Decyzja członków byłego zarządu oznacza światełko nadziei dla załogi firmy, że znajdzie się chętny na kupienie zakładu. Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami mecenasa Daniela Dębeckiego, syndyka masy upadłościowej brzeskich zakładów tłuszczowych "Kama Foods", tylko wycofanie zażalenia złożonego przez zarząd na decyzję o upadłości było najlepszym rozwiązaniem w obecnej sytuacji firmy.
- Są bowiem chętni do kupienia całości zakładu, ale na razie nie mogłem prowadzić z nimi rozmów - tłumaczył Dębecki. - Blokowało mnie zażalenie zarządu. Teraz, kiedy otrzymałem już informację, że zostało ono wycofane, natychmiast po uprawomocnieniu się tego orzeczenia i uzyskaniu zgody sędziego komisarza na sprzedaż zakładu, przystąpię do rokowań ze wszystkimi chętnymi na "Kama Foods". Na razie na moje ogłoszenie o składanie ofert zgłosiło się kilka firm. Są to poważne i bardzo znane koncerny światowe, działające w branży spożywczej. Ich nazw jednak nie podam, bo obowiązuje mnie tajemnica. Rzeczoznawca wycenił firmę na 107 milionów złotych.
Dlaczego zarząd wycofał zażalenie? Powodem jego złożenia miały być przecież negocjacje z bankami w sprawie udzielenia pomocy finansowej "Kama Foods".
- Ponieważ rozmowy zostały zawieszone, uznaliśmy, że nie ma sensu dłużej trzymać załogi w niepewności - wyjaśnił Wiesław Buchowiecki, były prezes zarządu brzeskich "tłuszczów". - Wszystkim nam zależy na dobru firmy i pracujących tam ludziach. Chcielibyśmy, aby znalazł się chętny do nabycia zakładu i zatrudnienia w nim jego załogi.
- Liczymy na to, że syndyk znajdzie dobrego inwestora i będziemy mieli w końcu robotę - stwierdził jeden z byłych pracowników "Kama Foods", obecnie bezrobotny.
Dodajmy, że przed tygodniem ponad 430 byłym pracownikom brzeskich zakładów wypłacono zaległe pensje za trzy miesiące. Syndykowi udało się otrzymać pieniądze z Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych. W sumie wypłacono ponad 3 mln zł. Firma jednak jest jeszcze winna załodze ponad 17 mln zł.
- Można je będzie wypłacić dopiero po sprzedaniu zakładu - dodał Dębecki. - Nie ma innej możliwości na zdobycie funduszy. Mam nadzieję, że jeszcze jesienią uda mi się znaleźć chętnego na brzeską fabrykę.