Tenis stołowy. LZS Blyss i Lew w czołówce 2 ligi, Chespa i Victoria w środku tabeli, Odra na jej końcu

Rozgrywki tenisa stołowego z udziałem naszych najlepszych drużyn na razie stanęły. I nie wiadomo kiedy ruszą znowu.

- Druga runda najprawdopodobniej zacznie się w połowie lutego - zastanawia się Jan Głuszek, kierownik LZS-u Blyss Kujakowice, lidera grupy II w 2 lidze. - U nas też tak planowano, ale najpierw trzeba dokończyć pierwszą część, a to miało być zrobione na początku przyszłego miesiąca, na co się na razie nie zanosi - dodaje z kolei Lucjusz Wilk, prezes Lwa Głubczyce, który jest tuż za podium w grupie I tego samego szczebla.

Dodatkowego smaczku dodaje fakt, że nie wiadomo też jak te zmagania miałyby się dalej toczyć. Początkowo zakładano bowiem, iż po pierwszej rundzie po sześć najlepszych drużyn z obu stref zagra razem o awans, a pozostałe o utrzymanie. Skończy się jednak chyba tak, że będą rewanże w ramach znanego teraz podziału, a następnie półfinały o prawo gry w barażach z duetem strefy dolnośląsko-lubuskiej.

Tak czy siak znacznie bardziej na dalszy rozwój wypadków czekają w Kujakowicach, wszak team ten jest zdecydowanym liderem swoich rozgrywek. Zwyciężył choćby wszystkie swoje 10 spotkań, a szacunek za to należy się tym większy, iż każde z nich rozegrał na wyjeździe.

- Nie otrzymaliśmy pozwolenia na występy w hali w Chocianowicach - przyznaje Głuszek. - Teraz będziemy chcieli grać mecze drugiej rundy w Kluczborku w hali Metalu, ale też nie wszystkie. Końcówkę i baraże. Tak czy siak czekamy na rozpoczęcie drugiej rundy z wielkimi nadziejami. Rozmawialiśmy ze sponsorem i celem jest zaplecze elity - nie kryje.

I nie ma się co dziwić, skoro w składzie są tacy zawodnicy jak Jakub Załuski, który nie dość, że wygrał wszystkie swoje 13 gier, to jeszcze każdą do zera (39:0). Niewiele ustępują mu Marek Płóciennik i Krzesimir Kleszcz. Ten pierwszy do klubu powrócił po roku przerwy a teraz legitymuje się bilansem 10-1 (21:2), ten drugi ma wyniki 13-2 (26:4). W drużynie są jeszcze Michał Galas 14-5 (42:15), Wojciech Głuszek 9-6 (23:14) i Maciej Malecha 3-4 (6:8).

Co ważne w tej samej grupie występuje także LZS Chespa Żywocice. Zespół ten zajmuje szóstą lokatę z dziewięcioma „oczkami” na koncie i ma ich trzy więcej niż przedostatni w stawce Huragan Sosnowiec. Liderem ekipy spod Krapkowic jest Patryk Jędrzejak, który legitymuje się bilansem 14-6 (28:12). Po za nim grają tam także Michał Wodniak 8-8 (16:16), Adam Linek 8-12 (24:36), Błażej Szczepanek 7-13 (21:39), Marcin Zaremba 1-1 (2:2), Karol Szczepanek 1-1 (2:2).

W grupie 1 z kolei wspomniany Lew jest czwarty w stawce, ale tak jak i trzeci KTS III Gliwice ma po 13 punktów. Obie drużyny tracą ich trzy do wicelidera z MKS-u Czechowice-Dziedzice.
- Świetnie weszliśmy w sezon, było sześć zwycięstw z rzędu, ale potem przyszły dwie porażki - tłumaczy Wilk. - Nie narzekam, jest dobrze, choć mogłoby być lepiej.

W tym zespole najlepszy jest Mariusz Zwoliński 16-4 (32:8), a mocno wspierają go Artur Szołtysek 12-7 (36:21) i Robert Szymik 12-8 (24:17). Swoje dopisuje Leszek Prudel 7-12 (21:36), a gra ponadto Grzegorz Sawicki 0-2 (0:6).

Na pewno w odwrotnej sytuacji są z kolei w czwartej naszej ekipie na tym poziomie czyli w Odrze Katy Opolskie, która przegrała wszystkie dziesięć gier. Nieźle spisuje się jednak duet Piotr Gerlic 7-9 (21:27) i Sebastian Bąk 8-12 (16:24).

W 2 lidze mamy także panie z Victorii Chróścice. One niemalże na półmetku zmagań (brakuje jednego spotkania), z dziewięcioma punktami (50:40) po dziewięciu grach zajmują piątą lokatę. Tam prym wiedzie Julia Wójcik, która wygrała 17 ze swoich 18 gier (34:2). Nieźle też radzi sobie Julia Jurczyk 6-2 (12:4), a „łeb w łeb” idą Izabela Matros i Natalia Pawelec obie 7-11 (21:33). Gra także Sylwia Pawelec 3-7 (6:14).