W czasie mistrzostw świata zdarzają się także spotkania, które nie są atrakcyjne. Taki też był pojedynek Meksyku z Angolą. Z pewnością był to najsłabszy z dotychczasowych meczów na mundialu.
Zadowoleni mogą być zawodnicy z Afryki, którzy w swoim drugim w historii meczu na mistrzostwach świata zdobyli pierwszy punkt. Jest on tym bardziej cenny, że w końcówce musieli grać w osłabieniu. Drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę dostał w 79. min Andre Macanga. Bramki udało się jednak nie stracić.
Najbliżej pokonania golkipera Angoli, Joao Ricardo, był w 14. min kapitan Meksyku, Rafael Marquez. Obrońca Barcelony silnie uderzył piłkę z rzutu wolnego z 25 metrów, ale ta zatrzymała się na słupku.
Afrykanie stworzyli jedną z nielicznych sytuacji w 26. min. Na zaskakujący strzał zdecydował się Mendonca, ale minimalnie chybił. Futbolówka minęła spojenie słupka z poprzeczką.
Tuż przed przerwą prowadzenie Meksykanom mógł dać Guillermo Franco. Jego strzał z bliska zablokował jednak Kali.
Druga połowa była jeszcze mniej ciekawa niż pierwsza i wynik spotkania pozostał bezbramkowy.
Choć remis praktycznie pozbawia Angolę szans na wyjście z grupy, to ten wynik przyjęty został przez ich trenera z wielką radością.
- Pokazaliśmy, że nie jesteśmy na tych mistrzostwach przypadkowo - oceniał Luis de Oliveira Goncalves. - Jestem bardzo dumny z moich podopiecznych. Pokazali wielką ambicję. Nie byliśmy gorsi od Meksykanów i w trzecim meczu grupowym z Iranem wygramy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?