Tłumy na spotkaniu z księdzem Adamem Bonieckim

Redakcja
Ks. Boniecki podpisuje swoją książkę "Lepiej palić fajkę niż czarownice".
Ks. Boniecki podpisuje swoją książkę "Lepiej palić fajkę niż czarownice". Paweł Stauffer
Wszystkich chętnych do udziału w dyskusji nie pomieściła w Miejskiej Bibliotece Publicznej w Opolu ani sala konferencyjna, ani korytarz, ani schody.
Ci, którym nie udało się wejść na salę, obserwowali spotkanie na telebimie w hallu biblioteki. Paweł Stauffer

Ci, którym nie udało się wejść na salę, obserwowali spotkanie na telebimie w hallu biblioteki.
(fot. Paweł Stauffer)

Takich tłumów Miejska Biblioteka w Opolu jeszcze nie widziała. Na spotkanie z byłym redaktorem naczelnym “Tygodnika Powszechnego" przyszło kilkaset osób.

- Uchodzę za primabalerinę i niedoduszoną ofiarę inkwizycji - mówił półżartem ksiądz Boniecki, nawiązując do wydanego przez przełożonych zakazu wypowiadania się w mediach. - Warto takiego raroga zobaczyć, jak jest okazja. A to daje szansę rozmowy o ważnych sprawach.

- Przełożeni uznali, że to, co mówiłem w mediach nie było dość jasne i powodowało zamęt w umysłach ludzi - dodał - ale nie jestem udręczony, pokrzywdzony, ani cierpiętniczy. Mówię kazania, zresztą dobre i krótkie. Piszę w “Tygodniku", a praca w telewizji to margines mojego życia.

Na początku spotkania bohater wieczoru opowiadał - zachęcony przez prowadzącego rozmowę ks. prof. Marka Lisa z UO - o swojej drodze od zamordowania ojca przez gestapo do udziału w polsko-niemieckim dialogu oraz o “swoich świętych".

Najwięcej czasu poświęcił Janowi Pawłowi II. - Był człowiekiem, który totalnie zaufał Panu Bogu - mówił. - Zaczynał dzień taką intensywną modlitwą, by potem móc nieść na sobie cały ciężar świata. Zrobił rzeczy, na które nie odważył się nikt przed nim. Zarzucano mu czasem, że nie radzi sobie z kurią rzymską. A on po prostu nie zajmował się czyszczeniem kanalizacji, tylko źródeł. Kościół ma sprawną strukturę, ale jego siłą są święci.

Były szef “Tygodnika Powszechnego" nie unikał pytań trudnych, np. o grzech pedofilii w Kościele.

- Może być 10 dobrych świetnie pracujących księży - tłumaczył - a jak się zdarzy jeden pedofil, wszystkie kamery kierują się na niego. Pedofilii najwięcej jest dziś w rodzinach, nie wśród księży, ale nawet gdyby był tylko jeden taki ksiądz na cały świat, już byłoby to tragedią. Wielkim błędem była fałszywa troska o image Kościoła, bronienie wszystkiego, co się w jego warstwie ludzkiej dzieje. Prawda i przejrzystość może być drogą do uleczenia.

- Czemu ksiądz nie zdejmie sutanny, skoro uważa księży za społeczny margines? - pytano z sali.

- Jestem 52 lata księdzem i nigdy o zrzuceniu sutanny nie myślałem. Wiele razy doświadczyłem, jak Bóg działa. Bo to przecież nie ja nawracam, tylko on. Ile razy wychodzę z konfesjonału, mam ochotę napisać na ścianie kościoła: Bóg istnieje. Ale akceptuję i to, że jestem członkiem świętego Kościoła grzesznych ludzi. Więc nie udaję, że Kościół w sferze ludzkiej jest bezgrzeszny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska