niższej rangi. Miniony sezon zaliczy do udanych. Skupiała się na grze podwójnej i w niej święciła sukcesy. Może pochwalić się pięcioma tytułami w deblu. Najcenniejszy to ten zdobyty w kanadyjskim Saguenay, gdzie pula nagród wynosiła 50 tysięcy dolarów.

Szczególny wymiar miał również triumf na opolskiej ziemi. Przez Hart Open w Zawadzie (pula 25 tys. dol.) Jegiołka - w parze z Micaelą Buzarnescu - przeszła jak burza.
- Jeśli w całym turnieju traci się jedynie 11 gemów, to nie ma mowy o przypadku czy szczęśliwym zbiegu okoliczności - oceniała po finale tenisistka Smecza Leśnica. - Współpraca z partnerką układała się świetnie. W trzecich zawodach zagrałyśmy razem, drugi raz zwyciężyłyśmy. Bardzo dobrze do siebie pasujemy, gramy urozmaicony tenis i preferujemy różne style, co sprawia przeciwniczkom wiele kłopotów.

2015 rok Jegiołka zakończyła na 198. miejscu w rankingu deblowym. Tak wysoko jeszcze w swojej karierze nie była. Punkty zdobywała na różnych kontynentach. Brała udział między innymi w zawodach w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie, Białorusi, Turcji czy Uzbekistanie. Z jednej strony liczne występy to fantastyczna przygoda i okazja do poznania nowych zakątków, z drugiej - poważny wydatek, często niewspółmierny do zarobków.

- Ciężko o horrendalne sumy czy choćby nieznaczne zyski - przyznaje nasza tenisistka. - Wiele zależy od tego, dokąd się podróżuje, czy w jakich hotelach śpi. Pierwsza „setka” utrzymuje się z grania, a sklasyfikowani na pozycjach 101-250 mogą wyjść na zero. Pozostali muszą na ogół dokładać. Dlatego tak ważne są gospodarność i odpowiednie ułożenie terminarza gier. Wbrew pozorom różnica w umiejętnościach nie jest aż tak ogromna. Poziom tenisa się wyrównuje i myślę, że w Zawadzie niejedna zawodniczka z „setki” miałaby problem, żeby zwyciężyć.

Jegiołka jest w tej chwili jedyną liczącą się w Polsce tenisistką pochodzącą z Opolszczyzny. Jak podkreśla, uczestnictwo w turniejach jest możliwe w głównej mierze dzięki pomocy rodziny. Znalezienie sponsorów w regionie to natomiast nie lada wyzwanie.

- Trudno o to w skali całego kraju – dodaje 24-letnia zawodniczka. - Nasze województwo wcześniej z powodzeniem reprezentowała Anna Żarska, teraz jestem ja, a zobaczymy, kto będzie później. Dobre rezultaty są efektem wytężonej pracy i treningów. Procentuje także nabyte doświadczenie.

Mimo napiętego harmonogramu Justyna Jegiołka znajduje czas na naukę oraz - w trakcie częstych podróży - na zwiedzanie.
- Studiuję na Wyższej Szkole Zarządzania i Administracji w Opolu - wyjaśnia. - Istnieje możliwość dostosowania programu studiów do moich wyjazdów. Z kariery mam wiele miłych wspomnień. Najlepsze są te najświeższe, ostatnio zobaczyłam na przykład Wielki Kanion Kolorado. Tenis na tym szczeblu jest inny niż w wydaniu ściśle profesjonalnym, co nie znaczy, że mniej ciekawy. Nie mamy wszystkiego podstawionego pod nos, więcej jest przygody. Trzeba samemu organizować transport i treningi, czy dobierać trenerów. Przez całe życie robię to, co kocham, i nadal będę próbowała przebić się wyżej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska