Gdyby oba zespoły miały lepiej nastawione celowniki, to skromna liczba widzów oglądająca to spotkanie byłaby świadkiem gradu bramek. A tak padła tylko jedna i to tuż przed zakończeniem meczu.
Już w 1. min groźny strzał na bramkę gości oddał Tomasz Kamiński, który później miał jeszcze jedną okazje do zdobycia gola. Przed przerwą na bramkę GKS-u strzelali także Bartosz Kruk i trzykrotnie Jarosław Hraca, ale żaden nie zakończył się trafieniem.
Przyjezdni odgryzali się groźnymi kontrami, z których dwie kończył Marek Suchocki, ale jego imiennik - Świder, strzegący bramki Stali, nie dał się zaskoczyć. Suchocki również w drugiej połowie był najgroźniejszym zawodnikiem gości, ale nie zdołał zdobyć gola.
- Brakowało mi szczęścia - tłumaczył napastnik Starościna. - Zresztą nie mieliśmy go jako cały zespół, bo mecz według mnie był wyrównany, a jedna akcja przesądziła o naszej porażce.
Ta akcja miała miejsce w 87. min. Na indywidualny rajd zdecydował się lewy obrońca Stali Łukasz Strząbała, podał do Hracy, a ten posłał piłkę obok Wojciecha Stasiowskiego.
- Cała zasługa przy tym golu należy się Łukaszowi - mówił po meczu zdobywca gola. - Przeszedł trzech obrońców, zdołał jeszcze "dziubnąć" piłkę do mnie, a mi pozostało tylko uderzyć.
Hraca zakończył mecz bardzo pozytywnym akcentem, bowiem wcześniej jego skuteczność pozostawiała wiele do życzenia.
- Nie trenowałem przez cały tydzień - tłumaczył Hraca. - Ta przerwa i upał sprawiły, że organizm nie wytrzymał i pewnie dlatego mi dzisiaj nie szło najlepiej.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?