- Co roku organizujemy jarmark, ale takich tłumów nie widziałem nigdy – mówi Grzegorz Błażewski, naczelnik Wydziału Promocji Urzędu Miejskiego w Kluczborku. – Baliśmy się o frekwencję, nawet dogadaliśmy się z Galerią Miodową, by popołudniu stanęły tam stoiska z ukraińskimi specjałami, ale akcję trzeba było odwołać. Mieszkańcy znów pokazali, że mają wielkie serca.
Ukraińskich stoiska było kilka. Na każdym panie uwijały się jak w ukropie, a kolejka klientów wcale się nie zmniejszała.
U Ukrainek z Borkowic – tak się panie nazwały – można był kupić barszcz, pierogi, galaretę rybną, bułki z różnym nadzieniem i wypieki.
- W sali wiejskiej w Borkowicach gościmy osiemnaście kobiet i dzieci – mówi Katarzyna Juranek-Mazurczak. -Wspólnie zastanawiałyśmy się, jak możemy przybliżyć kulturę ukraińską Polakom, a jednocześnie podziękować mieszkańcom gminy za to, co robią dla Ukraińców. Stąd narodził się pomysł polsko-ukraińskiego jarmarku.
Panie przez kilka dni piekły i gotowały w maleńkiej świetlicowej kuchni, a przygotowania do jarmarku zakończyły w sobotę tuż przed 6.00 rano. Zadbały także o piękny wystrój stoiska – własnoręcznie zrobiły bukiety z bibuły i wianki na głowy.
- Ale przygotowania te nie miały w sobie wiele przedświątecznej radości – mówi Katarzyna Juranek-Mazurczak. – Większość naszych uchodźców jest z Odessy. Kiedy byłyśmy w apogeum przygotowań, nadeszły straszne wieści o bombardowaniu miasta. Siostra jednej z naszych pań miała być na tym peronie, który został ostrzelany, ale spóźniła się na pociąg. Teraz nie ma się jak wydostać z miasta. Dlatego to nie jest jarmark jakich wiele, ale okupiony cierpieniem, tęsknotą i niepewnością.
Jula, Masza i Ola z Winnicy wspólnie z Anną Król ze Stowarzyszenia Klucz do Rozwoju gotowały w siedzibie Koła Gospodyń Wiejskich w Kujakowicach.
- Przygotowałyśmy pierogi, naleśniki z mięsem, naleśniki z kapustą, bliny, gołąbki, żeberka, domową kiełbasę i różnego rodzaju ciasta – wylicza Anna Król. – Ciężko pracowałyśmy przez trzy dni, a wszystko sprzedało się w godzinę. Ludzie cudowni, a najbardziej cieszą nas pochwały, że wszystko było smaczne.
Oprócz tego na jarmarku - na stoiskach miejscowych firm, stowarzyszeń i prywatnych rękodzielników - można było kupić pieczywo, miody, ozdoby i kartki świąteczne, biżuterię, wyroby z lawendy i ceramikę. Chętni mogli wziąć udział w warsztatach ceramicznych i kroszonkarskich oraz obejrzeć wystawę strojów i wianków ludowych.
Swoje stoisko mieli także kluczborscy mundurowi – policja i służba więzienna.
O oprawę artystyczną imprezy zadbało Centrum Kultury – były występy taneczne, instrumentalne oraz wokalne.
Organizatorami jarmarku byli: gmina Kluczbork, OSiR, LGD "Dolina Stobrawy", Stowarzyszenie Klucz do Rozwoju, Centrum Kultury i KGW w Kujakowicach.
Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?