Dzieci z zapałem wyrabiały ciasto, a potem tłukły je wałkami, aż na powierzchni zaczęły pojawiać się bąbelki. Potem cięły na paseczki i zawijały tak, żeby po wrzuceniu do garnka z olejem zamieniły się w kształtne i smakowite chrusty.
- U nas taka wieś, że nikt nie kupuje pączków ani faworków w sklepie, tylko każdy sam robi je w domu - mówiły gospodynie. - A jak trzeba coś dla dzieci zrobić, to jeden telefon i już jesteśmy w świetlicy - mówiły nam panie: Stanisława Wąsik i Małgorzata Stadniczuk.
Dzięki temu kilkanaścioro dzieciaków usmażyło dziś swoje pierwsze faworki albo - w nieco innej wersji - rąbańce.
Wypieki trafiły do domów, ale znaczna część zniknęła w brzuszkach dzieciaków jeszcze w świetlicy.
- W czwartek wszystko jest zdrowe, raz w roku możemy sobie pozwolić na pączki, faworki, rąbańce i na co tylko mamy tylko ochotę - zapewniały gospodynie z Tarnowca w gminie Lubsza.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?